"Jak tu żyć bez Euro? - taki komentarz pod moim ostatnim postem zostawił własnie przed chwilą Stan. Pora więc na małe podsumowanie. Chociaż takich rzeczy powinno dokonywać się z dystansem, a hiszpański pogrom Włochów dopiero co za nami.
Był to turniej wyjątkowy. Rozgrywany w połowie na polskiej ziemi, ostatni z 16 zespołami w stawce, pierwszy na którym Mistrz Europy obronił tytuł sprzed 4 lat, pierwszy na którym gola w finale strzelał ten sam piłkarz. Co ciekawe piłkarz ten został również królem strzelców. Chociaż mimo mojej całej do niego sympatii zasłużył na niego zdecydowanie mniej niż każdy z pozostałej piątki piłkarzy: klik. Torres strzelił dwa gole w pogromie ... Irlandii 4-0 i strzelił bramkę i zaliczył asystę w samej końcówce meczu finałowego, kiedy łosi byli bezradni. Naprawdę nic wielkiego. Żadna z jego bramek nie zadecydowała o rozstrzygnięciu któregokolwiek ze spotkań.
No i sam wynik spotkania finałowego. 4 bramki strzelone reprezentacji Włoch... Robi wrażenie. Hiszpania przechodzi do legendy. Zapewne takich osiągnięć bardzo długo nie uda się nikomu powtórzyć. A przecież to wcale nie koniec ery La Roja i nie wiadomo, do czego Hiszpanie są jeszcze zdolni.
Tuż przed zakończeniem Euro w Warszawie Pracownia Badań Społecznych przeprowadziła ankietę wśród kibiców z zagranicy, którzy odwiedzili stolicę Polski. 90 proc. z nich pozytywnie oceniło atmosferę towarzyszącą turniejowi, 85 proc. nie spotkało się z żadnymi sytuacjami, które by ich zaniepokoiły albo zburzyły poczucie bezpieczeństwa. W innym sondażu przeprowadzonym w czterech miastach goszczących 92 proc. zagranicznych gości odpowiedziało, że poleci swoim znajomym Polskę jako kraj atrakcyjny turystycznie i wart odwiedzenia a 80 procent zadeklarowało, że ma zamiar jeszcze tu wrócić.}
Nie ze wszystkim Polska zdążyła na czas. Nie powstały kluczowe autostrady A! i A4, którymi kibice mieli przemieszczać się miedzy miastami gospodarzami. Nie był to jednak wielki problem. Kibice na stadiony i tak dotarli. A to był przecież główny cel.
W historii ME nie było nigdy turnieju, który przed startem rozgrywek miałby taką 'złą prasę'. Nie było też takie, którego organizację po zakończeniu tak wylewnie by chwalono.
Stało się tak jak przewidywałem od samego początku- mistrzem będzie Hiszpania. Tylko w finale mieli grać z Holandią która się kompletnie gdzieś zagubiła.
OdpowiedzUsuńNarzekałeś Zbyszku na pecha Poznania co do zespołów, które tam zagrają a tu - Włosi, wicemistrzowie Europy, Chorwaci, którzy z innej grupy pewnie by awansowali i Irlandczycy, o których mówiła i nadal mówi cała Polska. Chyba los jednak był całkiem łaskawy dla Poznania?
OdpowiedzUsuńDokładnie Petitek79
OdpowiedzUsuńMój typ na finał to również była powtórka z Mundialu w RPA: Holandia - Hiszpania.
Świetna impreza, brawo Polska.
Co do pechowego miasta EURO to na pewno będzie Wrocław ;P