Igrzyska w Soczi zakończone, jestem już po LEKu. Ale życie nie zna pustki - za chwilę rozdanie dyplomów oraz Bal absolwentów, poznaję od wtorku tajniki ortopedii w szpitalu Sonnenberga, wracam też do biegowej formy. Na blogu nadal więc 'nic specjalnego'.
Postanowiłem już dawno temu, że z okazji zakończenia zimwoych igrzysk olimpijskich pokażę drugą pocztówkę z Vancouver od Pauli, więc słowa dotrzymuję. I w Vancouver i w Soczi polska reprezentacja zdobyła sześć medali. Ale jak nieporównywalna jest ich waga. Z Kanady przywieźliśmy jedno złoto, trzy srebrne medale i dwa brązowe. Z Rosji Polska wyjeżdża opromieniona jak nigdy dotąd - cztery złota, przy zaledwie dwóch takiej wagi krążkach we wszystkich poprzednich igrzyskach. Kamil Sotch zgarnął niesamowity dublet, Justyna Kowalczyk mimo borykania się z wieloma przeciwnościami po raz kolejny zdobyła złoto, a Zbigniew Bródka jako jedyny mężczyzna wygrał z Holendrami. Było wiele pięknych chwil. Zastanawia mnie tylko, czy sytuacja z Vancouver i Soczi stanie sie norma dla wystepów naszej reprezentacji, czy jednak tendencja sie odwróci.. Pożyjemy, zobaczymy. Kolejne igrzyska dopiero w 2018 roku, w Korei.
Będezie ten mój blog do tego czasu nadal aktualizowany? Chyba tak, trudno mi będzie odmówić sobie tej przyjemnosci, nawet przy nawale pracy.
0 comments:
Prześlij komentarz