poniedziałek, 31 marca 2014

Irlandia Północna #1 Belfast od Pauli



Stormont. Situated 8 km from Belfast city centre, Stormnot occupies a magnificient site in rising ground in Stromont Park. The main approach is a broad processional avenue 1 km in lenghth, rising gradually from the entrace on the Newtonards Road. The building was erected in 1928-1932. This magnificent historical building is well worth viewing.

Myślałem o pokazaniu pocztówki z nowego kraju na blogu w najbliższym czasie. Mam w zanadrzu Nową Zelandię, jak również Macau. Dzisiaj jednak, po spotkaniu stażowym wzbogaciłem się o trzy pocztówki z Belfastu - stolicy Irlandii Północnej. Oznacza to, że z Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej brakuje mi już tylko Szkocji, a dzisiaj dumnie mogę zaprezentować jeden z najnowszych nabytków.

Mieszkańcy Irlandii Północnej to w głównej mierze protestanci pochodzenia angielskiego, w przeciwieństwie do bardzo katolckiej Irlandii. Różnice religijne doprowadził właśnie do usamodzielnienia się katolickej części Irlandii w 1921 roku, a pozostawieniu przy Anglii Irlandii Północnej. Walkę o połączenie obu części rozdzielonego kraju prowadziła IRA, dochodziło do ciągłyh konfliktów, które w historii międzynarodowej zyskały nazwę The Trubles, ale ostatecznie w 1998 zawarto porozumienie pokojowe. W 2005 roku roku natomiast Irlandzka Armia Republikańska ogłosiła całkowite rozbrojenie.

Belfast, największe miasto kraju, położony jest u ujścia rzeki Lagan. Ważny port morski - każdy marynarz do tego miejsca musi zajrzeć. Warto wiedzieć, że Belfast nazywany jest „miastem murali” - potężne wielokolorowe malowidła na ścianach były i pozostają nadal sposobem na wyrażanie własnej opinii, szczególnie w sprawach historycznych. Ilość i jakość tego typu zdobień na budynkach naprawdę robi wrażenie. Szczególnie dużo jest ich w okolicach najbardziej zwaśnionych osiedli protestanckich i katolickich, niemniej jednak podziwiać je można w całym mieście. Najwięcej z nich pochodzi z najbardziej napiętego okresu w najnowszych dziejach Belfastu – od lat 60 do końcówki kar 90. XX wieku. Mur pomiędzy dzielnicą protestancką a katolicką, symbolicznie nazwany Linią Pokoju, prezentuje najbardziej jaskrawe i interesujące projekty murali. Cóż - Łódź zaczyna być znana na swiecie z murali o nieco innej tematyce i uwarunkowaniach historycznych, ale na pewno jest to jakiś element wspólny, łączący oba miasta.


niedziela, 30 marca 2014

Polska #142 Kontrola prędkości w Parku!



To już naprawdę przesada. Straż Miejska wczoraj ustawiła w Parku Poniatowskiego, na 200 metrów przed metą biegu znak ograniczenia prędkości, a tuż za nim przenośny fotoradar, który zrobił zdjęcie każdemu ze 191 uczestników biegu. Mandaty się posypią. Mają być wysłane jutro, tak żeby dotarły do odbiorców na 1 kwietnia. Czekamy więc do wtorku na ostateczne rozstrzygnięcie...

Co do samego biegu - 22 minuty 36 sekund - mój szósty czas w życiu na 5 kilometrów. Z 9 dotychczas uzskanych. A po biegu niemal natychmiast  - obajwy zapalenia zatok... Nie wiem, co poszło nie tak. Przecież było dosyć ciepło, a jeszcze rano czułem się całkiem dobrze. Dzisiaj jest ponad 15 stopni Celsjusza, a ja zamiast zrobić dlugie, około 20-kilometrowe wybieganie muszę siedziec w pokoju i się oszczędzać. Na lepszą życiówkę na 5-tce jeszcze przyjdzie czas. Może na LCJ Runie,do którego zapisy startują już jutro, w samo południe.




