czwartek, 27 czerwca 2013

Rumunia #1 Mury uczelni opuszczone



Pocztówka przedstawia bardzo urokliwe mury Uniwersytetu Medycznego i Farmaceutycznego w Tigru, w Rumunii. Jak na pierwszą kartkę z nowego państwa Rumunia zalicza dosyć nietypowy debiut. Aczkolwiek niezwykle pozytywny.

Dziś właśnie 'opuszczam mury' mojej uczelni. W cudzysłowie, ponieważ Uniwersytet Medyczny jest rozproszony po całej Łodzi. Poza tym z wiadomych względów studenci kształcą się we wszystkich najciekawszych szpitalach, przychodniach itp. A mury podobne do tych ze zdjęcia, z którymi mógłbym sie zidentyfikować? Plac Hallera przychodzi na myśl.

Rozliczyłem się z dziekanatem, złożyłem wymagane do uzyskania ograniczonego prawa wykonywania zawodu dokumenty w Okręgowej Izbie Lekarskiej oraz wniosek o staż podyplomowy.
Wyprowadzam się również z akademika.
I z tej okazji wzbogaciłem się nawet o książkę. W kuchni na parterze czekała taka oto karteczka.




Książką się poczęstowałem, rumiankowi podziękowałem. Dołożyłem olej, z którym nie miałem co zrobić, a współlokator postawił 2/3 butelki octu, pozostałego po przecieraniu lodówki. Ciekawe czy ktoś się skusi?





poniedziałek, 24 czerwca 2013

Japonia #70 Lek. med.!





Nadszedł ten dzień. Skończyłem studia! Egzamin ustny z chorób wewnętrznych zakończył sześcioletnią przygodę z łódzkim UMEDem. Przynajmniej tę jej studencką część.
Jaka szkoda:P

Nie byłbym sobą, gdybym nie uwieńczył tej okazji stosownym blogowym wpisem. Z pomocą przyszła jak zwykle nieoceniona Mari z Japojnii, sprawiając mi przemiła niespodziankę powyższą Gotochi Card. Na pocztówce doktor Hideyo Noguchi, japoński bakteriolog. Dokonał odkrycia krętków w mózgu zmarłego pacjenta z kiłą i zasugerował, że krętki te są odpowiedzialne za rozwój choroby. Opracował również szczepionkę przeciwko żółtej febrze. W Japonii jest to postać bardzo znana - widnieje na popularnym banknocie o nominale 1000 yenów. Jest to jedyna jak do tej pory Gotochi związana z medycyną. Poszukiwałem jej od dawna a trafiła do mnie sama w idealnym momencie, przed dwoma tygodniami.

Cóż za zbieg okoliczności.

Swoją drogą doktor Noguchi przypomina nieco profesora Chojnowskiego.




piątek, 21 czerwca 2013

Łódź - Muralowo - czytaj: bardzo kolorowo


Zbigniew Ważydrąg "Kompozycja" - gwasz


Mural 1: Pomorska 67, autor Aryz (Hiszpania) Według mnie przedstawia dziewczynę z listem miłosnym. Znany każdemu kto podróżuje tramwajem numer 15. Mieści się bardzo blisko szpitala im. Sterlinga, tudzież szpitala Rydygiera. W obu miałem zajęcia, z resztą znam tę okolicę z wielu innych względów.





Mural numer 2, Pomorska 28, autor: Kenor (Hiszpania). Jak dla mnie kotek. Przejeżdżający tramwajem numer 15 mogą podziwiać chiński bar "Bambus" z muralowym kotkiem w tle. Bez skojarzeń gastronomicznych w domyśle. Jedzenie w "Bambusie" mają całkiem dobre.

 




Mural numerr 3, Uniwersytecka 3, autorzy: Etam Crew. Według mnie (i chyba nie tylko mnie) słoń z trzymającą balonik małpą na grzbiecie. Niezwykle lubiany przez łodzian urozmaicacz szarych dni.
Zdjęcia troszkę mi nie wyszły. Zainteresowanych dokładnym wyglądem muralu zapraszam tu.








