środa, 29 czerwca 2011

Grenada #1 Plaża Grand Anse



To jak na razie kartka z najbardziej egzotycznego państwa w mojej kolekcji. Dostałem ją w dosyć niezwykłych okolicznościach od bardzo ciekawej osoby.

Grenada to państwo położone na Morzu Karaibskim. Składa się z 4 wysp - głównej, wysuniętej najbardziej na południe i  nazwanej Grenadą oraz 3 mniejszych: Carriacou, Ronde Island i Małej Martyniki. Powierzchnia tego państewka to 344 kilometry kwadratowe, a liczba ludności nie przekracza 110 tysięcy.

Grenada znana jest na całym świecie jako jeden z największych eksporterów gałki muszkatołowej oraz innych przypraw korzennych. Owoc muszkatołowca widnieje nawet na fladze państwa. W restauracjach obok pojemników z solą i pieprzem stoi trzeci, z gałką muszkatołową właśnie. Jak się okazuje dla entuzjastów może to być przyprawa, którą dodaje się do każdej potrawy.

Miejsce to, jak wiele państw położonych na Morzu Karaibskim ma liczne wpływy francuskie. Nazwiska, nazwy miejscowości, wiele potraw lokalnej kuchni, częściowo architektura - to tylko niektóre przykłady.

Najlepszym sposobem na zwiedzanie Grenady jest podróż po wyspie miejscowymi minibusami, zwanymi duf-duf. Przez całą drogę puszczana jest elektroniczna odmiana muzyki reggae - ragga, a wysiadanie w interesującym nas miejscu musimy zasygnalizować kierowcy bardzogłośnym pukaniem w dach busa.


No i zaczynamy pełną parą WAKACJE, czyli okres względnego uśpienia bloga. Ale co to będzie jak przyjdzie październik i trzeba będzie pokazać na blogu te wszystkie wakacyjne kartki, które w międzyczasie przyjdą....
Życzę udanych wakacji wszystkim zaglądającym na bloga!

wtorek, 28 czerwca 2011

Polska #8 Morze Bałtyckie na wakacje



Czas zacząć wakacje. Pora więc na tą klimatyczną kartkę od Matiego przedstawiającą Morze Bałtyckiego. Kto z nas bowiem nie lubi powylegiwać się na plaży?  Albo popluskać się w wodzie? Generalnie ja... Ale o tym może innym razem.

Jutro na blogu pojawi się druga wakacyjna kartka, również plażowa, ale z dużo bardziej egzotycznego miejsca. Utrzymana w podobnym klimacie. Chętni mogą zgadywać z jakiego kraju to będzie pocztówka w komentarzach. Do skutku. Dla zwycięzcy oczywiście przewidziana wakacyjna niespodziankowa nagroda pocztówkowa.

 Ja zaś dzisiaj wybieram się do Lasu Łagiewnickiego, czyli największego kompleksu leśnego położonego blisko dużego miasta w Europie. Kolejne łódzkie 'naj'. Powierzchnia lasu zajmuje 1256 hektarów. Średnia wieku drzew wynosi tam 80 lat a w części północnej znajdują się 200-letnie dęby. W 1996 roku utworzono liczący 70 hektarów Park krajobrazowy, zawierający najlepiej zachowaną część dawnej Puszczy Łódzkiej.
Można tam spotkać grądy i dąbrowy świetliste a dominujące gatunki drzew to  ponad stuletnie dęby i graby, którym towarzyszą brzozy, świerki i wiązy.



poniedziałek, 27 czerwca 2011

Białoruś #4 Na ludowo




Tym razem na ludowo i naturalnie.

Białoruś - kraj, w którym teraz dzieje się nie najlepiej. Ceny są wyższe niż w Polsce mimo tego, że średnia pensja jest 2,5 razy niższa. Nowym hobby Białorusinów stało się ostatnio chodzenie po sklepach i robienie zdjęć cenom. Pozytywni, młodzi ludzie, których opinie mogłem poznać żartują sobie, że teraz całe społeczeństwo będzie szczupłe i zaangażuje się w zajmowanie domowymi ogródkami warzywnymi. Przez to wszyscy zyskają jak twierdzą. Sama Białoruś nieuchronnie zmierza w kierunku Rosji. Szkoda. Jest to bowiem  kraj z nieskażaną przyrodą, bardzo czystymi miastami,zamieszkiwany przez skromnych i miłych ludzi. Warto byłoby, żeby te tereny, od 1991 uznawane na arenie międzynarodowej za niepodległe państwo nadal nim pozostały.

A co do kartki i jej klimatu. Aż się prosi o przywołanie wielkiego hitu polskiego disco polo z repertuaru zespołu Kolor. Przy okazji pozdrowienia dla kolegów i koleżanek z DS VIII Uniwersytetu Łódzkiego, którzy uwielbiają puszczać tego typu muzykę na całe osiedle.

Jarzębina czerwona

Zapadł cichy wieczór , już ucichł wiatru wiew
Gdzieś w oddali słychać , harmonii tęskny śpiew
Biegnę wąską dróżką , co pośród gór się pnie
Bo pod jarzębiną dwóch chłopców czeka mnie

Jarzębino czerwona , któremu serce dać
Jarzębino czerwona , biednemu sercu radź

Jeden dzielny tokarz , a drugi , kowal zuch
Cóż mam biedna robić , podoba mi się dwóch
Obaj tacy mili , a każdy dzielny druh 
Droga jarzębino , którego wybrać mów 

Jarzębino czerwona ...

tylko jarzębina , poradzić może mi
Ja nie mogę wybrać , choć myślę tyle dni
Przeszła wiosna lato , już jesień złotem lśni 
Już się ze mnie śmieją , dziewczęta z mojej wsi 

Jarzębino czerwona ...

