Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Medycyna sądowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Medycyna sądowa. Pokaż wszystkie posty

środa, 13 lutego 2013

Hiszpania #4 "Przemijanie i śmierć"




Przemijanie i śmierć - taki to tytuł nosi obraz przedstawiony na pocztówce z Muzeum Prado w Madrycie, jaką dostałem od Aty_. Inny tytuł tego samego malowidła to "Trzy etapy życia kobiety". Pocztówka naprawdę bardzo ciekawa i refleksyjna. Twarze kobiet na obrazie wyrażają negatywne emocje. Nie trudno się domyśleć, że żadna z nich nie jest zadowolona z upływu czasu - nawet małe dziecko. Dzieła dopełnia Śmierć stojąca za najstarsza z kobiet i trzymająca w ręku klepsydrę.

Co ciekawe autor tego obrazu Hans Baldung musiał być nad wyraz zainteresowany tą tematyką. Namalował bowiem rok później kolejny obraz, "Siedem etapów życia kobiety": klik. Już nieco mniej mroczny, ale nadal utrzymany w podobnej konwencji.

A na koniec jeszcze mała reminescencja z medycyny sądowej, odnośnie tego jak to jest z tą śmiercią i umieraniem:



"Na przedstawionej rycinie pokazano z jednej strony proces wygasania objawów życia, a z drugiej - narastanie zjawisk nekrochemicznych i nekrofizycznych, charakterystycznych dla śmierci biologicznej całego organizmu (opadanie krwi, denaturacja białek mięśni, oziębienie, wysychanie, autoliza itp.). Jak widać z ryciny agonia (vita reducta, vita minima) to stan labilnej równowagi  między życiem a śmiercią, natomiast śmierć kliniczna jest niejako przedsionkiem śmierci biologicznej, rzeczywistej. Stan śmierci klinicznej różni się od ostatniego etapu agonii, czyli od przedłużającego się 'życia minimalnego', zwanego również śmiercią pozorną, tylko tym, że charakteryzuje się rzeczywistym ustaniem czynności krążenia i oddychania, podczas gdy w stanie śmierci pozornej czynność tych układów jeszcze istnieje, ale w tak ograniczonym zakresie, że normalnymi metodami fizycznymi lekarz nie może tego stwierdzić. Nie stwierdza się tętna, nie wysłuchuje tonów serca. "
(tekst pochodzi z podręcznika "Medycyna sadowa" Stefan Raszeja,  Władysław Nasiłowski, Jan Markiewicz)
Ciekawy schemat?
 

czwartek, 31 stycznia 2013

Czechy #3 "Rypanie" przed egzaminem



Dawno nic na blogu nie pisałem. Grypa, sesja, i takie tam, wypalenie twórcze. Teraz przygotowuję się do egzaminu z medycyny sądowej, który właśnie w czwartek za tydzień, idealnie na czas sesji wypada. Co prawda na szóstym roku mamy bezsprzecznie sesję ciągłą, ale nie zmienia to faktu, że są egzaminy, które dla połowy roku odbywają się tylko w sesji. I całkiem dobrze.

Medycyna sądowa to specyficzna dziedzina nauki. Wcześniej nie mogłem się do niej przekonać, ale ostatnio, w miarę lektury kolejnych ciekawych przykładów z podręcznika panów DiMaio.
I tak dowiedziałem się, że:

Burking stanowi połączenie duszenia z uduszeniem w wyniku urazu, które 'odkryli' wskrzesiciele Burke i Hare w początku XIX wieku. Ich źródłem utrzymywania było wydobywanie zwłok pochowanych na cmentarzach i dostarczanie ich uczelniom medycznym na potrzeby ćwiczeń sekcyjnych. Chcąc uniknąć przykrego wysiłku związanego z wydobywaniem zwłok, postanowili oni sięgnąć bezpośrednio do źródła. Kładli oni swe żywe, zwykle uprzednio odurzone ofiary na ziemi, po czym Burke klękał lub siadał im na klatce piersiowej, co powodowało usunięcie z niej powietrza, i uniemożliwiał nabranie oddechu. Następnie umieszczał jedną rękę na nosie i ustach ofiary, drugą zaś podtrzymywał żuchwę, przyciskając ją do szczęki. Takie postępowanie praktycznie nie pozostawiało po sobie widocznych śladów, a nowe, świeże zwłoki dla uczelni były sukcesywnie pozyskiwane.

O ile kask motocyklowy redukuje zakres doznawanych obrażeń przy małych prędkościach, o tyle w przypadku średnich i dużych prędkości jego funkcja ogranicza się wyłącznie do zabezpieczenia przed "rozpryśnięciem" się tkanki mózgowej na jezdni.

