środa, 27 marca 2013

Polska #103 Powrocławska reminescencja Euro-szału, euro stadionów i niewesołej sytuacji w naszej reprezentacji narodowej



Od Euro 2012 minęło już mnóstwo czasu. Około 40 tygodni - tyle ile u kobiety trwa ciąża. A na moim blogu nie pojawiły się jeszcze wszystkie pocztówki, jakie udało mi się zebrać w związku z tą imprezą.

We Wrocławiu, w miniony piątek miałem okazję oglądać (w TV rzecz jasna) mecz naszej narodowej ekipy z Ukrainą. Z tą samą Ukrainą, która była razem z nami organizatorem wspomnianej imprezy o randze mistrzowskiej. z tą Ukrainą, z której pochodzi Slavko towarzyszący Sławkowi na zamieszczonej grafice. Mecz natomiast oglądałem w domu Mateusza Palczewskiego, twórcy portalu PrzypadkiMedyczne.pl i wielu innych ciekawych projektów. Tego samego Mateusza, od którego dostałem widoczną na powyższym skanie pocztówkę.

Symbolicznie? Troszkę na pewno tak.
Czasem sam się dziwię, jak wiele z wydarzeń bieżących dni mogę powiązać z pocztówkami, czekającymi w długich kolejkach do opublikowania na PP (Przypadkach Pocztówkowych - nie mylić z Poczta Polską). Wyjazd do Wrocławia - pocztówka z piękną panoramą tego miasta. Spotkanie po konferencji z doktorem Machaczką - pocztówka z Instytutu Karolinska, w którym pracuje jako ordynator hematologii. Refleksje z zajęć na oddziale chemioterapii w ramach onkologii - pełna symboliki kartka. Mecz reprezentacji Polski - pocztówka piłkarska.

To jest bardzo fajne!

Z pobytu u Matiego zapamiętam wiele rzeczy, ale tu wypada mi napisać o atmosferze. Atmosferze kibicowania drużynie narodowej, która była znakomita. Wielkie emocje, gorące komentarze, fachowe uwagi. A przy tym pełna kultura. Przyznam że trochę ciężko było mi się dostosować po moich akademikowych kibicowskich doświadczeniach - gdzie 'kurwa' padała w każdej akcji, więcej jest szumu niż jakiś ciekawych komentarzy i generalnie nikt nie wyłamuje się zobowiązującej doktryny.

Wolę zdecydowanie rodzaj kibicowania jaki obowiązuje w domu Mateusza.



wtorek, 26 marca 2013

Polska #102 Wątpliwości




W leczeniu rozsianego czerniaka najskuteczniejszą metoda jest zastosowanie 4 cyklów ipilimumabu, z których jeden kosztuje 80 tysięcy złotych. Takie postępowanie u co piątego pacjenta wydłuży życie o około 4 miesiące.

Warto?
Odpuszczamy?
NFZ z naszych podatków ma za to płacić?
Czy skazać chorego na brak jakiejkolwiek nadziei?

Skoro taka chemioterapia wydłuży mu życie o kilka miesięcy (jak dobrze pójdzie) to czy pogorszenie jakości życia z nią związane będzie tego warte?

poniedziałek, 25 marca 2013

Szwecja #2 Instytut Karolinska




Dzisiejsza pocztówka trafiła do mnie w ramach postcrossingu dawno temu. Wysłała ją kobieta, która pracuje jako sekretarka w Karolinska Instituet. Na odwrocie była nawet naklejka ze zdjęciem jej i jej kota. Ładnie podziękowałem, ale kartka nie zrobiła na mnie większego wrażenia i trafiła na samo dno pudła. A były to czasy, w których pocztówek miałem naprawdę niezbyt wiele i każda nowa niesamowicie mnie cieszyła.

Teraz wiem, że to naprawdę ciekawy okaz.
A wszystko dzięki II Konferencji PrzypadkiMedyczne.pl, a ściślej mówiąc pokonferencyjnym luźnym spotkaniu całej ekipy wraz z jednym z prelegentów - doktorem Machaczką. Na miejsce spotkania została wybrana Piwnica Świdnicka.
Doktor Machaczka jest ordynatorem oddziału hematologii we wspomnianym instytucie. A to w Szwecji. w Solnie, jednym z regionów Sztokholmu. Co się kojarzy ze Szwecją? Przede wszystkim Nagroda Nobla - przyznawana przez Królewską Szwedzką Akademię Nauk. Ale nie tylko przez te instytucję. W dziedzinie medycyny i fizjologii przez Instytut Karolinska.