Mural numer 4. Uniwersytecka 12, Autor Sainer. Według mnie -  indiańska kapłanka z ptakiem na palcu wskazującym. Wiem, mało poetycka interpretacja. Mural zajmuje się po drugiej stronie ulicy Uniwersyteckiej w stosunku do tego ze słoniem. Oba można podziwiać jadąc tramwajem numer 12, między przystankami Narutowicza: Plac Dąbrowskiego i Narutowicza: Tramwajowa






Mural numer 5, Jaracza 59. Autor: Gregor. Jak dla mnie Robot.
Mural ten położony jest bardzo blisko dwóch poprzednich. Tworzą swego rodzaju muralowy "Trójkąt Bermudzki". Jednak miałem go okazję po raz pierwszy zobaczyć na żywo dopiero... w czwartek, kiedy postanowiłem wybrać się na mały spacer po Łodzi.
A samo znalezienie robota chwilę mi zajęło.





Wszystkich murali z Galerii Urban Forms jest w tej chwili co najmniej 21. Wybrałem 4 mi najbliższe i jeden ciekawy w ich pobliżu. A który wam najbardziej się podoba?


środa, 19 czerwca 2013

Finlandia #13 Intensywnie



Pocztóweczka pochodzi z bardzo owocnej wymiany z pewną Finką. Z resztą tak jak wszystkie moje kartki medyczne rodem z tego kraju.

A obwieszcza bardzo miły fakt. Otóż zdałem dzisiaj ustny egzamin z medycyny ratunkowej i do zakończenia studiów został mi już tylko jeden krok. Będzie nim ustny z chorób wewnętrznych u profesora Chojnowskiego, w Klinice Hematologii szpitala im. Kopernika. Będzie się działo. Bez wątpienia odpowiedni egzamin na zakończenie przygody ze studiami na UMEDzie.

Ale wracając do tematu.
Na powyższej kartce jest napis w języku fińskim, który można byłoby przetłumaczyć na angielski jako: A drop doesn't kill. Dose yourself. Pocztówka powstała jako reklama pewnej stacji telewizyjnej, której logo oczywiście zostało na niej umieszczone.
Mi się jednak bardzo podoba motyw z 'kroplówką'.









poniedziałek, 17 czerwca 2013

Łódź - Willa Rappaporta



Czerwiec bardzo sprzyja pojawianiu się łódzkich pocztówek na PP. Ta pochodzi z antykwariatu o wdzięcznej nazwie "Komiks".


Willa Rappaporta została zbudowana w latach 1904 - 1905 dla łódzkiego przedsiębiorcy Leona Rappaporta. Projekt budynku przypisuje się architektom Dawidowi Lande i Gustawowi Landau-Gutentegerowi, według których planów powstało kilka innych secesyjnych budowli w mieście.

Dwupiętrowy, podpiwniczony budynek, wzniesiony z ciemnoczerwonej cegły, pokryto gładkim tynkiem z bogatymi jasnymi dekoracjami stiukowymi o motywach roślinnych, wzbogaconymi o ciemne boniowanie, oraz ciemnym tynkiem chropowatym, pokrywającym głównie klińce łuków okiennych. Charakterystycznym elementem willi jest kwadratowa klatka schodowa w kształcie wieży, pokryta spadzistym dachem. W jego wnętrzach do dziś zachowały się bogato zdobione sztukaterie.

 z Wikipedii



W willi tej mieści się też siedziba jednej z łódzkich prywatnych uczelni: klik.








niedziela, 16 czerwca 2013

Polska #115 Na marginesie życia


pocztówka z "Edycji Świętego Pawła"


Trafiłem ostatnio na bloga o tytule identycznym, jak tytuł mojego dzisiejszego posta. Jego autorem jest kurator sądowy. A opisuje to, co w życiu najbrutalniejsze, pełne brudnej, odzwierzęcej patologii... Bez cenzury, w sposób wulgarny, również opisuje swoje odczucia.