Cytatów można by przeczytać wiele, odsyłam do lektury wcześniej wspomnianej naprawdę zaskakująco ciekawej książki o medycynie sądowej.

sobota, 27 października 2012

Anglia #8 Skyfall, czyli nowa odsłona Bonda



Dzisiaj byłem w kinie na nowym filmie o przygodach agenta 007. Musze przyznać, że jest naprawdę dobry. Nie byłem do tej pory zbyt wielkim zwolennikiem "Bondów" z Daniele Craigiem, a  szczególnie Quantum of Solace ale Skyfall bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Ciekawa fabuła, liczne zwroty akcji, przełamanie konwencji w kilku aspektach. Do tego znakomita postać przeciwnika Bonda - w którą wcielił się aktor znakomity, Javier Bardem. Naprawdę było co oglądać. Był to też pierwszy film o przygodach agenta Mi-6, na który wybrałem się do kina. I to nie sam - ale w towarzystwie atrakcyjnej koleżanki. Być może więc to zaburza nieco moją ocenę, ale `trudno - nie można być całe życie obiektywnym.



Pocztówkę którą widzicie na zdjęciu dostałem od Aty. Nie dość, że idealnie wpasowuje się w mój dzisiejszy dzień to jeszcze stanowi doskonałe uzupełnienie kolekcji medycznej. Beata po raz kolejny przewyższyła samą siebie. Ale chwila. Dzisiejszej pocztówce trzeba się przypatrzeć bardzo uważnie.

Napis na odwrocie kartki brzmi następująco:
James Bond (Pierce Brosnan) studies a holographic image of the head of Renard (Robert Carlyle) in The World is not enough (1999).
Nie zamierzam powracać do fabuły filmu "Świat to za mało." Jeśli ktoś jest nią zainteresowany zawsze może obejrzeć. Chciałbym natomiast nawiązać do ... medycyny sądowej. Jestem właśnie w trakcie odrabiania ćwiczeń z tego przedmiotu, egzamin będzie w okolicach sesji zimowej. Wspomniane zajęcia pozwalają na ciekawe spojrzenie na funkcjonowanie kryminalistyki w Polsce. Sekcje zwłok, badanie śladów nasienia, krwi, śliny, analiza DNA pod kątem potwierdzenia albo wykluczenia ojcostwa, wzory pozwalające na ustalenie czasu jaki minął od spożycia określonej ilości alkoholu, rola biegłych z medycyny sadowej w czasie rozpraw sądowych....

Nie wygląda to najgorzej. O technice rodem z filmów z Jamesem Bondem albo metodach znanych z licznych serii CSI można oczywiście pomarzyć. Ale medycy sądowi dają radę i w wielu kwestiach pomagają w pracy policji.
Przy okazji, może warto wiedzieć, że luminol (substancję emitującą światło ultrafioletowe w kontakcie z krwią), czy testy immunochromatograficzne (pozwalające na identyfikację śliny, nasienia czy też krwi) można kupić w ... aptece. A w każdym razie są ogólnie dostępne w internecie.. klik1

We współczesnej genetyce sądowej nie istnieje typ śladu biologicznego, którego analiza byłaby z góry skazana na niepowodzenie. Dzieje się tak z powodu że każda komórka ludzkiego organizmu zawiera w swym wnętrzu najdoskonalszy system identyfikacyjny - unikalny zestaw cech genetycznych dla każdej żywej istoty. Wszystko co człowiek wydziela, czy wydala, zawiera w swym wnętrzu materiał genetyczny uwięziony w komórkach naskórka, limfocytach, komórkach wyścielających przewód pokarmowy i innych. W praktyce labolatoryjnej bardzo często identyfikuje się profil genetyczny właściciela odzieży, badając ślady naskórka pozostawionego na otoku czapki, mankietach koszuli i kołnierzyku, czy śladach łupieżu. Dotyczy to również śladów kału i moczu czy wymiocin odnalezionych na miejscu zdarzenia. Wszystko to, co miało nawet bardzo krótkotrwały kontakt z ludzkim ciałem, czy też stanowi jedna z jego wydzielin i wydalin, nosi trwałe znamię z ukrytym dla przeciętnego człowieka podpisem jego właściciela bardzo czytelnym dla współczesnego genetyka sądowego. Technika zabezpieczania takich nietypowych śladów biologicznych nie odbiega od tych stosowanych dla śladów krwi, nasienia czy śliny. Również procedury analityczne stosowane do ich badania są typowe dla innych śladów biologicznych.  Annały kryminalistyki odnotowały przypadek identyfikacji sprawcy porwania i zabójstwa dziecka na podstawie analizy kodu genetycznego uzyskanego ze śladów łez dziecka pozostawionych na skórzanej tapicerce w samochodzie podejrzanego.

Wracając do Polski -sekcja zwłok może wykazać sporo rzeczy, często pomocne jest również badanie histopatologiczne. Niejednokrotnie 'nieme' bądź też 'czyste' sekcje po weryfikacji przez patomorfologa wskazują na konkretną przyczynę zgonu.. Nie jest źle z polską medycyną sadową. Nie można tylko wzorować swoich wyobrażeń na przerysowanych dziełach hollywoodzkich.