środa, 30 listopada 2011
wtorek, 29 listopada 2011
Japonia #33 Kartka rozkładana i grająca
Jesień trwa w najlepsze a kolejne pocztówki z Japonii mi o tym przypominają, Ta jest jednak najbardziej niezwykła spośród wszystkich, które kiedykolwiek dostałem. Przyszła do mnie w kopercie, razem z oryginalną instrukcją obsługi. Kartka była złożona, ale wystarczyło ją lekko rozsunąć aby moim oczom ukazał się obraz świerszczy siedzących śród traw zasłoniętych nieco altaną. Gdy naciśniemy odpowiedni guziczek kartka zaczyna działać na kolejny ze zmysłów - słyszymy odgłosy świerszczy.
Jak widać też na odwrocie kartki (który pozwoliłem sobie zamieścić za zgodą adresatki) pocztówka ta mogłaby na upartego zostać wysłana klasycznie, bez żadnej koperty. Ja jednak bardzo cieszę się, że dotarła do nie odpowiednio zabezpieczona i to z rewelacyjnymi piłkarskimi znaczkami z Mistrzostw Swiata 2010 w piłce nożnej, które zajęłyby dokładnie cały tył kartki, razem ze zdobieniami.
Wszystkie skany wyszły szare. Ulotka jest taka fabrycznie,a przód i tył kartki śą bardzo grube. Dlatego też skaner nie 'docisnął' ich odpowiednio i powstało szare tło. Jesień jest jednak barwna, kolorowa i na pewno nie tak bezbarwna. Muszę się zaopatrzyć w aparat fotograficzny i zrobić odpowiednie zdjęcie tej pocztówce.
A podkład dźwiękowy? Przejrzałem różne dostępne w internecie nagrania świerszczy i ten który emituje moja kartka najbardziej przypomina: klik
poniedziałek, 28 listopada 2011
Niemcy #5 Figlarnie
Przedstawiona pin-up girl budzi niezwykłą sympatię. Przywędrowała do mnie z Wuppertalu, miasta w rejonie Nadrenia Północna-Westfalia. Nadawczynią jest 44 letnia pielęgniarka. Zawsze twierdziłem, że ludzie związani z branżą medyczną są bardzo fajni i sympatyczni.
Kartki z pin-up girls pokazują jeden z najfajniejszych walorów kobiecości. Przedstawione panie są bowiem ładne i uśmiechnięte, ubrane we frywolne sukienki lub częściej w skąpe stroje bądź bieliznę. Mają mocne, czarne kreski nad oczami, czerwone, 'wyszminkowane' usta i loki, kokardki na włosach. Każdy mężczyzna chciałby widzieć swoją kobietę tak ubraną - tylko dla siebie.
No i jakie duże pani ma ... oczy.
niedziela, 27 listopada 2011
USA #10 Teksański zachód słońca
Już od bardzo, bardzo dawna nie dodałem na blogu żadnej kartki do mojej kolekcji stanowej. I najwyższy czas, żeby to nadrobić. Przy okazji 10 kartka z USA. Więc już nie tylko Japonia i Polska mogą pochwalić się dwucyfrową reprezentacją.
Teksas leży w południowej części USA, na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej. Jest jednym z najbardziej znanych i najlepiej rozpoznawalnych wśród stanów. Dwa największe sektory gospodarki w Teksasie to wydobycie ropy naftowej i rolnictwo. Każdy zna tekst: "Houston, mamy problem!" - ośrodek lotów kosmicznych, o którym mowa to też Teksas!
Pocztówkę dostałem w ramach postcrosserskiego Round Robina. Jest to rodzaj wymiany, w której członek grupy wysyła po jednej pocztówce wszystkim pozostałym uczestnikom, a w zamian dostaje również po jednej od każdego z nich. Wymiany te mają oczywiście swoje modyfikacje i bardzo często dotyczą wąskich, ścisle określonych tematów lub uwzględniają kryteria geograficzne. Teksańska pocztówka pochodzi z Round Robin zatytułowanego USA vs Slavic Counties. Wysłałem kartki 3 Amerykanom, a każdy z nich dostał po jednej kartce z Serbii, Słowenii i ode mnie. Ciekawe rozwiązanie, choć zbyt czasochłonne. Kartki zostały jednak na pamiątkę skorzystania przeze mnie z tego, kolejnego już wariantu kolekcjonowania pocztówek.