Laureaci nagrody są wybierani przez Zgromadzenie Noblowskie Instytutu Karolinska, w skład którego wchodzi 50 profesorów tej instytucji. Ciałem wykonawczym Zgromadzenia jest Komitet Noblowski, który składa się z pięciu członków wybranych przez Zgromadzenie. Nominacja i selekcja kandydatów zaczyna się, we wrześniu roku poprzedzającego nadanie nagrody, przez wysłanie przez Komitet zaproszeń do nominacji do około 3000 profesorów z różnych światowych instytucji naukowych, poprzednich laureatów nagrody i członków Zgromadzenia. Nikt nie może nominować siebie samego. Z końcem stycznia następnego roku upływa termin nominacji, a w lutym Komitet zawęża liczbę nominowanych. Następnie od marca do maja zasięga się opinii wybranych ekspertów, by we wrześniu przedstawić Zgromadzeniu pisemny raport z rekomendowanymi kandydatami. Rekomendacje dyskutuje się na dwóch kolejnych zebraniach Zgromadzenia, które w październiku wybiera ostatecznych laureatów drogą głosowania większościowego. W tym samym miesiącu ogłasza się nazwiska laureatów. Nazwiska nominowanych, jak i nominujących, a także opinie i przebieg wyborów pozostają utajnione (klauzula tajności dotyczy zarówno kontaktów publicznych, jak i prywatnych) przez następne 50 lat

Najnowszym laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny jest John Gurdon, za odkrycie, że dorosłe komórki można przeprogramować tak, by stały się one komórkami pluripotentnymi.


Poniżej zdjęcia najstarszej restauracji w Europie, czyli Piwnicy Świdnickiej, w której przyszło mi posłuchać o kształceniu lekarzy w Szwecji, systemie zdrowotnym, ale także o Wikingach, odkrywaniu Ameryki na kilka wieków przed Kolumbem czy królach Polski z dynastii Wazów.
Sala Glidii Kupieckich i Ławników.




niedziela, 24 marca 2013

Polska #101 II Konferencja Przypadki Medyczne



Cztery dni we Wrocławiu! Było świetnie. Nawet sobotnie -12 nie zmieniło tej oceny.


Kilka zdjęć:




Nie mam tylko pojęcia co to za krasnale, sfotografowane przeze mnie w piątkowy wieczór

wtorek, 19 marca 2013

Singapur #27 Badajmy piersi





Dzisiaj zacząłem blok ćwiczeń z onkologii. Jeden z ostatnich bloków na moich studiach. Z tej okazji pojawia się od dawna planowana pocztówka z Singapuru, z prorządowej akcji promującej wczesne wykrywanie raka piersi. Żeby oddać lepiej jej charakter postanowiłem zaprezentować również jej druga stronę. Warto zapoznać się z danymi z Singapuru.

W naszym kraju sytuacja ma się niezbyt dobrze. W Polsce około roku 2008 przeprowadzono masowa akcje wysyłania zaproszeń na mammografię wszystkim kobietom w wieku od 50 do 69 lat. Wystarczyło, że kobieta, która odebrała zaproszenie zadzwoniła pod któryś z numerów na tym zaproszeniu i mogła się umówić w dowolnie pasującym jej terminie na bezpłatne badanie. Jak myślicie ile kobiet odpowiedziało? Biorąc pod uwagę kampanie medialną, reklamy we wszystkich źródłach przekazu? 18%!!! Tyle w temacie.

Wnioski---> Panie badajcie swoje piersi, Panowie - pomagajcie swoim Paniom przy tym. A w kwestii prewencji - ruszać się dużo, uprawiać seks (najczęściej na raka piersi w Polsce chorują zakonnice klauzurowe) i zgłaszać do lekarza w celu oznaczenia BRCA1 jeśli w najbliższej rodzinie były przypadki raka piersi.