sobota, 29 marca 2014

Polska #141 Wałęsa, Człowiek z nadziei



Obejrzałem dzisiaj film "Wałęsa, Człowiek z nadziei". Muszę przyznać, że zaskoczył mnie całkiem pozytywnie. Uważam, że jest to jeden z najlepszych filmów o nowej historii Polski. Dotyczy spraw budzących wiele kontrowersji, o których każdy sam powinien wyrobić sobie zdanie. Wajda, znany z sympatii do postaci Lecha Wałęsy przedstawił byłego prezydenta w dobrym świetle. Jeśli chodzi o generalny szkic wydarzeń mamy tu do czynienia z obiektywizmem, natomiast wiele drobniejszych akcentów pokazuje nam "Bolka" jako wybitną postać. Elektryka z dosyć prostą powierzchownością, który dzieki sowjej wielkiej charyzmie doprowadził do upadku socjalizmu w Polsce. Czy tak było naprawdę? Powiem szczerze, że nie wiem. Ale jestem zdania, że każdy naród powinien oddawać cześć swoim bohaterom, a Wałęśa taką psotacią jest.

Tytuł filmu stanowi jakby kolejną część trylogii Wajdy dotyczącej "Człowieka z...". O ile jednak "Człowiek z marmuru" i "Człowiek z żelaza" były przejmującymi historiami na temat Polski, to "Człowiek z nadziei" jest obrazem nieco bardziej powierzchownym, ale budującym pozytywne emocje na temat jedynego Polaka, który dostal Pokojową Nagrodę Nobla.

Wady:
1. Wałęsa ukazany niby pozornie jako osoba niepoświecająca czasu rodzinie, ale gdy przyjrzymy się szczegółom - świetny kontakt z dziećmi, rola dzieci w ważnych scenach. Słowem - prawie idealny tatuś.. Coś chyba nie w porządku, nieprawdaż?
2. Spłycenie fabuły i dodanie kilku przaśnych scen, żeby młodziez szkolna chętniej wybierała sie do kina i nie zasnęła na seansie. Zabieg zrozumiały, ale w końcu to film, który został zgłoszony do walki o Oscara.. Zgłoszony zupełnie bez żadnych szans na nagrodę...
3. Luka w kluczowym dla historii momemncie - 13.12.1981-10.11.1982. Wiem, że tak było najłatwiej i masowy widz tego nie wychwyci ale u wszystkich znających tę tematykę na pewno wielki zawód.





piątek, 28 marca 2014

Polska #140 Dostarczone prosto na moje biurko



Piątek. Ładna pogoda. Przed akademikiem, jak zawsze w takich okolicznościach pojawiły się pierwsze ławy i pojawiło się też przebywanie na świeżym powietrzu. Musiałem przez to nieco zmodyfikować moje plany biegowe, bo nie chciałem przebiegać trzy razy koło rozbawionego towarzystwa, przypominającego neico to z warszawskiego rynku latem. Z resztą - pierwszy trening po półmaratonie, w temperaturze 16 stopni Celsjusza i tak do najłatwiejszych nie należał. A maraton już za 16 dni...

Pocztówkę z powyższych skanów dostałem niemal do rąk własnych. Nie ma to jak wyjść na jakieś pół godziny do pokoju cichej nauki, a po powrocie znaleźć niespodziankę na własnym biurku. W kategoriach sposobu doręczenia na pewno jedna z moich ulubionych.


czwartek, 27 marca 2014

Anglia #12 Cycki w górę


Cycki w górę - takie hasło widziałem u jednej z koleżanek na facebooku w Dniu Kobiet. Jak wiadomo akceptacja własnego biustu to dla przedstawicielek płci przeciwnej podstawa. Widocznie Dr Dave chciał dostosować się do wymogów rynku niezadowolonych ze swojego wyglądu pacjentek, ale użył zbyt radykalnych środków.
Chociaż pomysł genialny w swej prostocie. Hel jest gazem szlachetnym, niepalnym, stosuje się go choćby do sterowców. Później są takie wielkie, dostojne, unoszące się w przestworzach....

