Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Psychiatria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Psychiatria. Pokaż wszystkie posty

piątek, 7 grudnia 2012

Dania #4 Koniec ćwiczeń z psychiatrii



Dzisiaj miałem ostatnie zajęcia z psychiatrii na studiach. Zakończone z resztą egzaminem, a właściwie tylko jedną z jego trzech części. Ale na początek wypada napisać parę słów o pocztówce, którą możecie oglądać powyżej. Jest bowiem dosyć niezwykła i niepozorna, ale doskonale do tematu pasuje.

Przywędrowała do mnie prosto od Peter'a Christiansena z Kopenhagi, który pracował jako wolontariusz zajmujący się pomaganiem pacjentom chorym psychicznie, nie znajdującym się w szpitalach ani w innych placówkach. Dajmy mu najlepiej samemu dojść do głosu: 
" We do the psychological job along with medication. And some practic help like making sure they wash themselves, get clean clothes on now and then and something to eat.
And make sure they pay their bills and so ...
It´s paid by taxes."
Tak to w Danii wygląda. W Polsce przyznam - nie mam pojęcia. Specjalne ośrodki psychologiczne czy psychiatryczne, skupiające wolontariuszy gotowych pomagać często zagubionym w codziennym życiu chorym psychicznie łatwo chyba nie jest znaleźć.

Wracając do egzaminu praktycznego z psychiatrii. Ciekawe zjawisko na tych studiach. Zwykłą rozmowa z pacjentem, zbieranie wywiadu dla studenta medycyny jest chlebem powszednim. Ale badanie psychiatryczne to już nie taka prosta sprawa. Największego smaczku dodaje jednak cała psychiatryczna konwencja. Tym razem byliśmy oceniani w czasie rozmowy z pacjentem. To jakich słów użyjemy, jaki kontakt z pacjentem "złapaliśmy" determinowało część naszej końcowej oceny. Takich reguł gry nikt wcześniej nie wprowdzał.

A wszystko w obecności bardzo miłej Pani profesor Gmitrowicz, którą możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu.

Zdjęcie zaczerpnięte ze strony: klik

niedziela, 2 grudnia 2012

Czechy #2 Terapia szczęściem



Poprzednio było o szybkim jedzeniu i o szybkim seksie. 'Wartościach' jakby nie patrzeć preferowanych w dzisiejszym świecie. Dzisiaj za to o szybkim wzbogaceniu się. Może nie dosłownym, ale kto by nie chciał na chwilę zanurzyć się w wannie pełnej nowiutkich, pachnących drukarnią zielonych?

Czesi mają jak widać bardzo specyficzne podejście do medycyny. Ale czy to nie najlepszy sposób na leczenie depresji? Chodzi rzecz jasna nie tylko o kąpiele w banknotach, ale o poczucie humoru, dystans do siebie i przyjazne postrzeganie świata. Brakuje nam tego. A życie przecież takie fajne może być. Co ja mówię - jest fajne, tylko czasem tego nie dostrzegamy.

Pisałem wczoraj historię choroby nastoletniej dziewczyny, która już kilkakrotnie z powodu nawracającej depresji, prawdopodobnie w przebiegu choroby afektywnej dwubiegunowej chciała popełnić samobójstwo. Problemy z mamą, ojczymem, powtarzanie klasy. Ale próbować odebrać sobie życie? Nie ma żadnej choroby somatycznej, jest zgrabna, w miarę ładna, od dzieciństwa marzyła o studiach na wybranym kierunku, ma kochająca mamę, nigdy nie była bita, molestowana, nie pije alkoholu, nie bierze narkotyków. Ma ojczyma uzależnionego od alkoholu z którym kłóci się codziennie. Ale czemu próbowała odbierać sobie życie? Czemu takie rzeczy się dzieją?

