czwartek, 11 sierpnia 2011
Zdjęcie rentgenowskie - Biały Kruk
Bardzo lubię mojego pocztówkowego bloga, toteż staram się aby wszystkie kartki nań były opisywane dosyć ciekawie, pojedynczo, z chwilą na refleksję, nie odtwórczo. Z uwagi na to, że bardzo dużo wielkiej urody i smaku kartek już czeka na swoją prezencję szerokiemu świata powstała lista kolejnych blogowych wpisów, uwzględniająca nie pojawianie się blisko siebie kartek z popularnych krajów, nie popadanie w rutynę i naprzemienne prezentowanie pocztowych niespodzianek lub spodziewajek z różnych źródeł, o różnej tematyce, dołączonych do jednego z 5 głównych tematów moich małych kolekcji lub zupełnie innych niż preferowane typy, ale w podobnym do siebie guście.
I tak, według listy na blogu miała pojawić się kartka z Lublina. Los chciał jednak inaczej - przywędrowała do mnie ta kartka. Czekała na mnie na stole w poniedziałek, gdy wróciłem do domu z nowiutkim skanerem HP - zakupionym przede wszystkim w celach propagandy światowej moich korespondencyjnych zdobyczy.
Kartkę tą dostałem od Zbyszka, który wiedział, że staram się powiększać moją kolekcję kartek medycznych jak tylko się da i od razu gdy zobaczył w sklepie tą kartkę pomyślał o mnie, jak sam napisał na odwrocie.
Pocztówka została wydana przez Art Unlimited Amsterdam - czyli znowu ta wszechobecna postcrossingowo Holandia. Nie zmienia to faktu, że kartka jest genialna.
Co do samego zdjęcia - w końcu już po zajęciach z radiologii, lecz przed egzaminem: napis I love you miał być w zamyśle autora pocztówki zapewne w granicach ludzkiego serca. Śmiem podejrzewać po widocznych kręgach, układzie żeber i łopatkach, że zdjęcie to zrobiono w projekcji PA, a nie w standardowej dla prześwielteń klatki piersiowej AP. Poza tym jak wyraźnie widać serce osoby poddawanej prześwietleniu znajduje się po stronie lewej zdjęcia i w gruncie rzeczy bardzo daleko od napisu...
Zdjęcie rentgenowskie jest też bardzo prześwietlone w dolnej części. Jego długość sugeruje obręb również niemal całej jamy brzusznej... Czyżby niedrożność?
Ot takie moje wakacyjne rozważania nad świetną kartką do mojej ulubionej pocztówkowej kolekcji. Zachęcam do dyskusji fanów radiologii.
czwartek, 4 sierpnia 2011
Finlandia #2 W dolinie Muminków
Finlandia to kraj, który słynie z pocztówek. Finowie wysyłają ich więcej niż mieszkańcy USA, mimo znacznie mniejszej populacji. Najbardziej niezwykłymi kartkami z tego skandynawskiego państwa są serie przedstawiające Muminki. Powyżej moja jedyna dotychczas kartka tego typu.
Muminki to hipotamopodobne stwory o antropomorficznej budowie ciała rodem z Finlandii. Mają ciekawe imiona np. Muminek, mama Muminka, Tata Muminka, Migotek, panna Migotka.
Każdy z nas zna je z czasów dzieciństwa. Raczej tylko z wersji polskiej ekranizacji serialu animowanego, choć pewnie znajdą się też tacy, którzy czytali coś z twórczości Tove Jansson lub mieli okazję obejrzeć oryginalną ekranizację: japońsko-holendersko-fińską. Muminki to bajka nieco mroczna: kto bowiem nie bał się Buki, tego zimnego skandynawskiego klimatu bajki i fińskiej surowości. Jednak Muminki były mimo to
bardzo pozytywnymi i lubianymi stworami. Wystarczy spojrzeć na tą kartkę. Napis: Niech atmosfera zabawy udzieli się też Tobie! Wyjaśnia chyba wszystko
W wersji polskiej serialu Muminiki w rolę Migotka wcielił się Krzysiek Ibisz... Znaną wszystkim piosenkę śpiewał Wiktor Zborowski, a Muminkiem był Jerzy Kawalec, którego możemy teraz ogladać w serialu Ranczo w roli Witebskiego.
poniedziałek, 1 sierpnia 2011
Japonia #13 Centrum Tokio nocą
Ta kartka była dołączona do mojej 'kulturowej' koperty z Japonii. Obok pocztówek z Maiko girls, Kodomo-no-chi, sushi czy carp streamerami. Japonia i jej stolica to bowiem nie tylko historia, tradycje ale również nowoczesność. Tokio wraz z Jokohamą i innymi miastami nad Zatoką Tokijską tworzy megalopolis skupiające ponad 35 mln ludzi.