Brytyjski humor w czystej postaci. Wszystko dzięki autorce bloga klik, która przysłała mi tą uroczą kartkę ze swojego pobytu na Wyspach.


wtorek, 25 marca 2014

Anglia #11 Ach ten angielski



Wczoraj dostałem dwie pocztówki z Anglii, ale zanim je zeskanuję i opublikuję posłużę się inną, z odległej przeszłości. Dostałem ją w ramach Postcrossingu, od brytyjskiej postcrosserki.. No właśnie - takiej nie do końca brytyjskiej, lecz Polki mieszkającej na Wyspach. Przypomnijmy sobie: klik. Nieźle, ponad dwa i pół roku temu.. Jak widać czasem pocztówka musi swoje odleżeć.

Właśnie wróćiłem z czwartych zajęć z języka angielskiego w ramach kursu przygotowującego do egzaminu z tego języka. Wróciłem ze sporym mętlikiem w głowie. Czasy przeszłe i przyszłe nigdy nie były moją mocną stroną, a tempo zajęć jest dosyć intensywne. Szczególnie dla kogoś kto od 6 lat nie miał kontaktu z angielską gramatykją, a w latach wcześniejszych nawet jak czasem się z nią spotykał nigdy nie usystematyzował sobie wszystki8ch jej reguł. Także sporo pracy przede mną.

Demotywujący na pewno jest nieco fakt, że język angielski w odbiorze jest jezykiem bardzo prostym. Skoro jestem w stanie oglądać choćby "Big Bang Theory" bez napisów, to chyba z rozumeiniem mowy nie jest u mnie źle. Gorzej gdy trzeba samemu otworzyć usta, albo używac poprawnych czasów, a nie potocznego angielskiego.

niedziela, 23 marca 2014

Polska #139 IV Półmaraton Pabianicki ZHP



Właśnie odpoczywam po powrocie z Pabianic. Wystartowałem w 4 Pabianickim Półmaratonie ZHP z myślą poprawienia swojej życiówki, uzyskanej w Półmaratonie Szakala dookoła Lasu Łagiewnickiego. Wynosiła ona 1h 57 minut 45 sekund, więc na szybkiej, dosyć płaskiej asfaltowej trasie w drugim co do liczby mieszkańców mieście aglomeracji łódzkiej zadanie nie było trudne. Udała mi się nawet ekstremalna poprawa - o 15 minut! Nie wiem, czy kiedykolwiek w moich rezultatach powtórzy się aż taki progres. Największe pole do manewru daje maraton, ale szczerze powiedziawszy do swojego maratońskiego debiutu za 3 tygodnie jestem nieźle przygotowany, i wątpię, czy już jako lekarz w trakcie specjalizacji bedę w stanie solidniej podejść do treningów. Czas pokaże. A na razie fotorelacja i trochę tekstu - o wspomnianym półmaratonie.

    Obecny czas: 1 godzina 42 minuty 42 sekundy.

Całkiem dobra życiówka. Będę bardzo miło wspominał Pabianice. Cała impreza była zorganizowana niemal perfekcyjnie. Warto podkreślić, że jest to jedyny półmaraton w Polsce, którego przeprowadzeniem zajmują się w całości harcerze. Było widać dużo entuzjazmu oraz zaangażowanie ze strony bardzo dużej liczby wolontariuszy, głównie z ZHP. Pabianiczanie również dopisali na trasie, pomimo padającego deszczu.




Aby dotrzeć do Pabianic na czas otwarcia Biura Zawodów (8.00-10.00) musiałem wstać o 6.30. Pojechałem najpierw tramwajem numer 15 do ronda Lotników Lwowskich, a następnie, o 8.06 wsiadłem do tramwaju 41, który w niedziele jeżdzi co godzinę. Do przystanku Mały Skręt można jechać tym tramwajem na normalnej migawce - czyli okresowym bilecie mpk w Łodzi. Poza Małym Skrętem trzeba kupić bilet aglomeracyjny, tudzież zwykły bilet na jeden przejazd - 20- lub 40-minutowy. Najbliższym MOSiRowi przystankiem okazały sie okolice kościoła św. Jana. Stamtąd został jeszcze ponad kilometr do przejścia ulicą Kilińskiego.

Biegaczy ugościł pabianicki MOSiR. Biuro zawodów, kantyna w której można było dostac za darmo herbatę, kawę oraz neisamowity smalec z ogókami i grubymi pajdami bardzo dobrych gatunków chleba, sektor z dmuchanymi zabawkami dla dzieci znajdowały się w bezpośrednim sąsiedztwie stadionu. Szatnie i depozyt w Hotelu Włókniarz, gdzie też przygotowane pokoje w specjalnej cenie dla zainteresowanych uczestników.


