czwartek, 26 lipca 2012
Polska #78 Wakacyjne odsysanie
To cudo przysłała mi z z Lądka Zdroju Magda (znana w kręgu polskiego postcrossingu jako kolekcja). Pocztówek z przeróżnymi senatoriami jest całe mnóstwo i nie warto tracić czasu na ich zbieranie. Zwykle przedstawiają budynki danego uzdrowiska, przeważnie nie grzeszące urodą. Ale ta kartka jest po prostu boska i doskonale wpasowuje się w wakacyjny nastrój. Wydawnictwo Ancher i rysownik Mirosław Andrzejewski naprawdę znakomicie się spisali. A Magda stała się kolejną osobą wspierającą bez żadnego uprzedzenia mój medyczny zbiór!
Sanatorium jako miejsce odsysania z kasy... Trudno to lepiej ująć. Co prawda sam w żadnym takim przybytku nigdy ani przez moment nie byłem ale co nieco o zasadach ich funkcjonowania wiem. Choćby z podróży pociągami w towarzystwie osób wracających z kilkutygodniowego pobytu w sanatorium. Dansingi, spacerki, obgadywanie koleżanek, flirtowanie z innymi kuracjuszami, ledwo czasu starcza na jakąś godzinkę kąpieli w borowinach czy krioterapii. No ale czemu się dziwić - toż to wakacje, i w dużej mierze darmowe. I jest tak fajnie, że nawet Polak swoim znajomym, rodzinie pocztówke wyśle! Można się o tym przekonać przeglądając zbiory w antykwariatach. Ponad 1/3 pocztówek to 'kurortówki'. Ale takiej fajnej jak dzisiejsza jeszcze nie widziałem.
Mam jeszcze drugą, też od Magdy, też z grafiką Mirosława Andrzejewskiego. Kiedyś pokażę.
wtorek, 24 lipca 2012
Grecja #1 Z orężem w ręku
To moja pierwsza i jedyna w kolekcji pocztówka z Grecji. Nie została jednak wysłana z upalnego kraju południowej Europy. Kupilem ją w ... Kutnie, na jednym ze straganów w czasie Odysei Historycznej 2012. Zobaczyłem olbrzymie stoisko ze starymi książkami i pocztówkami i postanowiłem znaleźć dla siebie na nim coś ciekawego. Wybór padł na gwardzistów pełniących wartę w Atenach. Jak udało mi się ustalić są to Ewzoni, czyli grecka reprezentacyjna formacja wojskowa. Żołnierze wybrani spośród najprzystojniejszych, rosłych poborowych, pełnią straż honorową przed Grobem Nieznanego Żołnierza na placu Sindagma oraz przed pałacem prezydenckim przy pobliskiej ulicy Irodou Atikou. Podczas pełnienia honorowej straży stoją nieruchomo, a zmiana pozycji przysługuje ewzonowi co pół godziny. Ewzoni są odpowiednikami angielskich wartowników sprzed Buckingham Palace i podobnie jak w tamtym przypadku, zarówno sami żołnierze, jak i zmiana warty, są atrakcją turystyczną. Ceremonia zmiany warty na placu prowadzona według sztywnych reguł, z musztrą na pograniczu groteski, odbywa się o pełnych godzinach, przez całą dobę. Kwadrans później zmieniani są gwardziści przed pałacem prezydenckim. W niedziele o godzinie 11:00 ceremonia jest wyjątkowo uroczysta – bierze w niej udział mały pododdział i orkiestra wojskowa.
W końcu motyw jak najbardziej w temacie historycznych inscenizacji. I pocztówka z nowego państwa w kolekcji pełnoprawnie zaliczona. Nie byłbym sobą, nie dzieląc się z wami przy okazji kilkoma zdjęciami z Odyseji Historycznej 2012.