Na blogu znajduje się formułka, że przedstawione postacie są fikcją literacką, a zbieżność z rzeczywistymi zdarzeniami jest tylko przypadkowa.` No cóż. Ja mam wrażenie, ze tylko życie takie scenariusze pisze.

=======================================================================
Worki gówna (bez cenzury)
========================================
Nadesłane: Historia życia
=================================
Dwa standardy
==========================
Nieznośna lekkość bytu
=============

Czego by nie powiedzieć po przeczytaniu tych opowiadań trudno się nie zgodzić, że życie też takie jest.


sobota, 15 czerwca 2013

Łódź - Mural Zakłady Przemysłu Dziewiarskiego "LIDO"



Dzisiejszy mural mieści się w ciekawym miejscu. Zamyka ulicę Kopernika, widać go dobrze z Wólczańskiej. Mi jednak najbardziej kojarzy się z auto szkołą Perfekt, która ma nieopodal swoją siedzibę. Odwiedzałem więc te rejony wile razy. Samej auto-szkoły jednak zbytnio nie polecam. Zbyt duży przemiał instruktorów i tak jak w większości łódzkich podobnych szkół nastawienie na zysk.









Mural spogląda na dawną fabrykę Ernesta Wevera: klik.klik2. Na pierwszy rzut oka prezentuje się ona bardzo efektownie. Ale wystarczy przyjrzeć się nieco bliżej...






Rozwój ulicy Kopernika i jej zabudowa postępowały tak szybko, jak dynamiczny był rozwój miasta w tamtym okresie. I tak na samym jej początku, na skrzyżowaniu z ulicą Wólczańską, powstał kompleks fabryczny Ernesta Wevera, w którym wytwarzano pasmanterię, w tym: guziki, wstążki i koronki. Główny gmach tych zakładów – fabryka guzików został wzniesiony w latach 80. XIX wieku, frontem do ulicy Milscha. To trzypiętrowy budynek z charakterystyczną, usytuowaną na wschodnim krańcu wysoką, ozdobną wieżą, z dwuspadowym dachem. Szczególną uwagę zwraca jednak wzniesiony w późniejszym okresie narożny gmach fabryczny o mocno przeszklonej fasadzie.

W 1930 r. po śmierci byłego właściciela część fabryki przejął jeden z jej dawnych dyrektorów, zakładając firmę – Fabryka Tasiem, Wstążek i Koronek E. Wever, dzierżawca Gustaw Patberg i Spółka. Pozostałe powierzchnie zajęli inni najemcy. Były tam: Farbiarnia T. Maka, Fabryka Wstążek G. Triebe i A. Hartwig a także Fabryka Wstążek i Knotów do Lamp, oraz inne drobne firmy. W okresie okupacji hitlerowskiej oprócz Patberga na potentata wyrósł również Triebe, który przejął pozostałe zakłady. Po wojnie w tym kompleksie fabrycznym utworzono Zjednoczone Fabryki Tasiem i Wstążek Patberg i Triebe. Później był to oddział Zakładów Przemysłu Pasmanteryjnego „Lenora ”.


Tuż za budynkiem fabrycznym, na początku XX w. Ernest Wever postawił dla siebie budynek mieszkalny. Była to jednopiętrowa willa o skromnym wystroju, nawiązującym do secesji. Po wojnie przez wiele lat znajdowało się tu przedszkole zakładów „Lenora”. W 2003 r. willę w opłakanym stanie nabyła Firma Wiesława Lewandowskiego. Nowy właściciel, nie szczędząc środków, z ogromną starannością odrestaurował budynek, przywracając mu dawny blask. Zostało to zauważone i docenione przyznaniem III nagrody w konkursie organizowanym przez Fundację Ulicy Piotrkowskiej w kategorii „Wnętrze budujące tożsamość Łodzi”, jak również pierwszym miejscem i statuetką w ogólnopolskim konkursie „Modernizacja Roku 2004” w kategorii „Obiekty Mieszkalne”.





Od 'podwórka' jest znacznie gorzej.