Noc Kupały poza Białorusią obchodzona jest na Ukrainie, Łotwie, Litwie, w Estonii i Finlandii. Jest to magiczna noc. W jej trakcie tańczy się, śpiewa, pali ogniska, skacze przez ogień i kąpie nago w jeziorze. Legenda głosi, ze tylko tej nocy możliwe jest znalezienie magicznego kwiatu paproci.
Jest to też święto płodności, radości i miłości. Włączając też to, co z tego wynika...


sobota, 25 czerwca 2011

USA #7 'Duck Stamp'


Ta pocztówka pochodząca z USA jest moją nagrodą w 'Loterii prawie znaczkowej'. Jest ona bowiem takim trochę większym (10 na 15 cm) reprintem środka uiszczania opłaty za usługi pocztowe wydanego na zlecenie U.S. Department of Interior.

Znaczek pochodzi z serii Migratory Bird Hunting and Conservation Stamps, popularnie nazywanej Duck Stamps. Nie są to zwykłe znaczki. 95 centów z każdego dolara wydanego na ich zakup trafia bezpośrednio do kasy National Wildlife Refuge System, zajmującego się ochroną dzikich zwierząt na terenie całych Stanów. Jest to jeden z najbardziej pomysłowych programów ochrony przyrody. Duck Stampy oraz koperty FDC, pocztówki i inne walory filatelistyczne z nimi związane cieszą się również dużą popularnością wśród kolekcjonerów. Od 1934 zyski z tej akcji przeznaczone na ochronę przyrody sięgnęły 750 milionów dolarów. Nic tylko pozazdrościć kreatywności.
Istnieje również seria Junior Duck Stamps, w utworzenie której zaangażowano amerykańskie dzieci. Zwyciężył nastolatek z Vienny w Illinois, z propozycją tekstu do umieszczenia na znaczku: "Spread your wings, created a splash, makea difference". Fajna sprawa.

Przy okazji chciałem podzielić się bardzo fajnym materiałem video pokazującym proces powstawania znaczka pocztowego. Miłego oglądania.






piątek, 24 czerwca 2011

Francja #2 Nancy - Bazylika Saint Eprve



Druga erasmusowa kartka od Sergiusza a.k.a. Kapitan Krzepa. Do gustu jakoś wybitnie mi nie przypadła ale doceniam trud i pamięć nadawcy. Przedstawiona na pocztówce bazylika jest wybudowana w stylu neogotyckim. W roku 1999, po przejściu tornado, które poważnie uszkodziło budynek został on uznany oficjalnie za zabytek. Ciężko znaleźć o tym miejscu informacje w innym języku niż francuski więc zainteresowanym polecam francuską Wikipedię i podane strony źródłowe. Mnie jakoś dzieje tej budowli nie porywają.

Kapitan Krzepa to postać wykreowana przez komiksy Michała Śledzińskiego 'Śledzia'. Autora również serii 'Osiedle Swoboda', 'Bears of War' i przygód Kapitana Żbika, czyli wnuka słynnego komisarza.

'Wartości rodzinne' to odcinkowa seria komiksowa opowiadająca o perypetiach polskiej rodziny Królów.
Jest to modelowa polska familia 2+2: tata Edgar pracujący w zbrojeniówce, mama Elżbieta przesiadująca w domu z najlepszym przyjacielem, kieliszkiem wina oraz dwójka dzieci w wieku szkolnym - Tobiasz (fan strongmenów) i Tara (emo dziewczyna). Oczywiście mają również psa. Gdy ich poznajemy wiodą sielskie życie w jednorodzinnym domku, nie wiedząc, że wkrótce wszystko się zmieni. A katalizatorem zmian, będzie niespodziewany gość, którego Królowie przygarnęli pod swój dach. Jezus. <tekst Kultura gniewu>

Pierwszy zeszyt serii 'Wartości rodzinne' autorstwa Śledzia zawierał zdjęcie Kapitana Krzepy wzywającego wszystkich czytelników do wysiłku fizycznego - a konkretniej robienia pompek. Aktywność miała zostać udokumentowana zdjęciem a w nagrodę do czytelnika wędrował darmowy komiks od Kapitana Krzepy.

Kapitan Krzepa

czwartek, 23 czerwca 2011

Belgia #1 Gandawa



Kartka która ostatnio wzbogaciła moją kolekcję i bardzo pozytywnie zaskoczyła. Przedstawia Saint Michael Church w Gandawie. Miasto to położone jest w północno-zachodniej części Belgii i należy do regionu Flandria Wschodnia. Gandawa liczy sobie 235 tysięcy mieszkańców i jest nazywana 'miastem kwiatów'. A to z powodu tego, że wyjeżdżając z miasta, obojętnie w którym kierunku, natkniemy się na olbrzymie pola kwiatowe. Samą Gandawę  najłatwiej poznać urządzając sobie rejs łódką po tamtejszych kanałach. Wypływając z jednej z 3 zatok można wybrać różne trasy prowadzące przez całe stare miasto - od najkrótszej 40 minutowej, po najdłuższą, trwająca ponad 1,5 godziny.