A teksańska jest najbardziej niezwykła z nich wszystkich. Została wysłana przez Amerykankę, która ma europejskie korzenie i od jakiegoś czasu uczy się ...języka polskiego. Bardzo miło czytało się jej wiadomość na odwrocie skleconą z dosyć dużym trudem w tym, bądź co bądź jednym z najtrudniejszych języków świata.
Za każdym razem jak patrzę na przedstawiony powyżej zachód słońca przypomina mi się:
In the eyes of the ranger,
The unsuspecting stranger,
Had better know the truth of wrong from right.
Cause the eyes of the ranger are upon you.
Any wrong you, he's gonna see...
When you're in Texas, look behind you.
Cause that's where the rangers gonna be.
piątek, 25 listopada 2011
Japonia #32 Inspiracyjnie
Moja przygoda z Postcrossingiem trochę już trwa. Zgodnie z maksymą "send a postcard and receive a postcard back from a random person somewhere in the world!" wysłałem już 60 kartek, a otrzymałem do tej pory 56. Zbieranie pocztówek to dla mnie jednak dużo więcej niż tylko zabawa w projekt Postcrossing. Prywatne wymiany z moja ulubioną Japonką, kolekcjonowanie Gotochi cards, zaglądanie na polskie forum postcrosserów i udział w rozlicznych tagach, loteriach, prywatnych wymianach, możliwość poznania innych miłośników tej zabawy na zjazdach - to najbardziej mnie bawi.
Ta pocztówkę dostałem od Ani, której zawdzięczam już rewelacyjne kartki z Tanzanii oraz Ślubu Williama i Kate. Żeby ją otrzymać musiałem sobie zasłużyć - Ania ma bowiem kartki obecnie ze 120 krajów i potrzebowała inspiracji i pomysłów, w jaki sposób mogłaby zdobyć kolejny. Zaproponowałem pójście na lotnisko i 'upatrzenie' sobie jakiejś młodej, radosnej pary, która wybiera się wspólnie np. na Madagaskar. Następnie poleciłem Ani podejść, przedstawić sytuację w jakiej jest (pocztówki ze 120! krajów w kolekcji i poszukiwanie kolejnych) i poprosić o wysłanie kartki, gdy już wylądują oraz zaproponowanie zwrotu kosztów. Ciekawe, czy Ania kiedyś spróbuje tej metody.
Ja na razie nie mam takich dylematów. Kartki które mam i od czasu do czasu dostaje nowe sprawiają mi sporą radość. Nie muszę też polować na egzotykę - do tej pory nie mam żadnej pocztówki z krajów takich jak Czechy, Dania, Norwegia, Austria czy Portugalia. I nie mogę powiedzieć, aby mi to w jakimkolwiek stopniu przeszkadzało. Bardzo cieszę się natomiast z moich niecodziennych zdobyczy: Tanzanii, Grenady i Martyniki. Nadają one całemu zbiorowi moich pocztówek dodatkowy smaczek.
Japonia to kraj, który zdecydowanie dominuje na moim blogu. Jest bowiem głównym obiektem moich zainteresowań. A wszystko zaczęło się od Postcrossingu. Pierwszą i dotąd moją jedyną, w ramach tego międzynarodowego projektu wymiany kartek pocztówkę dostałem właśnie z Japonii, od Marii, z którą tak często mam okazję korespondować. A dzisiejsza zdobycz to moja pierwsza oryginalna, japońska kartka, która przywędrowała do mnie z Polski, a konkretniej z Warszawy. Pierwsza wygrana na loterii, pierwsza japońska z zimową nutą i pierwsza, o której nie mam zupełnie żadnych informacji, na temat tego, co jest na niej przedstawione.
czwartek, 24 listopada 2011
Polska #26 Kutno
Jest takie miasto w centrum Polski. Miasto nie byle jakie - z Małą Ligą Baseballa, niezwykłą ulica Królewską i Placem Piłsudskiego. Miejsce, w którym odbywają się takie imprezy kulturalne jak Święto Róży, Odyseja Historyczna, Festiwal im. Szaloma Asza.