Według danych polskich częstość występowania nawracającej depresji wynosi 6 %. Za to ryzyko zachorowania w ciągu życia na to schorzenie psychiczne to aż 10-25% u kobiet i 5-12% u mężczyzn. Wśród pacjentów POZ rozpowszechnienie depresji szacuje się na 23%. Statystyki przerażające.

Nie warto zatem czasem się uśmiechnąć? Pomyśleć sobie jak ważne dla nas są najbliższe osoby. Przytulić dziecko, żonę, mamę...





piątek, 23 listopada 2012

Halucynoidy


Zwiedzając Warszawę w dniu półfinałowego meczu Niemcy-Włochy podczas Mistrzostw Europy 2012 trafiłem nieco przypadkiem do osławionej w postcrosserskim środowisku księgarni "Czuły barbarzyńca". Udało mi się tam znaleźć dwie pocztówki, w bardzo niebanalny sposób spełniające kryteria moje kolekcji medycznej. Jedną z nich zaprezentowałem już wcześniej, zbytnio sie nie wysilając. Druga natomiast z racji swojej specyfiki czekała na pomysł w jaki sposób oficjalnie włączyć ją do zaszczytnego grona. Olśnienia dostałem na wczorajszej prelekcji z psychiatrii. Nomen omen dotyczącej środków psychoaktywnych czyli również halucynogennych.

Czerwony krzyż na tym ... bananie skojarzył mi się z nielegalnymi substancjami psychoaktywnymi w Polsce. Mówiąc bardziej kolokwialnie narkotykami. Warto wiedzieć, że w terminologii sądowo-prawnej istnieje określenie środki odurzające, w medycynie te same związki nazywamy substancjami psychoaktywnymi. Inne nazwy są po prostu kolokwialne, nieprecyzyjne - mimo tego, iż środki masowe przekazu jak mantrę powtarzają słowo narkotyk. Ale to tylko mała dygresja w kwestii puryzmu językowego i trzymania się ścisłej nazewniczej terminologii.

Substancje psychoaktywne na bardziej masową skalę w Polsce pojawiły się około roku 1969. Wtedy to wraz z modą na ruch hippisowski zwolenników zyskały sobie również narkotyki. Wcześniej zdarzały się przypadki uzależnień, ale dotyczyły głównie lekarzy, personelu medycznego i artystów. Reakcja władz na nowa modę była jednak szybka - zabezpieczono dostęp do środków uzależniających, wprowadzono recepty z wtórnikiem. Osobom uzależnionym pozostały próby włamań do aptek. I w tym momencie po raz kolejny pokazało się, że potrzeba jest matką wynalazku. Pewien student chemii na politechnice opracował metodę pozyskiwania kokainy ze słomy makowej. Receptura została jednak upowszechniona i już dwa lata później środowisko narkomanów zaczęło stosować ją na bardzo duża skalę. Warto dodać, że 1974  był również rokiem w którym legenda MONARu, Marek Kotański podjął po raz pierwszy pracę jako psycholog-terapeuta na oddziale dla osób uzależnionych w Szpitalu psychiatrycznym w Garwolinie koło Warszawy.

Wracając jednak do 'okresu makowego' narkomanii w Polsce - był to czas kiedy idee hippisowskie, kontrkultury i konstelacji młodzieżowej w tych kręgach zanikały. Od 1976 opiaty zaczęły stwarzać poważny problem społeczny. W 1980 roku uzależnienie od tych substancji przyjmowanych dożylnie stanowiło 84 % wszystkich uzależnień.
Lata 90. sprowadziły natomiast modę na marihuanę i haszysz. Środowisko narkomanów stawało sie coraz bardziej apatyczne, a jedyna jego aktywność koncentrowała się na zdobyciu nowej 'działki'. Na polskie rynki zbytu zaczęła wchodzić amfetamina i jej pochodna - Ecstasy. W 1986 roku zanotowano pierwszy w Polsce przypadek zakażenia wirusem HIV, co spowodowało pewien popłoch. Środowisko narkomanów jednak nadal 'ewoluowało'. W obawie przed zakażeniami drogą iniekcji dożylnych wymyślono tzw. 'brown sugar", czyli heroinę do palenia.

