W łódzkich mediach od początku tygodnia pojawiają się niepokojące informacje. Grupa radnych chce, żeby wraz z remontem ulicy Piotrkowskiej ze słynnej Pietryny zniknęły nie mniej już słynne (czytaj kontrowersjorodne) rzeźby wchodzące w skład Galerii Wielkich Łodzian.
Jestem stanowczo przeciw. Bardzo lubię te 'ustrojstwa'. Nie tylko dlatego, że z każdym z nich mam fajną pocztówkę. Naprawdę nie tylko dla tego.
Galeria Wielkich Łodzian to rzeźby-pomniki, które nie straszą z cokołów. Każdy może przy nich się zatrzymać, zrobić sobie zdjęcie siedząc na ławce z Tuwimem, przy stole łódzkich gigantów przemysłu włókienniczego, na skrzyni latarnika, kufrze Reymonta, zasiąść wraz z Rubinsteinem do fortepianu czy też z Jaraczem na teatralnym fotelu. Wszystko w tłumie spacerujących łodzian, którzy w większości przechodzą obok rzeźb obojętnie, toteż mamy dużo czasu i miejsca dla siebie.
Dla mnie to jest jedna z wizytówek Lodzi.
Dziwi w związku z opisanym problemem również sytuacja z Łodzią Bajkową: klik. To też cykl pomników – Filemona i Bonifacego przed Muzeum Kinemtografii, Pingwina Pik Poka przed Aquaparkiem czy Misia Uszatka na Piotrkowskiej. Co chwila powstają nowe rzeźby z tej serii. I bardzo dobrze. Ale czemu jedne rzeźby są promowane, a drugie maja zniknąć w czeluściach mało popularnych parków, gdzie planuje się przenieść Galerę Wielkich Łodzian?
Może dlatego, ze Rubinstein straszy co niektórych brzydota swojej twarzy? No cóż, przystojniakiem słynny żydowskich muzyk nie był.
0 comments:
Prześlij komentarz