Centrum Polski. Moje Miasto.
Znam je od dzieciństwa, choć w samym Kutnie mieszkałem tylko kilka lat. Tutaj jednak była moja podstawówka, gimnazjum, liceum. Do Kutna też zawsze wracam, przyjeżdżając na weekendy z Łodzi. A że bywa to dosyć rzadko mam okazję patrzeć na miasto z szerszej perspektywy - lepiej dostrzegając zmiany, które w nim zachodzą. A jest ich całe mnóstwo.
Weźmy na przykład takie budki z kebabami... Jak kończyłem liceum w całym Kutnie było jedne, dosyć obskurne miejsce, gdzie można było zjeść kebab jako fast food. Teraz jest ich co najmniej 5, a pewnie o niektórych nie wiem.
Powstaje aquapark, miejska biblioteka ma hotspot - kiedyś nie do pomyślenia!. Kutno się zmienia i zawsze kiedy do niego wracam jest odrobinę inne. Niepodważalnie świadczy o tym choćby remont dworca PKP.
Ale ja też za każdym razem wracając do Kutna jestem trochę inny. Naturalna kolej życia.
Centrum Polski. Moje Miasto.
Znam je od dzieciństwa, choć w samym Kutnie mieszkałem tylko kilka lat. Tutaj jednak była moja podstawówka, gimnazjum, liceum. Do Kutna też zawsze wracam, przyjeżdżając na weekendy z Łodzi. A że bywa to dosyć rzadko mam okazję patrzeć na miasto z szerszej perspektywy - lepiej dostrzegając zmiany, które w nim zachodzą. A jest ich całe mnóstwo.
Weźmy na przykład takie budki z kebabami... Jak kończyłem liceum w całym Kutnie było jedne, dosyć obskurne miejsce, gdzie można było zjeść kebab jako fast food. Teraz jest ich co najmniej 5, a pewnie o niektórych nie wiem.
Powstaje aquapark, miejska biblioteka ma hotspot - kiedyś nie do pomyślenia!. Kutno się zmienia i zawsze kiedy do niego wracam jest odrobinę inne. Niepodważalnie świadczy o tym choćby remont dworca PKP.
Ale ja też za każdym razem wracając do Kutna jestem trochę inny. Naturalna kolej życia.
Refleksje na temat Kutna można nawet obejrzeć w tvnowskich Faktach: klik
A jak już mowa (we wspomnianym materiale) o filmach Roberta Glińskiego to z jedna z bohaterek jego filmu pisała razem ze mną egzamin gimnazjalny. Ale nie Tereska (Aleksandra Gietner), tylko jej filmowa kumpela Karolina Sobczak. Gliński swojego czasu odnalazł ją na skraju Kutna w czworaku postawionym przed wojną dla robotników dawnej cukrowni. O losach 'aktorek' z Cześć, Tereska możecie poczytać tutaj.
poniedziałek, 21 listopada 2011
Holandia #6 Nocne życie w Amsterdamie
Foto i videoreportaż.
Amsterdam to europejska stolica gejów, seksu, rozpusty, marihuany i symbol nocnego życia Europy. Dzielnica czerwonych latarni jest jego główną atrakcją turystyczną. Mieszkańcy miasta właściwie tu nie zaglądają. Na obszarze ponad sześciu kilometrów kwadratowych, poza domami publicznymi znajduje się wiele sex-shopów, peep show, coffee shopów, a nawet muzeum seksu i marihuany. Ponadto na De Wallen odsłonięto w 2007 roku pierwszy na świecie pomnik prostytutki. Sylwetka z brązu stoi tuż przed wejściem do kościoła Oude Kerk. Pod posągiem umieszczono napis: "Szanuj prawa prostytutek na całym świecie".