Gent ma niesamowicie barwną historię. Oto tylko kilka faktów z dziejów tego miejsca:
1. Pierwszymi mieszkańcami tych rejonów byli Celtowie.
2. Mieszkańcy zostali nawróceni na chrześcijaństwo wraz z przybyciem francuskiego mnicha Armanda. Wiążą się z tym wydarzeniem legendy o cudownych uzdrowieniach dokonywanych przez mnicha, które zaskarbiły mu zaufanie tubylców.
3.Opatem obu klasztorów Gandawy był za czasów Karola Wielkiego jego kronikarz - co zapewniło obu przybytkom olbrzymi rozwój.
4. W IX wieku Gent opierało się inwazji Wikingów.
5. W średniowieczu ponad 60% rodzin gandawskich czerpało zyski z sukiennictwa. Władze sprawowali przedstawiciele 40 najzamożniejszych rodów.
6. W czasie wojny stuletniej miasto opowiedziało się po stronie Anglii - gdyż ten kraj był dla nich największym dostawcą wełny.
7. W XVI wieku miasto stało się bardzo ważnym ośrodkiem kulturalnym i intelektualnym.
8. W XVI wieku kryzys na rynku sukienniczym oraz wysokie podatki nałożone przez ówczesnego władce Karola V spowodowały strajki mieszkańców Gandawy. Zostały one surowo ukarane. Miasto straciło wszystkie przywileje a Karol V, kiedy osobiście przybył na miejsce postanowił ukarać najważniejsze osoby  mieście na oczach tłumu. 30 najznamienitszych mieszkańców, 50 członków cechu tkaczy oraz 138 członków mniejszych cechów musiało przemaszerować przed cesarzem boso, będąc ubranymi tylko w białe koszule. Za nimi podążała grupa 50 najwiekszych buntowników ('krzykaczy' - 'kreesers'), którzy mieli dodatkowo założone stryczki na szyje. Jeśli chcieli przeżyć musieli oni uklęknąć i błagać o przebaczenie Karola V.
9. Do dziś dzień mieszkańców Gent nazywa się z tego powodu stroppendragers - czyli 'tymi, którzy noszą stryczki'. Po dziś dzień organizowane są pochody najznakomitszych glidii kupieckich,  dla których taki przemarsz jest zaszczytem.

Kościół Świętego Michała widoczny na pocztówce jest obiektem wybudowanym w stylu romańskim, z neogotyckim wnętrzem. Budowa trwała bardzo długo, była podzielona na dwa główne etapy. Zaczęto ją w XV wieku a kościół uzyskał swój obecny kształt dopiero w roku 1659. Wnętrze kościoła ozdabiają liczne obrazy i rzeźby słynnych artystów.




środa, 22 czerwca 2011

Japonia #11 Thank you from Japan



Thank you card to pocztówka, wysyłana w podzięce za kartkę od nas, która bardzo przypadła adresatowi do gustu. To co dzisiaj dostałem jest jednak o kilka poziomów wyżej od standardowych TYC. Czekała na mnie bowiem niesamowita niespodzianka przyniesiona przez listonosza.
Pocztówka którą dostałem dzisiaj od Michiho jest częścią wzruszającego, mającego trwać dwa tygodnie projektu władz Japonii. Zaczął się on 6 czerwca, a polega na rozdawaniu na lotniskach pasażerom wylatującym z Japonii specjalnie przygotowanych pocztówek z serii Thank you from Japan. Japońscy podróżni mają następnie przekazać kartki ludziom na całym swiecie, którzy pomagali im w tych trudnych chwilach.

Są one wydane przez Japan Association of Travel Agency (JATA), zawierają nazwę jednego z czterech lotnisk (Narita International Airport, Central Japan International Airport, Haneda International Flight Passenger Terminal, Kansai International Airport (KIX)) oraz taki oto tekst: We Japanese would like to express our heartfelt appreciation to everyone for the great help from the world. 
Front kartek, poza jednym z bardzo ładnych zdjęć zdobią również zwroty 'Dziękuję' w 8 różnych językach oraz napis 'Hope to see you again in Japan'
Więcej można dowiedzieć się tutaj

Moja kartka pochodzi z lotniska KIX i przedstawia Matsushimę, w prefekturze Miyagi. Nie ma jej wśród wyżej zamieszczonych, ale to nie ważne. Dodam zdjęcie, gdy będę miał okazję kartkę zeskanować. Matsushima to grupa bardzo wąskich małych wysepek - z jap. shima. Każda z nich porośnięta jest sosnami, nazywającymi się po japońsku matsu. Stąd też właśnie nazwa tego 'archipelagu'. Tereny Matsushimy zostały znacznie zniszczone w czasie trzęsienia ziemi, które wybuchło 14 marca 2011. Spójrzcie na zdjęcie.


Pozostaje nam tylko podziwiać tych niezwykłych ludzi, którzy mieszkając na wielkiej wyspie, odgrodzeni od świata, potrafią w każdej sytuacji zachować honor, spokój, postępować szlachetnie. Nie mogę się doczekać kiedy będzie mi dane odwiedzić Japonię i spotkać takich ludzi. Myślę, że od prawie każdego z nich można się wiele nauczyć. Przybysz z Polski na pewno dozna w Kraju Kwitnącej Wiśni szoku kulturowego, ale będzie to jak najbardziej pozytywny szok.