W Biurze Zawodów dostałem pakiet startowy (o któym później) oraz min. mapę biegu. Jak widzicie było to jedno duże kółko, z niezbyt długą, charakterystyczną agrafką w okolicach 16 kilometra. Trasa biegu posiadała atest Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. To było w najkrótszej linii dokąłdnie 21 kilometrów i 97,5 metra. Układajacy trasę musiał więc zrobić agrafkę, żeby dostosować długośc biegu co do dziesiatych części metra. Skoro już o atestowaniu tras to napiszę o Cyklu 8 Biegów o Puchar Marszałka Województwa Łódzkiego. Dzisiejszy półmaraton otworzył ten cykl w roku 2014. Zdradze wam też, że zdązyłęm się już zapisać na biegi nr 2,3 i 4, nawet nie wiedząc, że ukałdają sie w jeden cykl.

Ale do rzeczy. Po przebraniu się, zostawieniu rzeczy w depozycie, rozgrzewce nadszedł moment startu. Teraz wiec zdjęcie z cyklu Gdzie jest Wally? Może ktoś wypatrzy mnie na nim.


Po biegu znowu szatnia, uzupełnienie płynów i obiad dla zawodników. Tym razem nie typowa dla biegów masowych grochówka ale coś znacznie ciekawszego.


\





Do akademika wrócięłm około 15.40. A tak wyglądał pakiet startowy po rozpakowaniu. Najciekawszym elementem jest z pewnością ręcznik - znak rozpoznawczy zawodów w Pabianicach, alternatywa dla bardzo powszechnych koszulek z innych znanych długich biegów. Z innych wyróżniających się rzeczy -  jedna para skarpetek ... dziecięcych, rozmisr 22-26... Widać jeden zez sponsorów tylko dziecięce produkuje.


Medale wręczano oczywiście na mecie, nie w pakietach startowych co sugerować mogłoby moje powyższe zdjęcie.


piątek, 21 marca 2014

Polska #138 Znowu o bieganiu, wieczornym bieganiu z czołówką



Nie znudziło mi się jeszcze PhotoFancy, więc kolejna pocztówka stworzona za pośrednictwem tej ciekawej strony. Niebawem powinna zostać wysłana z Niemiec do moich rodziców, ale skan mogę opublikować już teraz. Mam nadzieję, że nigdzie po drodze nie przepadnie. Multiview zawsze mneij preferowałem, ale przy tworzeniu własnych pocztówek kolaże dają więcej możliwości.

Pierwsza część dzisiejszego wpisu będzie o BnO, bieganiu na orientację - krótka relacja z czwartkowego, ostatniego startu w ramach Łódź Park Tour na Retkini. Osiedle Symatyczna, które gościło po raz pierwszy ekipę z Orientusia okazalo się bardzo ciekawą i przyjazną lokalizacją do tego typu zawodów. Znakiem rozpoznawczym tej edycji była niewątpliwie kładka nad ulicą Wyszyńskiego, przez którą dwa razy przebiegał każdy ze startujących. Kładka była również miejscem gdzie stał fotograf i każdego z uczestników starął sie uwiecznić.
Start masowy zaowdników w każdej z sześciu aktegorii był równbież pewną nowością. Nie wiedizałem do końca, czy każdy ma taką samą mapę, czy sa różne warianty. Postanowiłem się jednak tym zupełnie nie przejmować i biec zgodnie z mapą, nie oglądając się na innych. Pod wzgledem fizycnzym byłem rpzygotowany bardzo dobrze, do startu podszedłem na luzie - w efekcie... zgubiłem sie trzy razy. Dokładnie rzecz biorąc straciłęm na trzech punitach kontrolnych po 3-5 minut, bo biegając w mieście naprawdę trudno zgubić się całkowicie.