Warto tez pamiętać, ze rakowi piersi sprzyjają bezdzietność i późny wiek w momencie pierwszego porodu. Największe znaczenie ma czas, jaki upłynie od pierwszej miesiączki do pierwszej ciąży. A jak wiadomo coraz bardziej się on wydłuża. Ochronnie działa natomiast karmienie piersią.




poniedziałek, 18 marca 2013

Japonia #67 Ostrygi (Gotochi Card)



W prefekturze Hiroshmia produkowanych jest od 25 do 30 tysięcy ton ostryg rocznie.

"7. Hiroshima – świątynia Itsukushima, Kopuła Bomby Atomowej, ostrygi" - To wycinek z przewodnika po Japonii, zahaczającego o wszystkie najpopularniejsze miejsca i atrakcje. Jak widać również w tym 'wydawnictwie' uważa się, że ostrygi są bardzo ważnym elementem prefektury znajdującej się w regionie Chugoku. Nie dziwi więc uwiecznienie tego specjału na najpopularniejszej serii pocztówkowej z Japonii, czyli słynnych Gotochi Cards. Dawno o nich nie pisałem na blogu więc należy się małe przypomnienie. Wszystkie informacje na temat Gotochi znajdziecie klikając w baner z japońską skrzynką pocztowa i poruszającym się na rowerze listonoszem po prawej stronie bloga. Naprawdę niezwykła seria, ale nie mam czasu, pieniędzy i wielkiej potrzeby dalszego powiększania mojej kolekcji o te niewątpliwie niesamowicie ciekawe kartki.



Przyzwyczajeni jesteśmy myśleć, że ostrygi to francuski specjał. Tymczasem największe hodowle tego smakowitego mięczaka znajdują się w Japonii. Jakby tego było mało, ostrygi, o których myślimy, że są francuskie, też są japońskie.

Francuskie ostrygi jadalne niemal całkowicie wymarły przetrzebione zakaźną epidemią w 1920 roku. Żeby ratować hodowle, sprowadzono z Japonii larwy tamtejszych gigantycznych ostryg, które zadomowiły się na dobre w słonych stawach hodowlanych Bretanii. Europejscy smakosze tego morskiego zwierzątka najbardziej lubią jeść je na surowo. Tymczasem japońska książka kucharska z ostrygowymi przepisami jest liczącym kilkaset stron opasłym tomem. Kilka z tych egzotycznych sposobów na mięczaki, można było poznać na warsztatach kulinarnych organizowanych ostatnio przez Ambasadę Japonii. Mistrzowie ostrygowej sztuki z prefektury Miyagi, będącej japońskim zagłębiem tych delikatnych stworzeń, uczyło blogerów i dziennikarzy kulinarnych otwierania, marynowania i gotowania ostryg. Ostrygi z Miyagi zaraz po połowie są wyjmowane z muszli i pakowane próżniowo w plastikowe woreczki. W takiej postaci sprzedawane są w całej Japonii. W Europie ostrygi transportuje się w muszlach i oprawia dopiero przed przyrządzeniem. W Japonii mięczaki po rozpakowaniu przyrządza się tylko na ciepło i nie spożywa ich na surowo. Przed gotowaniem, duszeniem czy grillowaniem mięso marynuje się w sake, która nadaje im głęboki, ciekawy smak. Jednym z dań, które mogliśmy spróbować i przygotować podczas warsztatów było dengaku z yuzu i miso, czyli ostrygi krótko gotowane w sake, podawane w muszlach i polane słodkawym sosem dengaku, przyrządzonym z sake, pasty miso, mirinu (słodkiego płynu z lekko sfermentowanego ryżu z wódką ryżową) i odrobiny yuzu (rodzaj cytrusa). Inną potrawą były ostrygi tsukudani, podgotowane w wywarze z sake, mirinu, cukru, sosu sojowego imbiru i ostrej papryczki. Gotowaliśmy również ostrygi z ryżem. Danie to, dzięki ma słonawy smak morza. Mięczaki zaparza się przez niecałą minutę, a następnie miesza z gorącym ryżem ugotowanym w bulionie. Ostrygowe warsztaty japońskie warszawskiej Akademii Kulinarnej były wspaniałą okazją do spróbowania, że kuchnia japońska to nie tylko sushi.