W stolicy Japonii ponad 100 metrów ma przeszło 300 budynków. Większość z nich to biurowce, ale coraz częściej przeznaczane są na mieszkania czy też hotele. Wraz z niesamowicie rozwiniętą technologią elektroniczną w Kraju Kwitnącej Wiśni wszechobecne są najnowocześniejsze trendy architektoniczne. Niezwykła jest zachowywana mimo to harmonia - dowód na to, że nowoczesność i tradycje mogą zgodnie koegzystować.
Oczywiście każdego z nas fascynuje raczej tradycyjna strona Kraju Kwitnącej Wiśni. Postępu jednak nie zatrzymamy. Ale trzeba go wdrażać z rozsądkiem, a Japonia może tutaj służyć jako przykład.
piątek, 29 lipca 2011
Holandia #4 Wolność czy jej brak?
Niedawno w telewizji mówili o tym, że w Holandii pracuje ponad 170 tysięcy Polaków, a w kraju Oranje płaca minimalna wynosi 5 tysięcy złotych. Przypomniała mi się przy tej okazji ta rewelacyjna kartka od Sebastiana z Loterii zagranicznej. Wygrałem ją opisując na polskim forum postcrossingu moje skojarzenia z Holandią. Jest ona bowiem krajem budzącym kontrowersje. Hmmm... To zbyt mało powiedziane.
Najbardziej niezwykłym zjawiskiem społecznym w Holandii nie są wcale sklepy z marihuaną, ani dzielnice czerwonych latarni. Trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na całkowite zalegalizowanie eutanazji - proceder unikatowy na skalę światową, szczególnie, że wiąże się z olbrzymi przyzwoleniem społecznym.
W Nederlandach eutanazja jest dozwolona a ultraliberalne i otwarte społeczeństwo ludzi młodych i w średnim wieku zdaje się podtrzymywać mit celowości takiego prawodawstwa. Po co bowiem opiekować się starszymi ludźmi - jeśli sami nie poczują 'momentu zejścia ze sceny' to rodzina 'ciapnie' ich w porozumieniu z lekarzem w przypadku choćby zwykłego zasłabnięcia.
81% holenderskich lekarzy co najmniej raz dokonało eutanazji. Ponad 10% wszystkich zgonów w Holandii to eutanazje bez zgody i wiedzy pacjenta. 41% lekarzy w Holandii dokonało eutanazji bez zgody i woli pacjenta. 77% wszystkich Holendrów popiera eutanazję bez zgody i wiedzy pacjenta.
Jakoś dziwnym trafem w grupie ludzi powyżej 65 roku odsetek jest znacznie mniejszy, a dla wielu osób jest to właśnie czas zmiany poglądów.
'Eutanazja to działanie jednej osoby na rzecz drugiej, która kończy jej życie na jej życzenie' - tak wg holenderskiego związku na rzecz eutanazji brzmi definicja tego procederu. Z jakich powodów eutanazja jest praktykowana?
1. Ból pacjenta według WHO w 95 % można go całkowicie uśmierzyć
2. Cierpienie.Co zabijamy; pacjenta, czy cierpienie?
3. Proste rozwiązanie. Wielu starszych ludzi czuje, że mają obowiązek umrzeć zgodnie z polityką państwa wobec chorób wieku starości i cierpienia. Obawiają się swoich własnych rodzin.
4. Propaganda życia bez bólu. Nazywania humanitarnym przerywania ludzkiego istnienia. Są fanatycy, którzy uważają, że powołaniem lekarza jest umożliwić choremu łagodne przejście na tamten świat.