Na zakończenie tego krótkiego rysu historycznego warto powiedzieć jeszcze parę słów o dopalaczach. Piszę tego bloga w końcu prosto z Łodzi, która stała się niejako polską stolicą dopalaczy. Środki te, reklamowane jako bezpieczna alternatywa dla narkotyków pojawiły się w naszym kraju w roku 2008. Był to przeważnie mieszanki substancji o działaniu amfetaminopodobnym, bądź halucynogennym. Pierwszy sklep, powstały w Łodzi na przełomie sierpnia i września 2008 oferował możliwość zakupu online tego typu substancji. Środki te, tak wychwalane przez sprzedawców zarejestrowane były jednak pod szyldem wyrobów kolekcjonerskich, a na każdym z nich było napisane, że nie nadają się do spożycia przez ludzi. To zawiązało na pewien czas ręce władz, które nie mogły zabronić sprzedaży tak zwanych dopalaczy. Pod koniec 2010 w wyniku stanowczej akcji walki z tych zjawiskiem zamknięto wszystkie legalnie działające sklepy oferujące w swoim asortymencie dopalacze. Jest to jednak zbyt dobry biznes, żeby tego typu żyła złota miała zniknąć z rynku. To że dzieciaki skakały z 9 piętra, było wiele przedawkowań, zgonów bądź uzależnień nikogo nie obchodziło. Sprzedaż dopalaczy przeszła do podziemia, obecnie można je kupić w internecie na serwerach np. czeskich, są też sprzedawane w handlu obwoźnym. Trwa nieustanny wyścig między rządem, który wpisuje kolejne substancje na listę środków zabronionych, a chemikami pracującymi nad podstawianiem coraz to nowych grup funkcyjnych substancji psychogennych, co skutkuje coraz to nowymi substancjami zaliczanymi do grupy dopalaczy, które nadal są legalne. Te które zostały już przez polskie władze 'rozpracowane' rzecz jasna z rynku nie znikają - schodzą tylko do podziemia i nadal "poszukujący" mogą je zakupić bez większego problemu.

Na ten temat już starczy moich wypocin. Teraz zmieniamy nieco przedmiot rozważań.
Marihuana. Coffe shopy. Bezpieczny narkotyk. Legalizacja. Marihuana nie daje żadnych efektów ubocznych. Otóż nie jest to prawda. Tutaj o skutkach ubocznych działania substancji pozyskiwanej z konopi indyjskich możecie poczytać szerzej, ja chciałbym się jednak skoncentrować na dwóch łatwo zapadających w pamięć faktach. Po pierwsze palenie marihuany powoduje pojawianie się w materiale genetycznym coraz większej liczby mutacji. Może to skutkować rozwinięciem się nowotworu, ale jeszcze niebezpieczniejszy jest inny aspekt: przekazanie mutacji potomstwu. I to zarówno przez ojca, jak i przez matkę. Jeśli oboje przyszli rodzice marihuanę palili ryzyko się kumuluje. A pala ją przecież ludzie młodzi, jest obecnie modna.
Drugi aspekt to impotencja i bezpłodność. W USA zbadano grupę 1500 młodych mężczyzn, których życie seksualne obserwowano przez pół roku, a następnie kazano im palić marihuanę codziennie i porównano to z wynikami z poprzedniego półrocza. Wnioski były druzgocące. Impotencja, bezpłodność. Warto mieć na uwadze, że marihuana często powoduje brak krytycyzmu wobec własnego libido i możliwości seksualnych, ale w praktyce sieje druzgoczące zmiany. I żadne zaprzeczanie tu nie pomoże.