Źródło ostatniego tekstu: Smaki życia

sobota, 16 marca 2013

Egipt #1 Sfinks


klasyka


Wczoraj po dłuższej przerwie pojawiła się pocztówka z nowego państwa, dziś nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zaprezentował się kolejny debiutant. Następcą mroźnej Austrii z tysiącami narciarzy jest gorący Egipt - raj dla miłośników wygrzewania się na plaży o każdej porze roku. Może nie o każdej? klikklik2. Jak widać znalazłem nowego, ciekawego bloga. Tym razem nie azjatyckiego tylko afrykańskiego.

Egipt położony jest w północno-wschodniej Afryce. Niewielka jego część leży też w zachodniej Azji i graniczy z Izraelem i Strefą Gazy, Libanem oraz Syrią. Staroegipska nazwa kraju oznacza „Czarny Ląd” i odnosi się do żyznych gruntów wzdłuż Nilu będących przeciwieństwem sąsiadującej z nimi pustyni, „Czerwonego Lądu”.

Zapewne każdy z czytelników pamięta zamieszki z roku 2011, jakie rozgrywały się w Egipcie. Ciekawi mnie ile z was zajrzało do artykułu na Wikipedii, poświęconego tym wydarzeniom., Naprawdę obszernego i bardzo dobrego: klik. Szukałem dobrego źródła do przypomnienia sobie tych okoliczności i polska wersja internetowej encyklopedii bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Odświeżyłem przy tej okazji wiadomości o arabskiej wiośnie, czyli zmianach w Tunezji, Egipcie, Libii i Syrii. Może się kiedyś gdzieś przyda.


Muhamad Musri


piątek, 15 marca 2013

Austria #1 Alpy od Kasi i Ernesta




Alpy. Jak Austria to tylko Alpy.

Za oknem śnieg. Powietrze mroźnie. Okno można otworzyć na pół godziny - potem robi się zdecydowanie za zimno. Polska, 15 marca 2013...
Trochę jak w Austrii...

Pocztówka powyższa sprawiła mi dużą niespodziankę. Właściwie to Kasia W., która o mojej pasji filokartystycznej dowiedziała się na ćwiczeniach z psychiatrii... Ten doktor Kostulski i jego metody poznawania studentów. Wszyscy po kolei, mniej więcej w kółeczku opowiadali o sobie. Niektórzy nawet zdradzili dużo więcej niż chcieli... A doktor o sobie nic. Tak to już z tymi psychiatrami jest.

Kasia obiecałą pocztówkę wysłać z jakiegoś egzotycznego miejsca, które być może odwiedzi w najbliższej przyszłości. Więc raczej w grę wchodziły wakacje. A tu proszę - zima, ferie, narty.
I Austria. Kraj popularny - nie można powiedzieć. Ale na moim blogu do tej pory z zerową reprezentacją. Jak to było możliwe? Myślę, że zupełnie normalnie.

Więc nadrabiam zaległości.

Austriacka wizytówka

* Turyści. Co roku do Austrii przybywa 19 mln turystów. Głównie odwiedzają Alpy i podziwiają zabytki Wiednia.
* Święto czekolady. W Austrii obchodzi się Wielkie Święto Czekolady (pierwszy tydzień VII, Bludenz, Vorarlberg). Święto to organizuje się szczególnie z myślą o dzieciach - wszystkie zaprasza się do zabaw i zawodów. Warto brać w nich udział, ponieważ jako podziękowanie dostaje się porcję pyszności. Co roku na nagrody przeznacza się 1000 kg wyrobów czekoladowych, a zwycięzca zabiera z sobą tyle czekolady, ile sam waży.
* Kraj znany jest jako miejsce narodzin Adolfa Hitlera autora akwarel, pokazujących piękno dolin alpejskich. Do dziś trwają debaty, czy jest to powód do chwały.
* Na odwrocie pocztówki są serdeczne pozdrowienia z Tyrolu. No właśnie - Tyrol.
Tyrol to region geograficzny w północnych Włoszech i w zachodniej Austrii, graniczący z Niemcami i Szwajcarią. Rozciąga się w Alpach Wschodnich, w dolinie górnego Innu, górnej Adygi i górnej Drawy. Główny region turystyczny Austrii, zawierający liczne uzdrowiska, ośrodki wypoczynkowe i sportów zimowych.

Także na narty można sobie pojechać.
Ja nie przepadam.


niedziela, 10 marca 2013

Singapur #26 Dzięki Kuro!