5. Źle rozumiana wolność samodecydowania. Prawo do eutanazji staje się obowiązkiem do eutanazji
Nie rozumiem jak ktokolwiek świadomy może być zwolennikiem zalegalizowania eutanazji w Polsce. Proceder ten prowadzi w linii prostej do dehumanizacji społeczeństwa i eliminowania z niego osobników słabych, ale też biednych, podupadłych w danym momencie na zdrowiu, mimo dużej szansy na pełny powrót do pełni formy. A nie oszukujmy się - to nie Holandia była miejscem Afery Łowców skór.Rozpisałem się na temat eutanazji a miało być o Holandii generalnie. Kraj rowerów, wiatraków, tulipanów,
niesamowitych muzeów, rozrywki, klubów piłkarskich. Państwo w którym panuje daleko posunięty liberalizm, skutkujący otwartością wszystkich sfer życia. W dużym holenderskim mieście zasłonienie żaluzji w oknie może wiązać się z telefonem na policję wykonanym przez uczynnych sąsiadów, ze zgłoszeniem prawdopodobnego istnienia plantacji ciężkich narkotyków w mieszkaniu.
Zdrowe, tradycyjne poglądy spotykają się co najmniej ze zdziwieniem. Zyskując pseudowolność mieszkańcy Holandii zatracają wiele z wolności, którą znamy choćby z Polski. Prawo do wielu kontrowersyjnych rzeczy, zachowań łączące się z przyzwoleniem społecznym często staje się obowiązkiem.
Chętnie odwiedzę kiedyś Holandię, nigdy tam nie zamieszkam.
A te malownicze wiatraki jakoś skłoniły mnie do krótkiej refleksji na temat tak bezczelnie wykorzystywany przez polityków i jednocześnie tak z Holandią związany.
środa, 27 lipca 2011
Ukraina #1 Czerwone korale
Czerwone korale, czerwone niczym wino
Korale z polnej jarzębiny
I łzy dziewczyny i wielkie łzy
Z miasta płaszcz i korale me
On pochwalił i rzekł
Że zemną zatańczyć chce
Jego dżins i mej bluzki biel
Zwarły się w tangu wnet
We włosy miał wtarty żel
Potem mnie na wycieczkę wziął
I na wycieczce tej
Mą bieluśką bluzkę zmiął
Wszyscy mi zazdrościli tam
Gdy wróciłam i gdy
W pomiętej bluzeczce szłam
Czerwone korale, czerwone niczym wino
Korale z polnej jarzębiny
I łzy dziewczyny i wielkie łzy
Wczoraj też na tych tańcach był
A we włosach mu żel
Jak srebrzysty księżyc lśnił
Tyle że z Kryśką cały czas
Tańczył a w stronę mą
Nie spojrzał ni jeden raz
Z innym zatańczę gdy
Z tą Kryśką będziesz ty
A potem czemu nie
Niech innym bluzkę mnie
wtorek, 26 lipca 2011
Polska #11 Bieszczadzka Chatka Puchatka
Wakacje w pełni więc pora na jedną z moich bieszczadzkich kartek. Dostałem ją od Agnieszki (Pancake) w ramach tagu na polskim oficjalnym forum postcrossingu. Kartka podoba mi się, szczególnie dlatego, że sam w Bieszczadach nigdy nie byłem. A wszyscy mają z tego miejsca bardzo pozytywne wrażenia
'Chatka Puchatka', zwana też 'Tawerną' to bardzo znane, najwyżej położone w Beskidach schronisko. Oferuje 20 miejsc noclegowych przez cały rok. Obiekt ten powstał w latach pięćdziesiątych jako punkt obserwacyjny Obrony powietrznej Polski. Szybko miejsce to przeszło w ręce Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego, a od 1967 roku zaczęło działać jako całoroczne schronisko z obsługą.
Wcześniej z Chatką Puchatka nie działo się dobrze. Brak dróg asfaltowych i ciężkie warunki sprawiły, że schronisko nie mogło przez 2 lata znaleźć kierownika i stało opuszczone. Spowodowało to totalną dewastację tego miejsca. Turyści, którzy znaleźli schronienie w opustoszałej Chatce wielokrotnie wykorzystywali drewno z sufitu, podłóg i mebli jako opał lub w celu sporządzenia strawy. mało kto przecież w naszym kraju zadałby sobie trud schodzenia po drewno do lasu i wnoszenia go na górę, do schroniska. Przecież wszystko było na miejscu... Budynek na szczęście nie został rozebrany doszczętnie. Z pomocą przyszli harcerze, którzy zaczęli dbać o ład i porządek tego miejsca. Później funkcję tą przejęli studenci-ochotnicy. Dzięki wspólnym staraniom schronisku zaczęło sprawnie funkcjonować i ostatecznie oddano je w dzierżawę i wprowadzono obsługę turystycznych wypraw wędrownych.