A druga część... Druga część będzie o wieczornym bieganiu z czołówką na głowie w Parku Poniatowskiego. Na trasie parkrunowskiej, ale w odwortną stronę. Dzisiejszego wieczoru, w  ramach II Biegu z okazji Dnia Uprowadzoneń przez Obcych.

http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/3374403,lodzki-bieg-uprowadzonych-przez-obcych-zdjecia,20,id,t,sg.html#galeria-material


Bieg na 25 kilometrów został niespodziewnaie przerwany. Każdy biegacz w momencie kończenia swojego drugiego okrążenia (5 km) był porywany na kilka sekund przez Niezidentyfikowany Obiekt Latający.... Co oni z nami wyczyniali... Po kilku sekundach biegacze wracali na miejsce startu, a czas na 25 kilometrów uzyskiwany był z przemnozenia czasu na 5 km w specjalnym formularzu w Excelu przygotowanym przez Obcych.





To były dwa stosunkowo delikatne starty. W pierwszym biegło mi sie bardzo dobrze, problem natomiast było samo znajdowanie kolejnych punktów kontrolnych. W drugim przez dużą część dystansu biegłem jako pierwszy i w pewnym momencie miałem też problemy z utrzymaniem się na właściwej trasie. Inaczej biegnie sie jako lider po nieoznacoznej trasie, a inaczej goniąc kogoś innego.

Już w niedzielę natomiast bieg ze znacznie wyższej półki - IV Półmaraton Pabianicki. Największy półmaraton w województwie łódzkim. Organziwoany w całości przez pabianickich harcerzy. Ze specjalnymi okolicznościowymi ręcznikami w pakietach startowych. Na liście startowej biegu jest w tym momencie 889 zapsianych i opłaconych osób. Robi wrażenie, biorąc pod uwagę, ze w Półmaratonie Dookoła Lasu Łagiewnickeigo startujących było o połowę mniej. A to w końcu Łódź i lesne ścieżki zamiast asfaltu.

Trasa IV Pabianickiego Maratonu ZHP jest atestowana więc stawiam sobie bardzo konkretny cel - ustanowienie dobrej 'życiówki". Dotychczasowe 1h 57min 45sekund powinno zostać wyraźnie poprawione.


poniedziałek, 17 marca 2014

Belgia #5 Staż na odcinku żeńskim oddziału chirurgii ogólnej i naczyniowej





Pocztówki dostałem od przemiłej autorki bloga.
Tekst przetłumaczyła dla mnie specjalnie Eliza, która w maju zdaje egzamin lekarski we Francji.

Valerie ulżyło. Operacja powiodła się. Jednak na wielu oddziałach odmówiono jej przeprowadzenia interwencji z powodu seropozytywności.

Prawo przeciw dyksryminacji jest także dla osób seropozytywnych. Jeśli byliście ofiarą dyskryminacji, skontaktujcie się z "Centrum dla równości szans" pod nr tel. 0800/12.800.


Pocztówka porusza problematykę osób zakażonych wirusem HIV i obaw pracowników służby zdrowia odnośnie kontaktu z nimi. Ze swojej strony muszę dodać, że nie jest to kwestia tak czarno-biała. Lekarze zarażają się od swoich pacjentów Rhinovirusami, Rotavirusami czy innymi drobnoustrojami. Dlatego kontakt z pacjentem seropozytwnym powoduje całkiem uzasadnione obawy, szczególnie chirurga, w momencie gdy ma się podjąć operacji takiej pacjentki. Na oddziale na któyrm obecnie pracuję jest pacjentka zakażona HBV. Informację o tym fakcie ma napisano czerwonym długopisem na okładce historii choroby, a także na karcie gorączkowej. A jak wiadomo każdy pracownik służby zdoriwa musi być obowiązkowo zaszczepiony przeciwko WZW B.. Przezorny zawsze ubezpieczony..

Wybrałem tę pocztówkę na dziś nie ze względu chęci dyskusji o chorobach zakaźnych lecz z powodu tego, że przedstawia uśmiechniętą pacjentkę. I to po operacji. A takich mam obecnie pod swoją opieką 15! Jeszcze zanim zacząłem staż z chirurgii zastanawiałem się, czy jego części nie zmienić na choroby wewnętrzne. Naoglądałem się już w swoim życiu różnych operacji, doszedłem też do wniosku, że jeśli kiedyś najdzie mnie na oglądanie kolejnych ochota zawsze mogę skorzystać z medycznego odpowiednika youtube. Dlatego też perspektywa 6 tygodni na chirurgii nie wydawała się kusząca.