Tak jak wobec każdego innego narkotyku warto pamiętać złota zasadę: Spróbowałeś raz? To o jeden raz za dużo. Z punktu widzenia medycznego powstał dlatego podział na uzależnienie od substancji psychoaktywnych oraz używanie szkodliwe substancji psychoaktywnych. Do tej drugiej grupy zaliczamy już nawet pierwsze spożycie - spróbowanie danej substancji.

Ja definiujemy uzależnienie od narkotyków? Uzależnienie rozpoznaje się, gdy przez co najmniej jeden miesiąc lub w sposób powtarzający się przez okres 12 miesięcy stwierdza się łącznie trzy z wymienionych poniżej objawów, przy czym trzy pierwsze sa najważniejsze i występują we wszystkich rodzajach uzależnień.
- silna potrzeba, przymus używania substancji psychoaktywnej
- trudności w kontroli zachowania związanego z przyjmowaniem substancji (np. niemożność przerwania jej używania, brak kontroli przyjmowanych dawek)
- występowanie po przerwaniu używania substancji zespołu abstynencyjnego, charakterystycznego dla danej substancji, lub używanie substancji w celu uniknięcia występowania zespołu abstynencyjnego
- występowanie tolerancji (w miarę używania danej substancji występuje zmniejszenie efektu jej działania, co wywołuje potrzebę zwiększania dawki, w celu uzyskania pożądanego efektu działania
- zmiana zainteresowań, przeważnie spadek aspiracji życiowych, przebywanie głównie w kręgu innych osób zażywających narkotyki, skupienie wszystkich zainteresowań wokół chęci zdobycia i ich użycia, inne zainteresowania rozpoczęte przed rozpoczęciem używania ulegają spłyceniu lub stają sie obojętne
- uporczywe przyjmowanie substancji z narażeniem się na straty w stanie zdrowia psychicznego i somatycznego oraz społeczne, o których wiadomo sobie przyjmującej narkotyki, że są związane z ich używaniem


Na koniec definicja słowa z nagłówka. Cóż to są halucynoidy? To grupa zaburzeń psychosensorycznych, w których omamy (słuchowe, wzrokowe, węchowe) występują bez żadnego konkretnego bodźca je wywołującego, ale człowiek ich doświadczający jest do nich nastawiony krytycznie i wie, że nie są prawdziwe. Halucynacjami (inaczej omamami) nazywamy zaś takie zaburzenia spostrzegania które występują bez żadnego bodźca i są pozbawione krytycyzmu.


poniedziałek, 19 listopada 2012

Polska #88 Psychiatria zaczyna się na dobre.


Dzisiejsze drugie w tym roku ćwiczenia z psychiatrii skłoniły mnie do napisania paru zdań o tej niezwykłej dziedzinie medycyny. Zapewne moje postrzeganie całej psychiatrii zmieni się jeszcze w miarę kolejnych kontaktów z pacjentami, pisania historii choroby, egzaminu praktycznego na którym będę oceniany właśnie pod tym kątem, jak i przede wszystkim lekturze podręcznika, materiałów i udziału w prelekcjach z całą kadrą psychiatrów pracujących w łódzkim szpitalu przy ulicy Czechosłowackiej. Ale to wszystko przede mną. Dodam tylko, że posiadam jeszcze co najmniej dwie pocztówki godne poruszania psychiatrycznych tematów, więc w najbliższym czasie możecie się ich spodziewać na blogu. Kto wie, ajk daleko posunie się autopsychoanaliza?

Na razie mogę się podzielićjedynie pierwszymi wrażeniami ze wspomnianych 'klinik'. Dzisiejsza prelekcja z psychopatologii skłoniła mnie (jak i wielu moich kolegów) do rozważań na temat zmian stanów nastroju. Każdy z nas, studentów wydziału lekarskiego,  wystawionych na ciągłe zdawane kolejnych trudnych egzaminów już szósty rok z rzędu pewnie przypomniał sobie własne doświadczenia związane z przechodzeniem od stanu depresyjnego do stanu maniakalnego. Oba te zespoły należą do podstawowych stanów psychopatologicznych. Na szczęście nie są aż tak częste, ale jakiś elementy każdego z nich na pewno zdarzało się wam przeżywać.