Może zdjęcie z husarzem? |
Odyseja 2012 cieszyła się sporym zainteresowaniem |
Jak impreza odbywa się w Kutnie w lecie to nie może zabraknąć Malej Ligii Baseballa |
Rowery bojowe |
Łódź podwodna do zadań desantowych |
Prawie jak francuscy muszkieterowie |
Samochodzik |
niedziela, 22 lipca 2012
Gdzie jest Wally?
Where is Wally? - The Land of Woofs
Ta ciekawa pocztówka trafiła do mnie z Wrocławia jako nagroda w Loterii detektywistycznej. Aby ją zdobyć wystarczyło polecić dowolny książkowy bądź filmowy kryminał i liczyć na szczęście przy losowaniu. Mi jak widać sprzyjało.
Kartki z Wally'm sprzedawane są na Wyspach Brytyjskich a produkowane w Chinach. Są to pocztówki o zaokrąglonych brzegach, dosyć grube i solidnie wykonane. Na odwrocie utrzymane w biało-niebieskiej kolorystyce, obowiązkowo z Checklist. Ta moja wygląda następująco:
*A supergiant bone
* Dog biscuits
*A pair of swimming trunks
Znalezienie wspomnianych rzeczy trudności raczej nie przysparza, prawda? Tak jak zidentyfikowanie Wallego na obrazku. Podobają się wam takie pocztówki?
piątek, 20 lipca 2012
Singapur #11 Dzieciowo
Lipiec to na studiach medycznych czas wakacyjnych praktyk. Dla mnie właśnie dziś dobiegły one końca. Po ponad dwóch bardzo ciekawych tygodniach spędzonych na połączonych ze sobą oddziałach ginekologii, położnictwa i OCP przyszedł czas na nudną jak flaki z olejem pediatrię. Pediatrię na której w kutnowskim (i zapewne nie tylko) szpitalu poza dokładnym przyjrzeniem się pacjentom i ich zbadaniem podczas obchodu zupełnie nie ma co robić. Na szczęście dziecięcy lekarze nie trzymali się ściśle wytycznych co do czasu trwania praktyk dzięki czemu mogę cieszyć się z dłuższych wakacji.
Rok temu na blogu pisałem o różnych zabiegach, przy których miałem okazję asystować bądź po prostu je obserwować w ramach praktyk na chirurgii. O tutaj . Teraz najwyższa pora na relację z praktyk ginekologicznych, ostatnich już na tych studiach. A działo się, oj działo. Przede wszystkim porody. Zarówno te siłami i drogami natury, jak również cięcia cesarskie, które ostatnio są 'w modzie'. A wskazania, bez których cięcie cesarskie nie może się teoretycznie odbyć stają się coraz płynniejsze. Zabieg taki planuje się czasem ze względu na ... powikłania (w postaci choćby zaplenia dróg moczowych) czy masę dziecka ocenianą w USG na ponad ... 3000 gramów. Jeden z lekarzy zażartował, że niedługo podręczniki do Położnictwa trzeba będzie pisać od nowa. Z jednej strony trudno odbierać kobietom prawo do decydowania o sposobie zakończenia ciąży, ale z drugiej bardzo niepokojące jest nagminne odchodzenie od naturalnych porodów. A jakby nie patrzeć są one najbardziej fizjologiczne i zakładają najmniejszą ingerencję w ciało kobiety. Co prawda podczas 90% porodów u pierworódek wykonuje się większe bądź mniejsze nacięcie krocza. Ułatwia ono lub wręcz czasem umożliwia poród zapobiega też rozdarciu krocza, które prowadzi do nietrzymania moczu itp. Ale zdania co do rutynowego wykonywania tej procedury są podzielone. Ale chyba odbiegłem zbyt daleko od tematu.
Porody wywarły na mnie całkiem spore wrażenie. Dwa cięcia cesarskie widziałem w czasie odrabiania ćwiczeń na ginekologii ale poród siłami natury (a łącznie 3) zobaczyłem dopiero w Kutnie. Niesamowite przeżycie. Do tego każdy z 3 porodów, które miałem okazję oglądać przebiegał zupełnie inaczej. Na całe szczęście przy żadnym nie było większych komplikacji. Ostatniego dnia trafiłem też na poród bliźniaków, które zostały wydobyte przez cięcie cesarskie.