W Holandii, gdzie prostytucja jest legalna, kobiety rejestrują swoją działalność i zakładają jednoosobowe firmy, przechodzą regularne badania i mają zagwarantowane prawa socjalne. Obowiązkowe badania wykazały między innymi, że w 2006 roku około 7 proc. wszystkich holenderskich prostytutek było zarażonych wirusem HIV.
Co do materiałów filmowych nie będę przecież wrzucał filmów z Youporna, które sięgają głębi Dzielnicy Czerwonych Latarni. Za to trochę kultury:
niedziela, 20 listopada 2011
Japonia #31 Fujisan (Special Gotochi Card)
Tydzień z Gotochi: część siódma
Na sam koniec zostawiłem specjalną pocztówkę z tej serii. Nie odnoszącą się do konkretnej prefektury - choć niewątpliwie będącą nieodłączną częścią kolekcji. Możemy ją zobaczyć bowiem na oficjalnej stronie serii najeżdżając na linię między wyznaczonymi granicami Yamanashi i Shizuoki. Tam również w rzeczywistości położona jest Góra Fuji.
Kartka przywędrowała od Lyo. To moja 4 written and stamped Gotochi Card od tej przemiłej Japonki. I jak zwykle rewelacyjne, super dopasowane znaczki. Trudno od pocztówki wymagać czegokolwiek więcej. Z resztą - mnie cieszy naprawdę każdy, w która nadawca włożył choć odrobinę serca. Spotkałem się kiedyś z opinia, jednej z polskich postcrosserek, że pocztówka cieszy ją tylko raz w życiu, w momencie gdy wyjmuję ja ze skrzynki i uważnie ogląda. U mnie jest zupełnie odwrotnie, mnie pocztówki cieszą zawsze, gdy je przeglądam - choćby w wersji blogowych wpisów.
O samej górze Fuji pisałem już sporo tutaj. I przyznam, że nie mam pomysłu na to, co mógłbym napisać więcej. Może zainteresuje kogoś ciekawa, polska relacja z wspinaczki na szczyt tego wygasłego wulkanu.
Z Gotochi na razie przerwa - w końcu ile można. Jest tyle świetnych kartek z całego świata. Co do bloga to też trzeba będzie przystopować. Czekam mnie w końcu egzamin z chirurgii.
sobota, 19 listopada 2011
Japonia #30 Rzepak (Gotochi Card)
Tydzień z Gotochi, dzień 6, Chiba, Seria 2, Rzepak
Dzisiaj kartka, która niezbyt przypadła mi do gustu. Ale kolejna (już 10) prefektura do kolekcji i nie ma co wybrzydzać. Rzepak znalazł się też nie przypadkowo jako jeden z reprezentantów Chiby. Nanohana, bo tak w języku japońskim brzmi nazwa popularnej rośliny oleistej jest kwiatowym symbolem prefektury. Dosłownie wszędzie w tym rejonie można spotkać pola porośnięte rzepakiem, który cieszy oczy przechodniów swoim ciepłym, żółtym kolorem.
Chiba wchodzi w skład południowego regionu Kanto. Pozostałe trzy składowe autonomiczne rejony tego obszaru to prefektury Tokio i Kanagawa oraz Fuji-kawaguchoko Town. South Kanto stanowi polityczny, ekonomiczny i gospodarczy rdzeń Japonii. Chiba ma około 6 mln ludności, co daje jej 6 miejsce, wśród 47 prefektur Japonii
piątek, 18 listopada 2011
Japonia #29 Wiry wodne Naruto (Gotochi Card)
Tydzień z Gotochi, dzień 5, Tokushima, Seria 3 Wiry wodne Naruto
że nic nie wyjdzie z podtrzymania tygodnia z Gotochi Cards. Jednak stało się inaczej i mogę zaprezentować tą bardzo ciekawą kartkę z Tokushimy. Dostałem ją od Lyo, a więc zgodnie z tradycją znaczki są naprawdę rewelacyjne i dobrane tematycznie.