EDIT: A oto moja kartka, już po zeskanowaniu


wtorek, 21 czerwca 2011

Polska #7 Poznań - Zamek Cesarski, czyli siedziba Wilhelma II i Hitlera



Jak się okazuje, w wieku XX również budowano zamki. Przynajmniej w Polsce. I tak oto poznański obiekt jest najmłodszą siedzibą cesarską Starego Kontynentu i według wielu źródeł najmłodszym zamkiem Europy. Ciekawe.
A wszystko zaczęło się od Wilhelma II. Trzeba bowiem wiedzieć, iż od 1815 roku miasto znajdowało się pod panowaniem Prus jako Wielkie Księstwo Poznańskie. W 1931 roku autonomię WKP ograniczono, a od 1848 całkowicie zniesiono.  W tymże roku Frankfurckie Zgromadzenie Narodowe przemianowało Wielkie Księstwo na Prowincję Poznańską. I tereny te funkcjonowały pod taką nazwą aż do 1918, gdzie po odzyskaniu przez Polskę niepodległości objęły nazwę województwa poznańskiego

Zamek Cesarski wybudowano w latach 1904-1910, czyli bliżej schyłku istnienia Prowincji Poznańskiej. Miał on pełnić funkcje propagandowe i reprezentacyjne. Z jednej strony luksusowa siedziba dla Wilhelma II, z drugiej sztandarowy punkt tzw. Dzielnicy Zamkowej, która miała podkreślać 'germańskie' korzenie miasta.
Oddany do użytku w 1910 roku zamek miał 5 kondygnacji i liczył 585 pomieszczeń. Wybudowano go w stylu neoromańskich a zamiarem rozbudowanej bryły budowli było nawiązanie do zamków średniowiecznych.  Burgrabią zamku został Bogdan Hutten-Czapski. Osoba o dosyć bogatym życiorysie, ale o tym być może kiedy indziej.

Po I wojnie światowej Zamek Cesarski przejęło państwo i gmach stał się siedzibą prezydenta RP. Po części zajmowały go również sale wykładowe Uniwersytetu Poznańskiego. Wszystko zmieniło się w czasie niemieckiej okupacji. Budowla bardzo spodobała się Adolfowi Hitlerowi. Zapragnął on uczynić z niej jedną ze swoich siedzib, a na stałe przeznaczyć pieczę nad obiektem Arturowi Greiserowi, namiestnikowi Kraju Warty (czyli ziem polskich włączonych do Rzeszy w czasie II wojny). Wnętrze zamku urządzono w stylu totalitarnym i propagandowym. Zburzono Kaplicę Bizantyjską, a w jej miejsce wybudowano gabinet dla dyktatora z obszernym balkonem. Hitler chciał również dla zamku sali konferencyjnej na 2000 miejsc, stąd kazał wyburzyć mieszczącą 600 osób salę tronową. Planował również inne zmiany, ale jego plany zniweczyli Sowieci odnosząc sukcesy na froncie.

Gdy Rosjanie przejęli zamek bardzo zastanawiało ich jedno zjawisko. W zimie śnieg, który padał na balkon gabinetu przeznaczonego dla Hitlera niewiarygodnie szybko topniał. Zaczęły krążyć legendy. W końcu zdecydowano się na przeprowadzenie śledztwa. Po dokładnych oględzinach okazało się, że w posadzkę balkonu wmontowano rury ogrzewania, które miały umożliwić Adolfowi w zimie swobodne wychodzenie z gabinetu na balkon.

Pod koniec wojny i po jej zakończeniu zamek popadł w ruinę. Były plany jego wyburzenia. Ostatecznie miejscem tym zaczęto powoli się zajmować, a w 1979 obiekt został wpisany do rejestru zabytków. Dzisiaj znajdziemy tu centrum Kultury, kino pałacowe, galerie sztuki a w podziemiach puby, restauracje i dyskotekę.

A tak Zamek Cesarski wyglądał jakiś czas temu:


Kartkę dostałem od Michała w ramach Poczty Helikopterowej. Okolicznościowe stemple są rewelacyjne!


sobota, 18 czerwca 2011

Białoruś #3 Hirudoterapia



Rewelacyjna kartka promująca hirudoterapię jako naturalną metodę lecznictwa. Od Mary z Białorusi. Pijawka na zdjęciu, siedząca na kolanie tej uroczej pin-up girl mówi do niej po białorusku "Ja się najem, ty będziesz zdrowa". Kartka ta to tzw. 'fly card', rozpowszechniany przez białoruski instytut hirudolecznictwa. Na  jej odwrocie znajduje się lista chorób, w których można stosować tą metodę leczenia. Są to min. twardzina, liszaj płaski, żylaki, stopa cukrzycowa, hemoroidy, rwa kulszowa, bóle reumatyczne stawów, obrzęki różnego pochodzenia, choroby neurologiczne, zapalenie pęcherza moczowego.

Zapiski o stosowaniu hirudoterapii sięgają początku cywilizacji. Najstarsza wzmianka znajduje się w biblijnej Księdze Przysłów (Rozdział 30, wiersz 15), natomiast ślady stosowania pijawek pojawiają się już na egipskich hieroglifach. Hirudoterapię bardzo chwalił sobie zwłaszcza Galen, znany wszystkim adeptom sztuki medycznej rzymski lekarz-anatom. Kryzys popularności przypadł hirudolecznictwu w okresie gwałtownego rozwoju farmakologii. W czasch międzywojennych do pijawek jednak wrócono, a obecnie na całym świecie bezkręgowce te stosuje się po operacjach plastycznych przyszycia palca czy ucha.  W 2004 Food and Drug Administrator USA uznał pijawki za środek dopuszczony do lecznictwa na terenie Stanów Zjednoczonych.