Tydzień singapurski: Odsłona 7



Dzisiaj naprawdę wyjątkowo. Z jednej strony mam do pokazania prawdziwą chlubę - pocztówkę z serii "Thank you", adresowanej do lekarzy, którzy opiekowali się w szpitalu pacjentem. Wraz z kartkami z życzeniami powrotu do zdrowia od bliskich to najbardziej autentyczny rodzaj pocztówek medycznych jakie w ogóle istnieją. A wpadła w moje ręce dzięki niespodziewanej wymianie na oficjalnym międzynarodowym forum postcrossingu.

Jest też druga kwestia. Dzisiaj siódmy dzień przygody z singapurskimi pocztówkami i z tej okazji chciałbym jeszcze raz bardzo podziękować Kurze, Przychówkowi i Żywicielowi, znanym z bloga Azja od kuchni. Gdy ich poznałem miałem już na swoim koncie dwie pocztówki z Singapuru, ale dzięki nim dziś ten mały kraj-państwo-miasto plasuje się na trzecim miejscu pod względem ilościowym w moich zbiorach. Wyprzedził znacznie nawet USA! Niesamowita historia. Swoją drogą ciekawe, że do moich zainteresowań Japonią (dosyć popularnych w pocztówkowym świecie) doszedł rodzaj zainteresowań Miastem Lwa (chyba dosyć unikalny patrząc choćby na pocztówkowe blogi innych osób). Nigdy nie wiadomo czego się w życiu spodziewać.

Małą refleksja na temat z jakich stron pokazał się Singapur w ciągu minionego tygodnia?

Primo
- wszystko zaczęło się od kolorowej, artystycznej, nietypowej kartki reklamowej. Dokładnie takiej jaka z tym krajem si się kojarzy: cz1. Swoją drogą z tego co wiem psy nie są zbyt popularnymi 'domownikami' mieszkańców Singapuru. Są za to inni współlokatorzy ze świata zwierząt: gekonykaraluchy i takie tam.

Secundo - jeden wielki, nieustanny tłok cz2. Po Monako Singapur jest drugim najgęściej zaludnionym państwem świata (6573 os./km²). Większość z nich zamieszkuje wyspę Singapur, na pozostałych wysepkach mieszka niespełna kilkanaście tysięcy osób. Swoją drogą azjatyckie kartki z czarnym paskiem na dole bardzo mi się podobają: klik.

Tertio - singapurska służba zdrowia to temat ciekawy, wart dłuższego wywodu cz3. 

Quatro - każdy kocha pandy - cz4. Pandy Jia Jia i Kai Kai mogą liczyć w Singapurze na przyjazną dietę z rodzimego bambusa. Pandy zostały pożyczone z Chin na kolejne 10 lat i dotarły do nowego domu w River Safari w marcu 2012 roku. W ramach przygotowań Rezerwat Wildlife w Singapurze uprawia od dwóch lat cztery gatunki bambusa. Panda spożywa dziennie około 20 kilogramów żywności, więc bambusy są uprawiane w każdym dostępnym miejscu w ZOO i Night Safari, nawet w Jurong Park Bird.

Quinto - powiem elegancji, orientalnych zdobień, chińskiej (w sumie) kultury - cz5. Bardzo klimatycznie. Jak to z chińskim Nowym Rokiem bywa: klikklik2. Tylko że teraz już Rok Węża mamy.

Sexto - to prawdziwy hicior. Doskonale oddaje różnorodność etniczną Singapuru. cz6. Może jeszcze jak już jesteśmy w temacie o Dniu Międzzyanrodowego Przyjaciela w singapurskiej szkole: klik

Septimo
- co tu dużo mówić. Dziękować!

Czy Singapur taki jest? Pewnie tak. Bardziej pewne jest to, że ma jeszcze wiele odcieni. Tak jak każde miejsce na ziemi ma swoje plusy i minusy. Jest położony jakieś 9000 kilometrów stąd, więc  z polskiej perspektywy jest to niesamowicie egzotyczne miejsce. Ale warte poznania.

sobota, 9 marca 2013

Singapur #25 Tolerancja

Tydzień singapurski: Odsłona 6

Celebrate Racial Harmony at your workplace this July
*Have a day for everyone to come to work wearing their own ethnic costumes
* Organise a shyaring session on the diffrent cultures in Singapore
* Arrange for a potluck with food from the various cultures


Nie ma chyba pocztówki lepiej obrazującej etniczną różnorodność mieszkańców Singapuru. Została ona wydana przez Ministry of Manpower klik w 100 tysiącach egzemplarzy.