Prefektura Tokushima położona jest na wyspie Sikoku (najmniejszej, najsłabiej zaludnionej z głównych wysp Japonii). Nazwę bierze od największego miasta i swojej stolicy. Tokushima ma dostęp do Wewnętrznego Morza Japońskiego oraz do Oceanu Spokojnego. Między dwoma tymi zlewiskami wodnymi znajduje się cieśnina Naruto. Słynie ona z wodnych wirów, które osiągają prędkość 20 km/h i średnicę 20 metrów. Szybkość prądu przepływającego przez cieśninę jest oceniana jako najszybsza w Japonii i czwarta na świecie. Liderem w tej klasyfikacji jest norweski Saltstraumen, osiągający prędkość 27,8 km/h. Wiry można obserwować z pokładu statku lub z Mostu Naruto.
Jaki jest mechanizm powstawania tych wodnych wirów? Przeciwne prądy z Morza Japońskiego i Pacyfiku spotykają się w Cieśninie Naruto i napotykają dużą różnicę poziomów wody sięgającą wysokości 1,5 metra, która powodowana jest przez przypływy i odpływy. Doprowadza to do powstania wirów. Rekordowe prędkości Naruto Whirpools osiągają w czasie wiosennych przypływów.
Słynny japoński komiks został nazwany Naruto. Opowiada on o losach nastoletniego ninja, który niestrudzenie stara się zostać hokage - przywódca i najlepszym wojownikiem w wiosce. Anime utrzymuje równowagę między dramatem a komedią i jest pełne akcji.
Naruto |
czwartek, 17 listopada 2011
Japonia #28 Banko-yaki do zawieszenia spiralnego kadzidełka przeciw moskitom (Gotochi Card)
Teraz możecie zobaczyć jak wygląda nowiutka, zafoliowana Gotochi Card, prosto ze sklepu. Dostałem ją w kopercie od Hiromi, z którą umówiłem się na wymianę. Spodziewałem się, że Hiromi wyśle kartkę normalnie, ale dostałem kopertę, w której była jeszcze jedna pocztówka - objaśniająca o co chodzi z Banko-yaki.
Zwykle pod skanem pocztówki dodaję zdjęcie odnośnie tego samego tematu ale dzisiaj, dzięki inicjatywie Hiromi mogę zamiast tego załączyć skan drugiej pocztówki, która notabene jest jedną z Japanese Summer Greetings Cards i mówi sporo o przeznaczeniu przedstawionego przedmiotu z Mie.
Banko-yaki to dość ogólne słowo odnoszące się do wyrobów z porcelany. Ale czemu w kształcie świnki? Otóż przedmiot któremu poświęcona jest dzisiejsza kartka jest rodzajem odstraszacza na komary - dlatego też taki symbol jednej z Summer Greetings Card.
Zielony wkład do Banko-yaki to mosquito coil, czyli rodzaj kadzidełka, dzięki któremu insekty trzymają się z daleka. Typowy mosguito coli ma 15 centymetrów długości i po zapaleniu wystarcza na jakieś 8 godzin. Banko-yaki wymieniać nie trzeba. A kształt świnki wywodzi się z tradycji, sami też przyznacie, że jest całkiem ładny i praktyczny.
środa, 16 listopada 2011
Japonia #27 Nagatoro i Parowiec Paleo Express (Gotochi Card)
Tydzień z Gotochi Cards, dzień 3: Saitama, Seria 3, Nagatoro & Parowiec
Pocztówkę dostałem od mojej ulubionej Mari, która 'otwiera' moją własną, niepowtarzalna listę Sendersów. Skoro kartka od Mari - musi być fajna. Przedstawia dwie rzeczy na raz i to tak ciekawe, iż nie łatwo będzie o nich napisać, tak aby nie pominąć czegoś ważnego.