Ale czy wiemy czym są dokładnie pijawki i na czym ta metoda polega? Pijawki to oliwkowo-zielone bezkręgowce, o przeciętnej długości ciała 120 milimetrów i średnicy 10 mm. Cechą charakterystyczną pijawki medycznej jest obecność dwóch przyssawek. Krew jest pobierana tylko przyssawką przednią, w której znajduje się otwór gębowy. 'Najedzona' pijawka zwiększa swoją objętość 5 razy, a masę nawet 10 razy.
Leczenie pijawkami nie polega na upuszczaniu krwi? Opiera się na wpuszczaniu przez otwór gębowy bezkręgowwca to układu krwionośnego pacjenta około 100 różnych związków, mających właściwości lecznicze. Pijawki działają: trombolitycznie, przeciwzakrzepowo, hipotensyjnie, immunostymulująco, przeciwbólowo i bakteriobójczo. Przeciwskazane sa jednak u kobiet w ciązy,chorych na AIDS i nowotwory, u dzieci poniżej 15 roku życia, u pacjentów po splenektomii, z anemią itp.

W Polsce pijawki lekarskie 'wolno żyjące' objęte są ochroną gatunkową od 1995 roku.. Są określane jako gatunek wysokiego ryzyka, narażony na wyginięcie.






piątek, 17 czerwca 2011

Cukierki? Nie! Leki...



Dzisiaj zdałem egzamin z farmakologii. Przed wyjściem z akademika zobaczyłem tą kartkę, która przyszła do mnie z dużym opóźnieniem, po ponad 50 dniach z Belgii. Jakby nie patrzeć w bardzo odpowiednim momencie. Myślę, ze przyniosła mi szczęście, w każdym bądź razie poprawiła nastrój. Jak widzicie na zdjęciu pod pozorem cukierków znajdują się leki: benzodiazepinki, sartanki, IKI, NLPztki, psychotropiki, azotanki, glikozydki itp.

Tabletki są najmniej inwazyjną metodą podawania leków. Dawka w nich  jest ściśle określona, produkcja tania i stosunkowo łatwa. Trwałość substancji zawartych jest największa spośród wszystkich form podawania substancji leczniczych, umożliwiają również regulację uwalniania w odpowiednim odcinku przewodu pokarmowego.
Tabletki zostały wymyślone dopiero w 1874 roku, przez Rosenthala. Kiedyś były wykonywane ręcznie, teraz do ich produkcji służą odpowiednie tabletkarki. Maszyny te formułują tabletki z surowców sypkich, pylistych i granulatów. Najpierw matryca jest napełniana, później następuje faza prasowania, na końcu tabletki są wypychane z matrycy.

Na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi egzamin z farmakologii jest przeprowadzany w formie komputerowej. 60 pytań, na każdej turze maksymalnie 19 osób, które odpowiadają na te same pytania, tylko w różnej kolejności. Ja wybrałem sobie ostatnią turę, o 15.00 i dzięki temu kartka zdążyła do mnie dotrzeć jeszcze przed egzaminem.
A oto kilka moich dzisiejszych pytań, tak poglądowo, gdyby kogoś interesowało:
1. witaminy rozpuszczalne w tłuszczach to:A, D, E, K, F 
2. Przy podaniu dożylnym jaki etap dystrybucji pomijamy? wchłanianie, były jeszcze transport przez błony, wydalanie, dystrybucja, metabolizm 
2. dzieciom nie możemy podać poza stanami zagrożenia życia A i b doksycykliny i cyprofloksacyny 
3. w stanie po udarze w profilaktyce kolejnych udarów nie zastosujemy: statyny, klopidogrel, ASA, acenokumarol
4. jaki lek jest inhibitorem cyt P450 erytromycyna
5. nitroprusydek sodu: działa na mechanizmy związane z wpływem wapnia 
6. co nasila działanie leków przeciwzakrzepowych: pochodne sulfonylotiomocznika 
7. Co hamuje syntezę ściany imipenem, makrolidy, linkozamidy, doskycyklina 
8. Jaka naturalna pochodna morfiny jest stosowana p/kaszlowo – kodeina, difenoksylat, apomorfina, morfinian i coś jeszcze do wyboru 


Książki wędrują na półkę, pocztówka zostaje dołączona do kolekcji. 





czwartek, 16 czerwca 2011

USA #6 Colorado



The Maroon Bells, surrounded by pristine National Forest lands, are the most photographed peak in all of North America.

Colorado, czwarty stan, który pojawia się na moim blogu, jest ojczyzną różnych plemion indiańskich, które zostały podbite ostatecznie przez Hiszpan w 1541 roku. Leży on po obu stronach Gór Skalistych. Jest to jeden z 3 stanów, który nie ma naturalnych granic. Wyznaczają je jedynie długość i szerokość geograficzna. Nazwa stanu pochodzi od Rio Colorado (z hiszpańskiego Czerwona Rzeka). W Górach Skalistych poza Rio Colorado mają początek jeszcze Rio Grande i liczne dopływy Missisipi.
Stan ten jest jednym z najchętniej odwiedzanych przez turystów. Nic dziwnego; pełna różnorodność ukształtowania terenu, niezmienione przez człowieka, zapierające dech w piersi krajobrazy, 4 niesamowite parki narodowe, dobra  'atmosfera' w lokalnych miastach i ośrodkach kulturalnych i rozrywkowych. Trzeba kiedyś odwiedzić ten stan.