Jednak rzeczywistość okazała się o wiele atrakcyjniejsza. Trafiłem na odcinek żeński, na którym atmosfera jest naprawdę fenomelna. Jego kierownik, doktor Adam Mikołajczyk okazał się przesypatycznym facetem, a także doskonale odnajdującym się w roli opiekuna stażu lekarzem.  Ja jako stażysta przydzielony do jego ekipy mam dużą swobodę. Do moich stałych obowiązków należy tylko opisywanie nowo przyjętych pacjentek na odcinek żeński oraz pisanie raz na jakis czas obserwacji.. Mam więc dużo czasu na kontakt z moimi pacjentkami.
Pracując na internie byłem w sytuacji, w któej lekarz do którego byłem przydzielony opiekował się maksymalnie 9 pacjentami, a zwykle 4-6 -ma. Tutaj 15 to liczba minimalna - taka jest właśnie w tym momencie. Gdy jeszcze uwzględnimy sporą rotację poszczególnych chorych łatwo można się domyslić, że nie jest łatwo zapoznać się szczegółowo z każdym przypadkiem.
Dodatkowo pacjentki na chirurgii często cierpią na deficyt kontaktu z lekarzem - obchody wydają im się zbyt ktrótkie. Na przykład dzisiaj - pani leżąca od 5 miesięcy na oddziale bardzo ucieszyła się, że postanowiłem ją gruntownie zbadać.. Na internie chore są do tego raczej przyzwyczajone.

Dopiero tydzień przygody ze stażem na chirurgii za mną - ale kolejne 5 zapowiada się bardzo, jak to mówi mój kolega fruktorodnie. Myślę, że mogę tu nauczyć się więcej interny niż na bardzo zapchanym obecnie stażystami i rezydentami Oddziale Wewnętrznym B. A cotygodiowy dyżur na Chorobach Wewnetrznych stanowi również bardzo duże wyzwanie i daje na internę zupełnie inne spojrzenie. Ale wymusza zwiększenie obrotó procesów myślowych jak i efektywności badania.


sobota, 15 marca 2014

Polska #137 Pogoda nie straszna




Obudziłem się przed 7.00. Właściwie to obudził mnie padający za oknem deszcz. Nie była to miła niespodzianka. Przeciez właśnie na dziś planowałem mój pierwszy Parkrun w roku 2014. Od poniedziałku warunki atmosferyczne wprost rozpieszczały. A tu.... Ale przecież nie jestem z cukru. Zebrałem się i wyruszyłem do Parku Ponaitowskiego. Deszcz akurat przestał padać - pozostał tylko zimny, nieprzyjemny wiatr.

22 minuty 30 sekund i 5 kilometrów przebiegnięte. Wczoraj stworzozna pocztówka za posrednictwem PhotoFancy, którą widzicie powyżej na szczęście wcale nie straciła na aktualności. Wyprawa na Parkrun w dzień, w który nikomu nie chce wychodzić sie na dwór okazała się strzałem w dziesiątkę. Nie tylko ja tak pomyślałem co możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach.

Obserwując dantejskie sceny, jakie teraz dzieją sie za oknem stwierdzam, że o 9.00 pogoda była kapitalna do biegania. Ot, kolejny argument za bieganiem w sobotnie ranki.






Skoro już tyle o Parkrunie mówie zdradze wam też, że incijatywa ta rozwija sie w Polsce coraz prężniej. Dotychczas odbywała sie w dziesięciu lokalziacjach - teraz w 3 kolejnych a to dopiero początek>
Niedługo cosobotnie biegi zagoszczą w Konstancinie-Jeziornej, w Cieszynie - bieg przekraczajacy granicę z Czechami oraz w lewobrzeżnej części Warszawy.

                                                            http://www.parkrun.pl/biegi/

czwartek, 13 marca 2014

Łódź - Maraton już za 30 dni!