Racial harmony, Respect, Tolerance - to hasła bardzo ważne w każdej dziedzinie życia. Również w medycynie. A że kartka ta niesamowicie przypadła mi do gustu została włączona do kolekcji medycznej. Kojarzy mi się z zajęciami z socjologii, psychologii, czyli tego humanistycznego aspektu studiów medycznych. Z przedmiotów obecnych na szóstym roku najbardziej pasuje do zdrowia publicznego. Racial harmony (zgoda między ludźmi, zgodność) to bardzo ważna część życia.

Racial Harmony Day: klik
Celebrate Racial Harmony Day: klik

piątek, 8 marca 2013

Singapur #24 Bardzo eleganckie kartki/karnety okolicznościowe





Ten elegancki karnet (to chyba najlepsza nazwa dla tego typu kartki) dostałem od autorów bloga "Azja od kuchni" z okazji Chińskiego Nowego Roku, jakiś czas temu. 9 lutego 2013 przywitano bowiem w Azji (i nie tylko) Rok Węża, a w cień odszedł Rok Smoka: klik1klik2, klik3.
Ręcznie robiona kartka zrobiła jak zwykle na mnie duże wrażenie, ale prawdziwym strzałem w dziesiątkę ze strony Kury było dołączenie do koperty dwóch chińskich zakładek książkowych, z których jedną możecie oglądać na powyższym zdjęciu. Naprawdę znakomity pomysł - bardzo pragmatyczny i efektowny upominek. W dodatku niezwykle trafiony. Tak się bowiem składa, że Rok Węża przypada na bardzo ważny okres w moim życiu: egzamin z interny, pediatrii i cztery mniejsze, zakończenie studiów, Lekarski Egzamin Końcowy, początek stażu. Trochę tego będzie.
Powodzenie się przyda, zakładki na pewno też - w końcu nic samo nie przyjdzie.

Jako że na Przypadkach Pocztówkowych mamy ciągle tydzień singapurski i staram się pokazywać to niezwykłe miejsce na bazie pocztówek o przeróżnej tematyce przypomnę inne bardzo eleganckie i stylowe karnety od Kurzej rodziny:
Karnet urodzinowy nr 1: klik
Karnet noworoczny nr 1: klik
Od Kury, Żywiciela i Przychówka posiadam jeszcze kolejną niespodziankę urodzinową, którą zaprezentuję, ale dopiero w maju. Robi się z tego niezła kolekcja.

czwartek, 7 marca 2013

Singapur #23 Niedźwiedzie drzewne


Tydzień singapurski: Odsłona 4


W singapurskim zoo hodują pandy. Ba, są one chlubą tej instytucji. Kiedyś pisałem o tygrysach: klik, ale to dwie pandy biją rekordy popularności. Podobnie jest w stolicy Japonii. W tamtejszym zoo równiez pandy biją rekordy popularności: klik.

Panda wielka, inaczej niedźwiedź bambusowy to gatunek, który na wolności można spotkać jedynie w Syczuanie w Chinach. W ogrodach zoologicznych należy do największych rzadkości. Jest to gatunek zagrożony wyginięciem, objęty ścisłą ochroną. Panda wielka zamieszkuje lasy bambusowe na wysokości 1600-3500 m n.p.m. (zimą schodzi do 800 m n.p.m.). Jej przynależność do drapieżnych nie ulega wątpliwości, lecz w rzeczywistości zwierzę odżywia się prawie wyłącznie pędami bambusa, choć – podobnie jak większość zwierząt drapieżnych – nie gardzi jajami i gryzoniami, które zjada wraz z pokarmem roślinnym. Panda je bardzo dużo – na dobę potrzebuje ok. 38 kilogramów paszy.