Nagatoro River to rzeka pełna kaskad i doskonała do raftingu. (jak podaje Wikipedia). Cała jej okolica wchodzi w skład prefekturalnego parku ochrony przyrody. Dokładniej Parku Narodowego Chichiby-Tamakai. I tutaj właśnie mam pewien problem z ustaleniem faktów. Główną rzeką tego obszaru jest Arakawa. Czytając o jej przebiegu można znaleźć wzmianki o pięknej scenerii i bogactwie przyrody w okolicach gminy Nagatoro. Nic jednak o samej rzece Nagatoro.
Pewne jest to, że pokazany na pocztówce most nazywa się Nagatoro, tak jak cała najbliższa mu okolica. Pewne jest też to, że funkcjonuje pojęcie Nagatoro Riverboating. Wykorzystuje się do niego tradycyjne długie, japońskie łodzie, sterowane jedynie jednym, bardzo długim wiosłem w rękach doświadczonego sternika. Tak jak pokazuje pocztówka. Ale generalnie jeśli mówimy o rzece, na odcinku nieco dłuższym to bardziej skłaniałbym się do używania nazwy Arakawa River. Sama pocztówka, według oficjalnej stronie Gotochi zatytułowana jest Nagatoro i Parowiec. Nie ma mowy o rzece, tylko o samym miejscu - moście i dolinie rzeki Arakawa w gminie Nagatoro.
Uff, chyba udało się wyjść na prostą. Ale pewne jest też to, że sami Japończycy używają terminu Nagatoro River - tak jak nawet Mari, czy też turyści opisujący wrażenia z riverboatingu. Z resztą - czy to jest takie ważne? Jest rzeka z kaskadami, nad nią most i jeździ pociąg po tym moście. No właśnie. I zaraz przechodzimy do części drugiej.
Pocztówkę dostałem od mojej ulubionej Mari, która 'otwiera' moją własną, niepowtarzalna listę Sendersów. Skoro kartka od Mari - musi być fajna. Przedstawia dwie rzeczy na raz i to tak ciekawe, iż nie łatwo będzie o nich napisać, tak aby nie pominąć czegoś ważnego.
Nagatoro River to rzeka pełna kaskad i doskonała do raftingu. (jak podaje Wikipedia). Cała jej okolica wchodzi w skład prefekturalnego parku ochrony przyrody. Dokładniej Parku Narodowego Chichiby-Tamakai. I tutaj właśnie mam pewien problem z ustaleniem faktów. Główną rzeką tego obszaru jest Arakawa. Czytając o jej przebiegu można znaleźć wzmianki o pięknej scenerii i bogactwie przyrody w okolicach gminy Nagatoro. Nic jednak o samej rzece Nagatoro.
Pewne jest to, że pokazany na pocztówce most nazywa się Nagatoro, tak jak cała najbliższa mu okolica. Pewne jest też to, że funkcjonuje pojęcie Nagatoro Riverboating. Wykorzystuje się do niego tradycyjne długie, japońskie łodzie, sterowane jedynie jednym, bardzo długim wiosłem w rękach doświadczonego sternika. Tak jak pokazuje pocztówka. Ale generalnie jeśli mówimy o rzece, na odcinku nieco dłuższym to bardziej skłaniałbym się do używania nazwy Arakawa River. Sama pocztówka, według oficjalnej stronie Gotochi zatytułowana jest Nagatoro i Parowiec. Nie ma mowy o rzece, tylko o samym miejscu - moście i dolinie rzeki Arakawa w gminie Nagatoro.
Uff, chyba udało się wyjść na prostą. Ale pewne jest też to, że sami Japończycy używają terminu Nagatoro River - tak jak nawet Mari, czy też turyści opisujący wrażenia z riverboatingu. Z resztą - czy to jest takie ważne? Jest rzeka z kaskadami, nad nią most i jeździ pociąg po tym moście. No właśnie. I zaraz przechodzimy do części drugiej.
