wtorek, 4 października 2011
USA #8 Body Worlds series
Z Arizony przyleciała do mnie moja ulubiona obecnie kartka. Pochodzi z wystawy Body Worlds, autorstwa kontrowersyjnego Gunthera von Hagensa. Jest duża, przykuwa uwagę - szybko znalazła dla siebie miejsce, przyklejona na półce nad moim regałem z książkami.
Straszy więc wszystkich wchodzących wrażliwych na te sprawy. A takich mam jeszcze w swoim otoczeniu, na szczęście.
W Polsce o plastynacji głośno było w roku 2005. Wtedy to Gunther von Hagens planował otworzyć w Sieniawie Żarskiej w województwie lubuskim zakład składowania swoich prac, półproduktów i całego ustrojstwa. Miała powstać firma zapewniająca mieszkańcom 300 miejsc pracy. W Polsce miało dojść do pierwszej wystawy z serii Body Worlds.
W naszym kraju wybuchła więc wrzawa. Wszystkie media na czele z katolickimi przedstawiły von Hagensa jako antychrysta, który przyjeżdża ze zgorszeniem i dziełem szatana do Polski. Niemcowi wytknięto, że jego ojciec był kucharzem w SS a on zwłoki zabitych więzniów politycznych nabywa od komunistycznych władz chińskich. Germaniak wyleciał więc z Polski z hukiem i nigdy więcej się nie pojawił.
A najwększa produkcja plastynatów na świecie mieści się w ... Kirgistanie. Hmm, jest to od teraz jedyna rzecz, która kojarzy mi się z Kirgistanem.
Moim zdaniem bardzo dobrze, że centrum plastynacji w Polsce nie powstało. Ale podobają mi się te pocztówki - cóż poradzę. Są takie... medyczne. W jakimś stopniu jest to wspieranie dzieł pana von Hagensa, ale Niemiec i tak radzi sobie bardzo dobrze bez tego. A pocztówki z kręgu medycyny naprawdę ciężko jest zdobyć.
Trzeba jeszcze powiedzieć parę słów o plastynacji. Jest to metoda opatentowana przez Gunthera von Hagensa, metoda dosyć skomplikowana. Polega na usunięciu z tkanek tłuszczów oraz wody i nasyceniu ich odpowiednimi polimerami.
W początkowej fazie procesu zwłoki poddaje się kąpieli w acetonie schłodzonym do temperatury minus 25 stopni Celsjusza. Powoduje to całkowite pozbawienie tkanek wody. Aceton, jako rozpuszczalnik, kolejno zastępujący wodę w tkance, w kolejnym etapie rozpuszcza tłuszcz w tkance i go z niej wypłukuje. W kolejnej fazie zwłoki składuje się w zbiornikach próżniowych, w których aceton zostaje ewakuowany (wyssany) z komórek. Tym sposobem uzyskuje się efekt deficytu objętości komórek. W dalszym procesie plastynacji komórki pozbawione wody i tłuszczu oraz acetonu pod dużym ciśnieniem nasączane są tworzywami sztucznymi (kilkoma odmianami żywic polimerowych, których składu Hagens nie ujawnia). Po zakończeniu procesu nasączania komórek, zależnie od zastosowanej żywicy polimerowej, preparat utwardza się przez podgrzewanie promieniami ultrafioletowymi lub w komorach gazowych z zastosowaniem gazu o utajnionym składzie. Preparat następnie koloruje się barwinkami o również utajnionym składzie.
-------------
Nadawca kartki był na wystawie w Ariozna Science Center w Phoenix. Przy okazji chwali sobie bardzo dużą przestrzeń i małe zaludnienie swojego stanu - dzięki czemu może przemierzać go swobodnie na motorze. Ach Ci Amerykanie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja bym się na taką wystawę nie wybrała... ;/ Przeraża mnie to trochę, ale co kto lubi :P
OdpowiedzUsuńGeneralnie zajęcia z anatomii na pierwszym roku mają wiele wspólnego z taką wystawą.
OdpowiedzUsuńAle na pierwsze ćwiczenia przynoszą tylko preparat z kończyny dolnej i górnej. I wszyscy wychodzą tacy rozczarowani.
Kilka lat temu podczas wizyty w Londynie udało mi się odwiedzić Body Worlds. Ba! Nawet widziałem samego Hagens'a jak udzielał wywiadu dla RTLa.
OdpowiedzUsuńDla mnie ta wystawa jest fenomenalna. Ten człowiek to prawdziwy artysta. No i chociaż budzi wiele kontrowersji to jestem zadowolony, bo dowiedziałem się jak obrzydliwy człowiek jest od środka. Mam na myśli zmiany w organach spowodowane chorobami, zwyrodnieniami czy nowotworami.
Do dziś uważam to za największą atrakcję jaką udało mi się zobaczyć w Londynie. Szkoda, że nie byłem dłużej, bo kilka dni po moim wyjeździe Hagens miał pokaz publicznej sekcji zwłok.
Taak, ja już dawno temu wiedziałam, że na lekarza się nie nadaję :P A na samą wieść o publicznej sekcji zwłok zwiewałabym w te pędy do Polski :O
OdpowiedzUsuńHmm... Śmierdząca robota! :P Ale ciekawa, pewnie bym poszła i zobaczyła, ale babrać się w tym... Wystarczą mi zwierzaki ze szkoły...
OdpowiedzUsuńCo do publicznych sekcji zwłok - jestem totalnym przeciwnikiem.
OdpowiedzUsuńJak ktościekawy niech sobie atlas anatomii i trójwymiarowe programy poprzegląda. Albo ewentualne foilmy z sekcji przeznaczone dla studentów medycyny.
Nie powinno się robić cyrku z ludzkich zwłok. W celach naukowych - dla studentów, we wcześniejszych wiekach dla lekarzy jak najbardziej a tyle tym wypadku.