środa, 6 marca 2013

Singapur #22 Singaurska służba zdrowia

Tydzień singapurski: Odsłona 3


Już niedługo będę lekarzem, więc przy poszerzaniu wiedzy o różnych miejscach na świecie dzięki pocztówkom stamtąd często staram się również dowiedzieć jak w danym kraju funkcjonuje służba zdrowia. Singapur jest tutaj ewenementem - jego rząd wydał propagandowe pocztówki zachwalające tamtejszą służbę zdrowia. I pocztówki te wpadły w moje ręce. Oto jedna z nich. Żeby lepiej opisać jej charakter trzeba koniecznie zajrzeć również na drugą stronę.




Po zapoznaniu się za tekstem każdy zapewne znajdzie się na stronie: klik. Wystarczy rzut okiem, żeby zorientować się o co chodzi: klik. Tak, tak jak zawsze chodzi o pieniądze. A konkretnie o proceder zwany 'medical tourism'. Jak widać singapurskiemu rządowi bardzo zależy na zwiększeniu przychodów generowanych przez korzystających z usług służby zdrowia przybyszów z zagranicy.

Singapur ma świetnie rozwiniętą służbę zdrowia, jednak podobnie jak większość krajów azjatyckich nie ma podpisanych umów o wzajemnym respektowaniu ubezpieczenia zdrowotnego z krajami europejskimi. Oznacza to, że trzeba wykupić ubezpieczenie podróżne i to najlepiej jeszcze w kraju, żeby być ubezpieczonym podczas podróży. W przeciwnym przypadku ryzykujemy, że za dzień w jednym z doskonale wyposażonych szpitali przyjdzie nam zapłacić nawet do 3000 złotych. Oczywiście wiele zależy od wypadku, jaki by nam się przydarzył, oraz od rodzaju szpitala, jednak zazwyczaj będzie to dość droga wizyta.

A tutaj znaleziona w sieci relacja z korzystania z publicznej i niepublicznej służby zdrowia w Singapurze: klik. Różowo?


PS. Co do żartu/gry słownej w zaprezentowanej na pocztówce - myślę, że jest to po prostu niesmaczne.

wtorek, 5 marca 2013

Singapur #21 Gdzie tu szpilkę wcisnąć?


Tydzień singapurski: odsłona 2

Ciężko znaleźć miejsce, gdzie można wcisnąć choćby szpilkę. Singapur to jedno z najbardziej zaludnionych miejsc. Jeśli dołoży się kilka milionów charczących Chińczyków to człowiek ma ochotę..."

Czasem genialny tekst na odwrocie pocztówki załatwia całą sprawę jej opisu. Tak jest w tym przypadku. Singapur tętni życiem, tętni różnorodnością i nowoczesnością. Tętni Azją, ale zapewne w niemal wszystkich jej odcieniach.
Chinatown, Little India, Pulau Ubin - mimo małej powierzchni Singapuru znajdziemy tu klimat Chin, Indii, czy Malezji. Prawdziwy kulturowy tygiel, zaludniony aż do granic możliwości. Położony około 100 kilometrów od równika więc również gorący i deszczowy: klik








poniedziałek, 4 marca 2013

Singapur #20 Zwierzaki domowe

Tydzień singapurski: Odsłona 1


Tydzień z fińskimi pocztówkami okazał się udaną inicjatywą, a dla mnie w dodatku szczególnie ciekawą, ponieważ ostateczny obraz Finlandii 'wyłoniony' z siedmiu odsłon bardzo mnie zaskoczył. A to moje kartki przecież były!
Teraz więc kontynuuję pomysł, tym razem na bazie pocztówek z Singapuru. A ich mam cały wybór. Wiele pojawiło się już na blogu. Zaczynamy z tego względu nietypowo. Ale przecież cały Singapur jest raczej nietypowy, szczególnie z perspektywy polskich realiów.




W Singapurze wydawane jest mnóstwo pocztówek reklamowych, tak zwanych add cards. Niektóre z nich są darmowe, za resztę trzeba zapłacić. Wiele o tego rodzaju inicjatywach dowiecie się ze strony ZoCards: klik. Spora część z nich jest naprawdę przekozacka. Dziś taka właśnie kartka. Jest to właściwie folder reklamowy pewnej artystki, do której strony z resztą sama pocztówka prowadzi: klik.


Dzisiaj o psach, bowiem w miniony weekend poznałem dwa nowe szczeniaki, które znalazły dla siebie dom w moim domu rodzinnym. Suczka jest mieszańcem spaniela i kundla, a piesek dwóch kundli. Fajne?