Symbole stanowe:
Zwierzę: Owca gruboroga, Muflon kanadyjski - gatunek owcy wolno żyjącej na terenach Ameryki Północnej z charakterystycznymi dużymi, mocno poskręcanymi rogami u samców. Samice rogi też posiadają, lecz dużo mniejsze i lekko poskręcane. Podgatunek zamieszkujący Góry Skaliste jest relatywnie większy od rodzin owczych z innych terenów. Bighorny nie potrafią przemieszczać się po głębokim śniegu, wybierają wię cstoki na których warstwa śniegu nie przekraczaj 60 centymetrów.
Kwiat: Orlik błękitny - biało niebieski kwiat, bardzo ładnie pachnący
Drzewo: Świerk kłujący, świerk srebrny, czyli wiecznie zielone drzewo z gatunku sosnowatych, dobrze znane w Polsce
Piosenka: Where the Columbines Grow klik
Dewiza: Nil sine numine Nic bez opatrzności Bożej




Polska #6 Wrocław - Hala Stulecia



Jako że jutro egzamin z farmakologii obowiązkowo dodaje kolejną kartkę... W ramach zasady Cudze chwalicie, swego nie znacie czas na kolejne polskie UNESCO na moim blogu. Tym razem wrocławska Hala Stulecia, czyli międzynarodowe centrum wystawiennicze, kulturalne i rekreacyjne. Budynek uznawany za jedno z największych osiągnięć dwudziestowiecznej architektury. Ulubione miejsce rekreacyjne Wrocławian, zyskujące również na bliskości Ogrodu Zoologicznego i Ogrodu Japońskiego.
O wyjątkowości tej budowli przesądzają rekordowe osiągnięcia konstrukcyjne, które umożliwiły stworzenie wnętrza przyrównywanego do rzymskiego Panteonu.

Budowla hali trwała tylko 15 miesięcy i została zakończona 6 tygodni przed terminem! Ale nie łudźmy się - cały projekt nadzorowali Niemcy. W czasach jej powstawania Wrocław należał bowiem do Prus, a pomysł powstania budowli narodził się z okazji obchodów stulecia bitwy pod Lipskiem.

Wpis do Księgi UNESCO:
Hala Stulecia to konstrukcja przełomowa w historii architektury wykorzystującej żelazobeton. Wzniesiona została w latach 1911-1913 przez architekta Maxa Berga na terenach Wystawy Stulecia jako budowla wielofunkcyjna służąca celom rekreacji. Zbudowana na planie koła z czterema absydami, Hala mieści ogromną cylindryczną widownię na około 6000 osób. Wznosząca się na wysokość 23 metrów kopuła zwieńczona jest latarnią ze stali i szkła. Hala Stulecia jest rozwiązaniem pionierskim pod względem architektonicznym i inżynierskim, dokumentującym przenikanie się różnorodnych wpływów we wczesnych latach XX wieku i stanowiącym zasadniczy punkt odniesienia dla dalszego rozwoju budownictwa w dziedzinie dużych konstrukcji zbrojonych.


Kartka od Mateusza

środa, 15 czerwca 2011

Japonia #10 Skrzynka pocztowa


Jedna z najbardziej ciekawych kartek w mojej kolekcji. Przedstawia japońską skrzynkę pocztową, z nazwą urzędu pocztowego, w którym została kupiona.  Pochodzi z kolekcji Post Box Cards. W Japonii są nawet zapaleni zbieracze tych niezwykłych pocztówek z każdego regionu, różniących się tylko napisami. Taka kolekcja według mnie wydaje się nieco zbyt ekscentryczna, monotomna i pozbawiona większego sensu. Podobają mi się za to Gotochi Cards - różnokształtne formy kartek przedstawiające wszelkie aspekty życia w Japonii. Po trzy z każdej prefektury, łącznie 151.

Pierwszy znaczek pocztowy na świecie wyprodukowano w 1840 roku. Dokonano tego w Wielkiej Brytanii, a mowa o Penny Black. W Polsce w 1960 roku wprowadzono do obiegu znaczki przedstawiające herb Królestwa Polskiego. Były one przeznaczone na listy kursujące wewnątrz Królestwa oraz wysyłane do Rosjii. Za inne przesyłki płacono gotówką. Japonia pozostała nieco w tyle, bowiem do 1871 roku poczta w tym kraju nie funkjonowała, a przesyłki dostarczali prywatni kurierzy.

Seria pierwszych znaczków Dragon mon 1871

Pierwsza seria japońskich znaczków pocztowych ukazała się 20 kwietnia 1871. Były one wydrukowane na grubym, twardym papierze, jednak nie można zarzucić im braku uroku. Co ciekawe, wśród wszystkich  serii znaczków wyemitowanych do dziś w Kraju Kwitnącej Wiśni są najmniejsze. Skąd pochodzi nazwa Dragon mon? Grafika znaczków bazowała na będących wówczas w obiegu monetach z serii "Dragon". Jednostką monetarną był natomiast 'mon'. Geneza nazwy genialna w swej prostocie.
W roku 1872, czyli rok po emisji znaczków jednostka monetarna została zmieniona. Przyjęto jen, który dzielił się na 100 senów i 1000 rinów. Powstała więc seria Dragon sen.. Z upływem czasu zaczęto zdobić wizerunek znaczków, dodano napis Nippon itd.