Ginekologia to nie tylko porody. To również zabiegi, takie jak wyłyżeczkowanie jamy macic czy wykonywana w znieczuleniu ogólnym histereskopia. To też badanie ginekologiczne pacjentek, którego wcale łatwo nie jest się nauczyć. Nie wspominając o tym, że na studiach praktycznie nie ma okazji do sprawdzenia swoich umiejętności w tej dziedzinie.
Ginekologia to też stricte ginekologiczne operacje. Ja trafiłem na:
1. Amputację trzonu macicy (z powodu mięśniaków, erosio atyphi itp.)
2. Amputację szyjki macicy z dostępu przez krocze
3. Labioplastykę
4. Resekcję olbrzymiego guza jajnika, z którego w czasie zabiegu wylała się czekoladowej barwy i konsystencji treść.
Muszę jeszcze dopracować tego posta, ale to innym razem. Temat jest bardzo ciekawy ale nie mam teraz siły.
Ginekologia to też stricte ginekologiczne operacje. Ja trafiłem na:
1. Amputację trzonu macicy (z powodu mięśniaków, erosio atyphi itp.)
2. Amputację szyjki macicy z dostępu przez krocze
3. Labioplastykę
4. Resekcję olbrzymiego guza jajnika, z którego w czasie zabiegu wylała się czekoladowej barwy i konsystencji treść.
Izba Położnicza |
Tutaj ginekolodzy myją się do operacji przed cięciem cesarskim. |
Muszę jeszcze dopracować tego posta, ale to innym razem. Temat jest bardzo ciekawy ale nie mam teraz siły.
czwartek, 19 lipca 2012
Polska # 77 Pechowy stadion?
Między 20 a 21 lipca na Stadionie Miejskim we Wrocławiu rozegrany zostanie ciekawy turniej piłkarski. Weźmie w nim udział mistrz Polski Śląsk Wrocław a także PSV Eindhoven, Benfica Lizbona i Athletic Bilbao. Znakomite kluby wśród których drużyna z Dolnego Śląska wypada dosyć blado. W dodatku uczestnicy imprezy zapewnili, że przyjadą do Wrocławia w najsilniejszych składach. A wszystko do zobaczenia na antenie TVP1.
Na wrocławskiej arenie rozegrane zostaną łącznie cztery mecze. Impreza zacznie się od losowania par półfinałowych, które zmierzą się ze sobą 21 lipca. O godz. 14. kibice zobaczą pierwszy mecz eliminacyjny, a o 17 drugi. Zwycięzcy par 22 lipca zagrają w finale (godz. 14:45), a pokonani w meczu o 3. miejsce (godz. 11:45).
Stadion Miejski we Wrocławiu po raz kolejny będzie więc areną dla gry znakomitych piłkarzy. W czasie Euro przypadła mu niewdzięczna rola areny, na której reprezentacja Polski pożegnała się z turniejem. Z drugiej strony 3 mecze tutaj zagrała drużyna Czech, która okazała się zwycięzcą naszej grupy. Może więc ten stadion nie jest taki pechowy? Zobaczymy. Śląsk aspiruje przecież w tym sezonie do gry w Lidze Mistrzów, a żeby to osiągnąć musi znakomicie radzić sobie na własnym stadionie.
środa, 18 lipca 2012
Ukraina #12 "Ukraine + Poland = Football"
W zbieraniu pocztówek chcąc nie chcąc dochodzimy do momentu, w którym 'powtórka z pocztówki' pojawia się coraz częściej. U mnie nie jest to na szczęście jeszcze plagą - zdublowanych kartek mam dokładnie 5. Czy to dużo czy mało trudno powiedzieć. Do tego 3 z nich to japońskie Gotochi, w kolekcjonowaniu których dubli uniknąć jest bardzo trudno. Dziś jednak o moich najbardziej wyjątkowych kartkach z grupy 'powtórek'.