Został ostatni miesiąc do zmierzenia się z dystansem 42 kilometów i 195 metrów. Wiem już, że dzięki łągodnej i krótkiej zimie moje przygotowania były prostsze i wygodniejsze. Daleko odbiegały jednak od ideału. Zaliczyłem kilka startów kontrolnych, z których najdłuższym dystansem było 25 kilometrów - przebiegnięte 2 marca. Na nic dłuższego przed maratonem się nie zdecyduję. Za tydzień czeka mnie próba generalna - Półmaraton Pabianicki. Na podstawie czasu w nim uzyskanego można będzie ostrożnie prognozować rezultat na 'dystansie królewskim'.

Marzec jest dla mnie miesiącem, w którym chce zrobić duży kilometraż na treningach i zawodach. Na dzień dzisiejszy mam przebiegnięte jednak tylko 51 km.  Trzeba się więc brać do roboty. Pogoda fenomenalna, staż cząstkowy z chirurgii wcale nie najgorszy do treningów o 15-16.00.

A pocztówka - tak wiem, bardzo z bieganiem związana... Ale ma w sobie jakąś tajemniczość, wyzwanie, różnorodność. Taką jak pierwszy w życiu maraton. I jest po prostu kozacka.




A to logotyp oficjalnej koszulki - ma być jednak z długim rękawem


Organziatorzy pokazali nawet jaką wdoę przygotowali na maraton. Nie bez pwoodu z dodatkiem magnezu.

środa, 12 marca 2014

Polska #136 Rozdanie dyplomów - Pocztówka zrobiona na Photofancy.pl



Dzień po Rozdaniu Dyplomów i po Balu absolwentów, czyli 1 marca, w sobotę usiadłem przed komputerem i zacząłem uporządkowywać zdjęcia z obu wydarzeń -  również te udostępnione w internecie.
Przypomniała mi się od razu strona PhotoFancy o której dowiedziałem się z bloga 'pijanejżyciem". Wypróbowałem już wcześniej tę ofertę, więc długo się nie zastanawiając psotanowiłem stworzyć kolaże-pocztówki, z myślą o wysyłce dziadkom. Nie byłybym też kolekcjonerem pocztówek, gdybym jednej nie wysłał do swojego domu rodzinnego. Oczywiście adresowanej do rodziców, ale wiecie doskonale co się z nią dalej stanie.

I tak wygląda właśnie moja pocztówkowa pamiątka z 28.02.2014. Można na niej kilka ciekawych szczegółów tej uroczystości odnaleźć. Nie zamierzam ich wszystkich bynajmniej tutaj zdradzać.

poniedziałek, 10 marca 2014

Peru #1 Radosne Rozdanie Dyplomów vs Peru


Wreszcie trzeba coś napisać.

W poprzedni piątek, 28 lutego odbyło się wręczenie dyplomów absolwentom wydziału lekarskiego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Na auli 1000, którą szczelnie wypełniło ponad 300 lekarzy tudzież stomatologów oraz licznie reprezentowane rodziny.

Najlepszą studentką okazała sie Kasia Bobeff ze średnią 4,70. Możecie ją obejrzeć na zdjęciach poniżej. Czemu aż tyle o Kasi? Bowiem Kasia była w Peru, bodajze w ramach praktyk wakacyjnych. Niestety dopiero późneij dowiedziała sie o tym, że zbieram pocztowki. Kartkę którą wdzicie powyzej dostalem w ramach prywantje wymiany na facebooku, ale zawsze, jako reprezentantka Peru bedzie mi się kojarzyć z Kasią.





Kasia wraz ze swoim mężem przysłali mi taką pocztówkę, z Austrii: klik

wtorek, 4 marca 2014

Polska #135 Wrrrrrrrrrrr



Spokojnie, nie jestem zły.

Po prostu w ostatnich dniach wszystko pędzi niesamowicie, jak w jakiejś menażerii: LEK, bieg na 10 km, Rozdanie Dyplomów, Bal absoilwentów, bieg na 25 kilometrów, długie godziny spędzone na stażu z ortopedii i powrót do języka angielskiego, po 6 latach przerwy. Potrzebny jest mi powró do domu, w celu podładowania akumulatorów. I wlaśnie w takim kierunku zmierzam. Więc na kolejną reaktywację bloga jeszcze chwilkę trzeba będzie poczekać.