Kino to moja wielka pasja. Uwielbiam oglądać filmy, oceniać je na Filmwebie, przeglądać pod kątem gatunków, aktorów, reżyserów, roczników. Polska i światowa kinematografia to temat rzeka. Na tyle szeroka, że przed dzisiejszym wpisem o kinie nawet na blogu jakby nie patrzeć pocztówkowym wspominałem sześc razy:
klik.
Teraz jednak
insza inszość. Zaczyna się sezon ogórkowy. Również dla mnie jako autora bloga, ze zrozumiałych przyczyn - odcięcie od internetu 24 h/dobę, jakim dysponowałem w akademiku. Z doświadczenia wiem, że wychodzi to na zdrowie. Ale prowadzenia bloga całkowicie porzucić nie można. Z tego względu jedną z wakacyjnych propozycji będzie króciutki cykl filmowy. A wszystko za sprawą pocztówek od Kury, z Azji od kuchni. Po raz kolejny wielkie dzięki. Kura pewnie sama nie wie, jak dobrze tym razem trafiła. Co do singapurskim pocztówek: mam ich sztuk cztery, a dotyczą bardzo ciekawych filmowych propozycji.
Dziś na talerzu ląduje
"Stoker". Film Chan-wook Parka. Koreański reżyser, znany ze słynnej trylogii zemsty tym razem zszedł na wymiar bardziej hollywoodzki. Przedstawia nam historię Indii, dziewczyny wchodzącej w pełnoletność, która traci ojca. Na jego miejsce pojawia się tajemniczy wujek przejawiający dziwne skłonności, które ujawnia również India. Chociażby nie lubi bezpośredniego kontaktu z innymi ludźmi, opiera się przed przytulaniem. Jak to zwykle u Parka już na samym początku filmu dowiadujemy sie wielu ważnych rzeczy o bohaterach, ale mroczniejsze i jeszcze bardziej mroczne cechy ich natury ujawniają się później. Nie łatwo pisać o tym filmie nie zdradzając jego fabuły. Nie będę więc spojlerował, aczkolwiek warto zwrócić uwagę, że jest to film, któremu nawet zdradzenie fabuły bardzo by nie zaszkodziło.
"Stoker" z całą pewnością jest znakomitym początkiem przygody z twórczością Chan-wook Parka dla osób, które nie miały okazji albo jeszcze nie przekonały się do jego koreańskich filmów. Tematyka zemsty, doskonałe ujęcia, uczta wizualna - na pewno zachęcą. Jeśli natomiast fabularnie film według odbiorcy się nie obroni, a fascynacja reżysera różnymi mrocznymi stronami ludzkiej natury widza nie zainteresuje to po inne dzieła Parka nie ma co sięgać. Tak mi się przynajmniej wydaje.
"Stoker" to też doborowa obsada. Pozycja obowiązkowa dla fanów Mii Wasikowskiej, Nicole Kidman czy Jackie Weaver, a także nieco mniej znanego Mathew Goode'a. I rzecz jasna dla miłośników Chan-wook Parka. Zaskakujący jest fakt, jak reżyser ten potrafił doskonale odnaleźć się również w Hollywood.