To już moja 10-ta pocztówka z Singapuru, tego malutkiego państwa-miasta. Skąd taka liczna reprezentacja? Zaczęło się od dwóch wymian z Loh Swee Mengiem, a później poznałem Kurę i jej rodzinę. Co prawda wirtualnie, ale jest to bardzo ciekawa i jakby nie patrzeć owocna w pocztówki znajomość. W pisany z punktu widzenia życia w Singapurze blog lubię sie wczytywać. Pokazuje zupełnie innny świat a poza tym jest bardzo fajnie redagowany.
Dzięki blogowej lekturze oraz kartkom z Azji Południowo-wschodniej chcąc nie chcąc przyswajam coraz większą wiedzę na temat tego regionu. Dziś o Singapurze już po raz dziesiąty. Wcześniej zdarzyło mi się pisać o kraju z Merylionem ogólnie, tygrysach bengalskich z singapurskiego ZOO, ręcznie wycinanych kartkach bożonarodzeniowych, orchideach Vanda Miss Joaquim, moście w kształcie... DNA, skojarzeniach z Singapurem moich znajomych, muzeum filatelistycznym jak również opisać dwie kartki pokazujące między innymi najdluższy na świecie kryty basen na dachu budynku i nawet o tym nie wspomnieć... Ale tak po prostu czasem bywa. A super długi kryty basen na dachu budynku to takie wielkie 'halo'?
Przy okazji dziesiątej kartki chciałbym wspomnieć też o podstawowych i ważnych moim zdaniem singapurskich skojarzeniach. Kura pisała o Singapurze jako miejscu klaustrofobicznym, również takim, z ktorego gdzie bądź się nie ruszając przekracza się granicę. Rzeczywiście nie da się ukryć pewnych faktów. Powierzchnia Singapuru to zaledwie 641 km2 (z czego duża, właściwa wyspa Singapur zajmuje 544 km2 ).
Państwo to ma szerokość 25 km i długość 45 km. Niewiele. A należy do najbardziej zurbanizowanych na świecie. Określenie 'klaustrofobicznie' wydaje się bardzo na miejscu. Drugie skojarzenie jest w zasadzie raczej bardziej podstawową informacją z geografii świata. Singapur - Azja Południowo-Wschodnia, Singapur to państwo wciśnięte na mapach świata między Indonezję a Malezję. Niby proste, ale ciekawe ile procent ludzi w Polsce to wie.
I to było by na tyle, jeśli chodzi o dziesiątą opowieść o Singapurze. Ale przecież, zapomniałbym napisać o co z tytułem chodzi. Część wiadomości na odwrocie zostła napisana w języku benagali przez młodą damę z multikulturowej singapurskiej szkoły, koleżankę Przychówka. Miły akcent. Rzecz jasna Bengalka zaczęła od przedstawienia się. A tylko tłumaczenie ozdobnego krzaczkowanego tekstu na język angielski cokolwiek mi powiedziało.
Singapur jest wyjątkowy. Chciałbym kiedyś zobaczyć to na własne oczy.
OdpowiedzUsuńCudowna kartka! ;)
Usa nadal górą 10 : 17 więc nie jest to na pewno kartka ostatnia.
OdpowiedzUsuńPrzecież jeszcze mam sporo kartek z Singapuru do opublikowania na blogu.Tak więc spokojnie.
UsuńDominik
Lubię takie widoczki drapaczy!
OdpowiedzUsuń