piątek, 22 lipca 2011
To be a surgeron
To najdziwniejsza kartka w mojej kolekcji. Dostałem ją z Holandii, w ramach prywatnej wymiany, ale nie spodziewałem się, że tak będzie wyglądać. Cóż, braku oryginalności nie da jej się zarzucić. Powiedzmy, że przedstawiono na niej chirurga, wypuszczającego pęcherzyk powietrza ze strzykawki z lidnokainą, którą zaraz ostrzyknie wybrane miejsca w celu znieczulenia pacjenta miejscowo do jakiegoś mniejszego zabiegu.
Pocztówka ta jest całkiem niezła okazją do napisania co nieco o pierwszej części moich wakacyjnych raktyk. W ciągu dwóch tygodni na Oddziale Chirurgii Ogólnej w Kutnowskim Szpitalu Samorządowym miałem okazję asystować przy:
- splenektomii u pacjenta po 10 dobach od wypadku i pęknięcia narządu
- strumektomii (wycięcie subtotalne lewego płata)
- cholecystektomii laparoskopowej
- cholecystektomii otwartej z kontrolą dróg żółciowych oraz apendectomią
- decolestomii
- relaparotomii i cecostomii u pacjenta z nieresekcyjnym guzem naciekającym zaotrzewnowo z kałowym zapaleniem otrzewnej
- operacji metodą Lichtensteina przepukliny skośnej lewej
- na koniec najbardziej krwawo - olbrzymi tłuszczak głowy (kształtem przypominał poduszeczkę od gorsetu albo implant piersi)
A byłem na sali operacyjnej przy:
- operacyjnym leczeniu niedrożności z wyłonieniem sztucznego odbytu
- amputacji palca IV stopy
- cholecystektomii laparoskopowej X3
- wycięciu tłuszczaka szyi na karku
- operacji przepukliny pępkowej
- wycięciu guza podudzia
- usunięciu guza policzka
- usunięciu guza twarzy okolicy żuchwowej
Myślę, że całkiem nieźle, jak na wakacje i tylko dwa tygodnie. Chciałbym też podziękować wszystkim chirurgom kutnowskiego szpitala, których naprawdę podziwiam. Przede mną jeszcze praktyki na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym i wyjazdy pogotowia.
wtorek, 19 lipca 2011
Watykan #1 Wierni na Placu Świętego Piotra
Citta del Vaticano to jedyne na świecie Państwo Kościelne. Nawet ONZ prowadząc spis państw świata i wyróżniając przy tym quasi-państwa, specjalne obszary administracyjne i terytoria zależne podaje zawsze Watykan obok 193 oficjalnych państw. Mimo tego, iż Stolica Apostolska nie jest członkiem ONZ tak jak pozostałe, lecz ma tylko status obserwatora.
Watykan zajmuje ledwie 44 hektary i ma około 900 mieszkańców. Ponad 10% z nich to gwardziści szwajcarscy. Jan Paweł II powiedział nawet kiedyś, że Watykan pod tym względem jest najbardziej zmilitaryzowanym państwem świata. A sama Gwardia Szwajcarska jest najmniejszą i najstarszą armią globu. Jej żołnierzami mogą być tylko urodzeni w Szwajcarii katoliccy kawalerowie, którzy odbyli służbę wojskową i cechują się nieskalaną opinią.
1. Każdy biskup diecezjalny jest zobowiązany złożyć raz na 5 lat wizytę papieżowi!
2. Nazwa państwa pochodzi od Wzgórza Watykan, na którym jest położone.
3. Gazeta Watykańska L'Osservatore Romano wydawana w formie dziennika ukazuje się po południu, z datą dnia następnego- co często prowadzi do nieporozumień.
4. Konklawe odbywają się w Kaplicy Sykstyńskiej, ze słynnymi freskami Michała Anioła.
A 'biały dym' na kartce to niestety tylko artefakt pocztówkowy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)