Kartka oczywiście od niezastąpionej Mari.




poniedziałek, 13 czerwca 2011

Tajwan #1 Linie kolejowe nad brzegiem morza


Moja pierwsza kartka z Tajwanu. Właściwie z Republiki Chińskiej. Tajwan jest bowiem nazwą zwyczajową określającą  tereny wysp Tajwan, Penghu, Kinmen i Mazu. Rząd tejże Republiki Chińskiej uznaje się za legalnego władcę obszaru dzisiejszych Chin i Mongolii. Nikt nie zamierza oczywiście wszczynać konfliktów zbrojnych z komunistami, rządzącymi Chińską Republiką Ludową na kontynencie. Trwają natomiast nieustanne spory polityczne.
Miejsce trzeba przyznać dosyć ciekawe i warto śledzić jego przyszłość.

Poza tym Tajwan to teren, który ma niesamowicie wiele wspólnego z pociągami, co łatwo zauważyć przeglądając galerię kartek pocztowych z tego kraju. Ukształtowanie okolicznych terenów w żaden sposób nie sprzyjało rozwojowi sieci kolejowych. Na początku były to tylko krótkie, wąskotorowe linie na wybrzeżu wschodnim. Dziś cały system wygląda imponująco a jego chlubę stanowi 363-kilometrowa linia Tajwańskiej Kolei Wysokich Prędkości. Na tym odcinku poruszają się pociągi typu Schinkansen 700T, osiągające prędkość 300km/h. Dzięki temu można przejechać z jednego końca Tajwanu na drugi w 90 minut, a nie jak koleją tradycyjną w 4,5 godziny.

Są takie 3 państwa - niepaństwa w obrębie Republiki Chin: Hongkong, Makau i Tajwan. Nie uznawane na arenach międzynarodowych za odrębne, określane jako specjalne regiony administracyjne. Hongkong i Makau mają być włączone oficjalnie w obręb Chin w ramach doktryny Jeden kraj, dwa systemy. Hongkong w 2047, Makau w 2049. Doktryna ta zakłada pozwolenie na dopuszczenie do istnienia w Chinach regionów o ustroju kapitalistycznym, w imię zjednoczenia państwa. Tajwan z roku na rok jest coraz dalej od podzielenia losu Hongkongu i Makau. 80% społeczeństwa nie chce włączenia w obręb Chin, a obecne władze Tajwanu dążą co najwyżej do zacieśnienia kontaktów gospodarczych z Wielkim Bratem na kontynencie.

Polska nie uznaje Tajwanu za oddzielne państwo. Nie utrzymywane są kontakty dyplomatyczne, nie ma ambasady, urzędu konsularnego. To samo dotyczy Makau. W Hongkongu mieści się Konsulat Generalny RP ale podlega on jurysdykcji Ambasady RP w Pekinie.


sobota, 11 czerwca 2011

Polska #5 Dębno Podhalańskie



Poczty Specjalne to okazja dla fanów filatelistyki jak również deltiologów na otrzymanie unikalnych stempli okolicznościowych i walorów filatelistycznych poświęconych ciekawym wydarzeniom. Poczta specjalna polega na jednorazowym, unikalnym transporcie zaadresowanych przez nas przesyłek nadesłanych wcześniej na umówiony adres. Środki transportu są bardzo różne. Odbywały się już poczty piesze, tramwajowe, balonowe, szybowcowe, samochodowe, automobilowe, kolejowe, parowozowe, motocyklowe, helikopterowe, powozowe, konne, wozowe, wodne, podwodne, kajak-rower-drezyna, rowerowe, czołgowe, jachtowe, posłannicze, psich zaprzęgów, policyjne, strażackie, harcerskie itp. Bardzo fajna inicjatywa - pod warunkiem, że organizatorzy przygotują odpowiednio atrakcyjne stemple okolicznościowe i starannie zajmą się przesyłkami. A z tym bywa różnie.Ta kartka pochodzi z Poczty Samolotowej

Kościół pw. Świętego Michała Archanioła w Dębnie Podhalańskim w 2003 roku wpisano na listę UNESCO w uznaniu wyjątkowych walorów historyczno-artystycznych. Samo Dębno to niewielka wieś położona w pobliżu Nowego Targu. Miejscowy kościół jest słynny również z innego powodu. To w jego wnętrzu kręcono ślub Janosika. Żeby było ciekawiej widzom pokazano jeszcze dwa inne kościoły: jeden gdy młodzi wchodzili, drugi gdy wychodzili po zakończonej ceremonii.

Swoją drogą rejon w którym znajduje się kościół należy do dawnego regionu historycznego Spisz. Ta nazwa przewijała się często przez moją ulubioną sienkiewiczowska Trylogię.
Region ten obejmuje centralne i wewnętrzne Karpaty.W większości znajduje się na terenie Słowacji. Polski Spisz leży między rzekami Białką i Dunajcem oraz granicą polsko-słowacką. Dębno Podhalańskie położone jest na północ od Białki, ale tereny te zaliczają się do historycznego Spiszu.





piątek, 10 czerwca 2011

Białoruś #2 Zespół zamkowo-pałacowy w Nieświeżu



Białoruś nie jest krajem bogatym w obiekty światowego dziedzictwa UNESCO. Dwa zamki poradziwiłowskie, Puszcza Białowieska, Białowieski Park Narodowy - związane z Polską choć w jakimś stopniu. Brakującym, piątym obiektem na liście jest południk Struvego, wybudowany przez władze rosyjskie jako triangulacyjny punkt pomiarowy.
Tym bardziej warto znać te miejsca, szczególnie zespół zamkowy w Mirze i w Nieświeżu. Tutaj szerzej o tym drugim.