Zespół depresyjny to stan charakteryzujący się obniżeniem nastroju, nadmierną sennością, zmniejszeniem aktywności oraz zwiększoną męczliwością. Również charakterystycznym elementem tego zaburzenia jest anhedonia, czyli brak zdolności odczuwania przyjemności. Obrazu sytuacji dopełnia wzrost apetytu, znaczny przyrost masy ciała, zwiększona wrażliwość na odrzucenia interpersonalne, lęki, myśli depresyjne. Wypisz wymaluj sytuacja studenta medycyny przed ciężkim egzaminem - faza zmęczeniowa. Nigdy mnie to nie spotkało ale również można by tak zobrazować stan występujący gdy student po ciężkiej walce wychodzi z egzaminu z oceną niedostateczną w indeksie.

Po drugiej stronie mamy stan maniakalny. Jest to zaburzenia przejawiające się niemal odwrotnymi symptomami. Podwyższonemu nastrojowi towarzyszy znaczna drażliwość. Aktywność jest podwyższona. Tok myślenia przyspieszony. W pełnym zespole maniakalnym obserwuje się znaczną rozpraszalność  uwagi i trudności w jej koncentracji. Osoba ze stanem maniakalnym podejmuje wiele chaotycznych, lekkomyślnych działań. Wypisz-wymaluj sytuacja studenta medycyny przed ciężkim egzaminem - faza poprzedzająca fazę zmęczeniową. Nazwałbym ją fazą walki z podręcznikami..

Jak więc widać na studiach medycznych zdrowie psychiczne tak łatwo zachować wcale nie jest :P ;)
Wyjaśniłem wam jedną z prawdopodobnych przyczyn, które doprowadziły do sytuacji przedstawionej na pocztówce? Czy może moja interpretacja wysnuta jest na podstawie iluzji, omamów bądź urojeń? Tylko pamiętajcie, że każde z trzech ostatnio użytych pojęć ma odrębną definicję i nie można używać ich zamiennie.

Ten blogowy wpis jest również opatrzony specjalną dedykacją dla Maćka, mojego kolegi z dawnej grupy dziekańskiej. Tak sie złożyło, że moja nowa grupa i jego nowa grupa mają teraz razem ćwiczenia więc udało nam się porozmawiać o pocztówkowym zbieractwie. Maciek kolekcjonuje bowiem pocztówki z lat 20. 30 i 40. XX wieku. Ma ich ponad 250! Dla mnie to olbrzymia ilość jak na taką stosunkowo wąską tematykę. Co prawda jak Maciek słusznie zauważył taki zbiór i tak nigdy nie ulegnie wyczerpaniu toteż zawsze będzie mógł poszukiwać nowych okazów.
Wydaje mi się że u mojej babci w domu kiedyś było parę sztuk takich przedwojennych widokówek. Niestety w tamtych czasach nikt się z mojej rodziny nimi nie interesował, a że nie miały również sentymentalnej wartości zostały najprawdopodobniej spalone. Szkoda. Chętnie bym się nimi podzielił, a jeśli nie spełniałyby maćkowych kryteriów dołączyłbym do swoje kolekcji. Ale niestety. Wiele takich rzeczy ląduje w śmietnikach każdego dnia.

-------------------------------------------------------------------------------------------------
Kartkę dostałem od Aty_, która przysłała mi wszystkie cztery pocztówki z grafikami Andrzeja Mleczki, jakie mam w swojej kolekcji. Bez niej ten blog na pewno wyglądałby inaczej i nie miałbym tak szerokie pola manewru w opisywaniu różnych "smaczków" z moich studiów w połączeniu z pocztówkami. A tu przypomnę jedną z poprzednich, moją ulubioną.