Los sprawił, że dwa egzemplarze pocztówki, zatytułowanej "Ukraine + Poland = Football" trafiłly do mojego akademika w tym samym dniu. Kartkę widziałem wcześniej kilkakrotnie i poczułem, że pasowałby idealnie do mojej kolekcji. Połączenie tematyki Euro z tematyką podobną do mojego zbioru 'Local beauties' - tego jeszcze nie było. Starałem się więc wspomnianą pocztówkę zdobyć. Najpierw 'pofavowałem' kilka razy ten wzór na Postcrossingu. Później wysłałem prywatne wiadomości do 2 bądź trzech uczestniczek projektu z Ukrainy. Z jedną z nich udało mi się w końcu umówić na wymianę. Czekałem, czekałem i na raz pojawiły się dwie kartki. Pierwsza od Eleny z wyjaśnieniem na odwrocie, że postanowiła zrobić mi niespodziankę widząc moje zainteresowanie wspomnianą kartką. Druga od Natalii, jak najbardziej spodziewana.
Stronie ukraińskiej trzeba pogratulować bardzo ciekawego pomysłu na projekt pocztówki promującej Euro 2012. Trafia ona po prostu w sedno piłkarskich emocji 'przelewanych' na kartki pocztowe. I ciekawie się prezentuje stanowiąc alternatywę dla kartek ze zdjęciami stadionów, czy też atrakcji turystycznych miast-gospodarzy Euro z jakimiś drobnymi piłkarskimi motywami. Szkoda że w Polsce podobna pocztówka nie trafiła do sprzedaży.
Innym wielkim plusem obu moich pocztówek "Ukraine + Poland = Football" są rewelacyjne okolicznościowe piłkarskie znaczki na ich odwrotach. Ten ze Slavko i Slavkiem znalazł się na mojej niespodziankowej kartce od Eleny, znaczek ze Stadionem Olimpijskim w Kijowie nakleiła Natalia. Poczta Polska również wyemitowała ciekawe propozycje na Euro, ale szkoda, że nie kilka tygodni wcześniej. Pamiętam z resztą komunikaty na około miesiąc przed startem imprezy o problemach w uzgodnieniu praw autorskich z UEFA i planach zawieszenia emisji tych znaczków. A gdyby nie to można byłoby się w nie zaopatrzyć i porozsyłać po świecie wywołując tym samym uśmiech na wielu twarzach.
Ale najważniejsze, że polskie znaczki na ME 2012 ostatecznie trafiły do obiegu.
wtorek, 17 lipca 2012
Rosja #6 Fragment Kolei Transsyberyjskiej nad jeziorem Bajkał
The whole engineering talent of the Baical Railways builders one can estimate
in the stone viaduct over the Bolshaya Krntaya Guba river.
in the stone viaduct over the Bolshaya Krntaya Guba river.
Syberyjskie jezioro Bajkał może poszczycić się co najmniej trzema rekordami na skalę światową: jest najgłębsze (maksuymalnie 1637 metrów), jest największym zbiornikiem słodkiej wody w stanie płynnym (23 tysiące km 2, co stanowi 20% słodkiej wody obecnej na powierzchni Ziemi), a także, z geologicznego punktu widzenia jest najstarszym jeziorem, gdyż powstałoprzed 25 milionami lat. Ma długość 636 km i szerokość 80 km. Leży w rowie tektonicznym, zwanym ryftem bajkalskim. Rów ten stale się rozszerza z prędkością 20 mm rocznie. Na dnie zgromadziły się osady, których grubość ocenia się dziś na 7 km.