Zamek w Nieświeżu został wybudowany w średniowieczu. Należał do rodziny Kiszków. (Pamiętacie przypominane pokrewieństwo Kmicica z Bogusławem Radziwiłłem przez Kiszków w książce Sienkiewicza?) W roku 1953 Radziwiłłowie odkupili obiekt i uczynili z niego swoją siedzibę rodową. Budowa obecnego zamku barokowego na planie kwadratu została ukończona w 1604 roku.
W 1939 rodzina Radziwiłłów została ostatecznie wysiedlona z posiadłości przez Armię Czerwoną...
W 2005 roku obiekt wpisano na listę dziedzictwa światowego UNESCO.

Zabytek ten nie jest wolny od propagandowych wpływów rosyjskich. W roku 2002 naprawiający dach robotnicy podgrzewając rury lampą naftową zaprószyli ogień... Pożar który wybuchł poważnie uszkodził prawe skrzydło. Dzieła zniszczenia dopełnili strażacy zalewając obiekt morzem wody. Smukła, barokowa wieża, która spłonęła, została przez władze białoruskie odbudowana w stylu bizantyjsko-cerkiewnym psując unikalny,  naturalny styl obiektu.





środa, 8 czerwca 2011

Polska #4 Hejnalista



Zawsze lubię słuchać Programu Pierwszego Polskiego Radia. O godzinie dwunastnej, każdego dnia można usłyszeć niezwykła transmisję. Na żywo z Kościoła Mariackiego w Krakowie. Hejnalista, zgodnie z tradycją miasta odgrywa wtedy melodię upamiętniającą wydarzenia o których mówi legenda. W pewnym momencie melodia się urywa, słychać kroki na schodach i muzyk zaczyna grać w kierunku kolejnej strony świata.
Dla Polaków rzecz powszednia, szczególnie dla fanów radia, którzy słuchają PR1 bądź mieszkańców Krakowa. Dla turystów nie lada atrakcja, myślę...

Legenda o Hejnale:
Kościół Mariacki, mający dwie wieże, był miejscem ważnym dla miasta. Z wyższej, zwanej hejnalicą, (która jest zarazem najwyższą wieżą w Krakowie) przed wiekami strażnik miejski trąbką dawał sygnał rano do otwierania, zaś wieczorem do zamykania bram grodu. Ale nie tylko. Trąbił na alarm, gdy dostrzegł pożar lub zbliżającego się wroga. Gdy pewnego razu Tatarzy, którzy często napadali na polskie wsie i miasteczka, doszli aż pod Kraków, strażnik zaczął grać hejnał. Zdążono zamknąć bramy miejskie, ale tatarska strzała przeszyła gardło hejnalisty, nim skończył melodię. Na pamiątkę tego zdarzenia melodia już zawsze urywa się. Czy trębacz stał na Wieży Mariackiej, czy na jednej z wież muru obronnego, tego już nie wiadomo.



czwartek, 2 czerwca 2011

Malezja #1 Tioman Island



Napis na odwrocie: "A popular beach resort of Tioman Island In Pahang caters even to the needs of the beachcomber chess player

Tą kartkę dostałem od Magdy w ramach wsparcia mojej kolekcji pocztówek przedstawiających egzotyczne plaże. Widok jest niesamowity, a ujęcie z perspektywy szachownicy wprost genialne. Myślę, że dla miłośników tej gry wśród turystów partyjka lub dwie w takich okolicznościach stanowić będzie czystą przyjemność, lecz na pewno nie dłuższe siedzenie nad szachownicą. Szkoda takiej plaży.

Malezja to państwo składające się z dwóch terytoriów, przedzielonych Morzem Południowochińskim. Na Półwyspie Malajski graniczy z Tajlandią i Singapurem, natomiast na Borneo z Brunei i Indonezją. Jest to kraj wielokulturowy, głównie z powodu swej historii oraz częstych migracji z Chin, Indonezji, Indii.

Przedstawiona na zdjęciu Tiomand Island to jedna z najbardziej imponujących wysp na wschodnim wybrzeżu Malezji. W światowych rankingach najbardziej atrakcyjnych "rajskich tropików" również plasuje się zawsze bardzo wysoko. Turyści mogą tutaj nurkować w krystalicznie czystej wodzie, korzystać z uroków słońca lub odkrywać tajemnice dżungli. W czasie drugiej wojny światowej Tioman było miejscem stacjonowania dla okrętów brytyjskich i japońskich. Ciekawi wrażeń nurkowie mogą wybrać się w okolice spoczywających w morzu okrętów takich jak: HMS Repulse i HMS Prince of Wales.

Według legend malezyjskich Tiomand Island była miejscem odpoczynku dla magicznej smoczycy-księżniczki, która zatrzymywała się by zaczerpnąć krystalicznie czystej wody w drodze z Chin do swojego księcia w Singapurze. Wyspa była tak piękna, że smoczyca postanowiła na niej zamieszkać aż do śmierci. Z wdzięczności miała otoczyć magiczną opieką tamtejszą roślinność i faunę.