Zza fabrycznych murów tez widać mural fabryki LIDO.I to chyba nawet najciekawsze ujęcie ze wszystkich zrobionych przeze mnie zdjęć w tym miejscu.





piątek, 14 czerwca 2013

Japonia #68 Minato Mirai 21 - efektowny widok



Co tu długo mówić. Jedna z moich ulubionych pocztówek. Idealnie wkomponowuje się w szatę graficzną bloga. Przysłana prosto z Japonii więc nietrudno się domyślić, że od mojej tokijskiej przyjaciółki, Mari.

Minato Mirai 21 to centralna dzielnica biznesowa Yokohamy, drugiego co do wielkości miasta Japonii i największego portu morskiego tego kraju. Nazwa zajmującego 180 hektarów obszaru oznacza "Port Przyszłości 21". Kompleks został zbudowany w 1983 roku. Teren pod budowę początkowo nie zapowiadał się rewelacyjnie - obszar dawnych doków, tereny osuszane na potrzeby rozwoju miasta. Efekty są jednak oszałamiające. Dziś stoi tam między innymi Landmark Tower - najwyższy drapacz chmur w Japonii, a samo Minato Mirai może pochwalić się wystąpieniem w filmie Godzilla kontra Mothra.

Szerzej o MM choćby tutaj, ale po angielsku: klik.

Dla mnie jest to na pewno bardzo ważna pocztówka w japońskiej zbieraninie przeróżności, jakie przez ponad 2 lata postcrossingu, prywatnych wymian itd. udało mi się zebrać. Jakby nie patrzeć już sześćdziesiąta ósma kartka z Kraju Kwitnącej Wiśni, która pojawia się na blogu. Połowa z nich to były Gotochi - niesamowita seria 'wybierająca' wszystko co tylko się da najciekawszego z danej prefektury i propagująca to poprzez pocztówki na skalę światową. Ale kartki spoza tej serii też niczym nie ustępują. Najlepszy przykład ta dzisiaj prezentowana. Swoją drogą ma ona swoją odpowiedniczkę w japońskim Posta Collect: klik


http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Minato_Mirai_In_Blue.jpg

czwartek, 13 czerwca 2013

Łódź - Najsłynniejsze murale - Motyl Pewexu




O łódzkich muralach coraz głośniej. Nie tylko w Polsce, ale o tym za chwilę. Wszystko za sprawą Etam Cru i ich kolejnego muralowego projektu: klik. Prawda, że fajne? Niestety na razie nie spotkałem się jeszcze z pocztówkami przedstawiającymi nowe, artystyczne, szeroko swoją drogą innymi sposobami promowane murale. Może przyjdzie na to jeszcze czas.
Myślę jednak, że teraz jest najlepsza pora napisać nieco o najładniejszym spośród murali rodem z PRLu.




Przedsiębiorstwo Eksportu Wewnętrznego "PEWEX".
Najbardziej rozpoznawalny łódzki mural dzięki wielkiemu motylowi Peweksu. W sklepach tego przedsiębiorstwa można było kupić towary z Zachodu, takie jak jeansy czy klocki LEGO. Mural powstał w 1987 roku. Zaprojektowany został przez Jerzego Bystrego i Pawła Parzyckiego, a przy realizacji współpracował z nimi Zenon Adamkiewicz.






W górnym lewym rogu znajduje się napis "Przedsiębiorstwo Eksportu Wewnętrznego". Sam napis obnaża absurdy PRLu, jednakże są tacy, którzy potrafią owa karkołomną konstrukcję stylistyczno-ideologiczno-finansową wytłumaczyć. Poniżej znak firmowy Peweksu, a jeszcze niżej napis "poleca atrakcyjne towary importowane". Na dole oczywiście znajdowało sie wejście do sklepu.
Dziś drzwi te prowadzą do Instytutu Goethego czy wydziału filologii germańskiej Uniwersytetu Łódzkiego.

                              
                               



O łódzkich muralach piszą nawet w... Brooklynie. Co prawda nie o tych z PRLu, ale tych z XXI wieku
http://www.brooklynstreetart.com/theblog/2013/06/10/large-murals-adorn-the-city-of-lodz-in-poland/#.Ubcv7OfwnZf