Jezioro charakteryzuje się wielkim bogactwem flory i fauny. 60% spośród zaobserowwanych tu 1200 gatunków zierząt i roślin nie występuje nigdzie indziej. Od lat pięćdziesiątych XX wieku na brzegach jeziora działa ogromna papiernia, będąca źródłem poważnych zanieczyszczeń chemicznych. Miasto, zakłady przemysłowe często pozbawione są oczyszczalni ścieków, a także gospodarka rolna na terenie zlewni jeziora rozciągającej się aż do Mongolii przyczyniają się do skażenia wód.
poniedziałek, 16 lipca 2012
Algieria #1 Prawdziwa Afryka
Algieria to pierwsze państwo w Afryce, z którego przywędrowała do mnie ostemplowana i oznaczkowana pocztówka. Dostałem ją od Faizy, która trafiła przypadkiem na mojego bloiga i jak się okazało również zbiera pocztówki. Dała się skusić na łódzkiego Lampiarza, ponieważ zbiera kartki z wszelakimi ... lampami. Musi mieć zatem ciekawą kolekcję.
W zamian za wysłanie reprezentanta Galerii Wielkich Łodzian dostałem fajny widoczek jej rodzinnego miasta, Annaby. Jest to miasto w północno-wschodniej Algierii, nad Morzem Śródziemnym. W 1987 roku miało 306 000 mieszkańców, a w 2003 roku według niektórych danych liczba mieszkańców przekroczyła milion osób. Miasto jest kąpieliskiem i ośrodkiem turystycznym. Można tam zwiedzić zabytkowe meczety, takie jak Said Abu Marwan zbudowany w 1035 roku. Zabytkami są także kasba i fragmenty murów miejskich.
Kartka została wysłana trzynastego stycznia 2012 roku, w dzień Nowego Roku (2962) w kalendarzu berberskim. Tak przynajmniej napisała na odwrocie nadawczyni. Fajnie się składa, że akurat dziś poczytałem trochę o sposobach liczenia czasu w różnych miejscach na świecie klik. Przyznam się, że o Berberach słyszałem, ale zanim nie dostałem tej pocztówki nie wiedziałem, że jest to rdzenna ludność Algierii. W VII w. zajęte przez Arabów terytorium przyłączono do kalifatu Umajjadów a berberska ludność została poddana islamizacji i arabizacji.
Algieria to bardzo duże i ciekawe państwo, więc postanowiłem wykorzystać moją Mądrą Księgę, do przybliżenia wam jednego z interesujących, opisanych w niej miejsc.
600 km na południe od Algieru, pomiędzy szczytami Atlasu Saharyjskiego a płaskowyżami Wielkiego Ergu Zachodniego, w wadi Al-Mizab leżą miasta z otynkowanymi na różowo budynkami i wąskimi, często zadaszonymi uliczkami. Klimat jest tutaj bardzo suchy, gorący i wietrzny, a deszcz pada niezwykle rzadko. Jednakże założone w XI wieku miasta są cudami, które nie przestają zadziwiać największych architektów, takich jak Le Courbusem, Rovenau, Frank Loyd Wright. Wykazują nadzwyczajną spójność. Wszystkie miasta doliny Al-Mizab są zbudowane w wyższych partiach płaskowyżów, aby uniknąć rzadkich, lecz gwałtownych powodzi. Rozmieszczone są według tego samego schematu - domy zbudowane w górnej części miasta wokół meczetu schodzą w dół, gdzie znajdują się mury obronne, a gaje palmowe dostarczają owoców, warzyw o ochłody w okresie upałów. Domy są zaprojektowane wokół centralnego patio, głównego pomieszczenia ze sklepieniem przebitym szerokim, kwadratowym otworem. Na tym patio zbiera się rodzina. Schody prowadzą na taras, który jest częściowo zabudowany, a czasem otoczony małymi pokojami, w których niekiedy sypia się zimą.
Afryka jest niezwykłym kontynentem i mam nadzieję, że jeszcze nieraz będę miał okazję tu o niej pisać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)