Paleo Express Steam Locomotive (SL- Parowiec) przewozi ludzi corocznie od połowy marca do początku grudnia. I tak od roku 1988, czyli tego, w którym przyszedł na świat również autor bloga. W tym to właśnie roku lokomotywa C58363 wybudowana w 1944, używana aż do roku 1973 przez państwowe linie kolejowe została zaadoptowana do kursowania w czasach obecnych, w ramach prywatnej Chichibu Railway.
Paleo Express, należący do Chichibu Railway to najbliższa Tokio linia parowozowa. Składa się ona z 8 przystanków, z początkiem na stacji Kumagaya i ostatnim przystankiem w Mitsumineguchi. Trasa pociągu wiedzie blisko centrum miasta (Kumagaya), ale równocześnie przez niezwykłą pod względem scenerii okolicę. Szczególnie wiosną, gdy wokół torów kwitnie mnóstwo kwiatów wiśni.
Japończycy mają zacięcie do tego typu inicjatyw. Podobnie jest z opisywanym wcześniej Enodenem, pociągiem przeistaczającym się w zwykły, uliczny tramwaj.
A nazwa Paleo Express pochodzi od legendarnego dinozaura morskiego Paleo Paradoxia, który miał żyć 2 miliardy lat temu w rejonach Chichibu. Ponownie - Japończycy to mają zacięcie.
wtorek, 15 listopada 2011
Japonia #26 Osaka Castle (Gotochi Card)
Tydzień z Gotochi Cards, dzień 2, Osaka, seria 3, Zamek Osaka
Pocztówkę dostałem od Lyo, która jest otorynolaryngologiem, ale obecnie pracuje w firmie farmaceutycznej w Osace. Japonka wybrała dla mnie bardzo sympatyczne i rzadko spotykane znaczki. Związane z naszą wspólną branżą rzecz jasna. Sami przyznacie, że rewelacyjne? Zachwytów nad kartką nie było więc końca, tym bardziej, że przedstawiony na pocztówce zamek to bardzo znane miejsce w Japonii.
Osaka Castle powstał za czasów Hideyoshiego Toytomi - jednej z najważniejszych postaci w historii Japonii, wielkiego reformatora, który nałożył podatek od powierzchni gruntów, od plonów, rozbrajał chłopów i mnichów czyniąc samurajów jedynymi mieszkańcami kraju mogącymi posiadać miecz. W 1583 roku Hideyoshi zdobył świątynię-twierdzę, w której bronili się właśnie oporni mnisi i chłopi. Na pozostałych po oblężeniu ruinach władca rozkazał wybudować zamek. Nie byle jaki - mający oszołomić wielkością wszystkich jego wrogów.
Po Hideyoshim władzę odziedziczył jego syn, któremu przyszło bronić twierdzy przed Ieyasu Tokugawą. Tokugawa bardzo długo nie mógł sforsować murów twierdzy. Pokusił się więc o podstęp - zawarł rozejm z Hideyorim (synem Hideyoshiego) i po jakimś czasie wymógł na władcy zamku Osaka zasypanie fosy. Twierdza stała się bezbronna. Hideyori zorientował się w końcu w zamiarach Tokugawy, ale wojska rodu Toyotomi zostały rozgromione przy ponownej budowie fosy. Zamek przeszedł w ręce Tokugawy i jego potomków.
Los nie oszczedził jednak tego miejsca. W XVII wieku główna wieża spłonęła od pozaru wywołanego uderzeniem pioruna. W wieku XIX znaczna część budowli spłonęła w czasie wojny domowej a pozostałości zamieniono w koszary. W 1945 odbudowaną wcześniej główną wieżę zniszczyły naloty bombowe.
Wielka odbudowa zaczęła się w 1995 roku. Z zewnątrz odtworzona budowla wiernie oddaje XVI-wieczny pierwowzór. Wewnątrz jednak w żadnym stopniu nie przypomina oryginału. Jest otwarta dla turystów i urządzona 'pod ich wygodę".
Po Hideyoshim władzę odziedziczył jego syn, któremu przyszło bronić twierdzy przed Ieyasu Tokugawą. Tokugawa bardzo długo nie mógł sforsować murów twierdzy. Pokusił się więc o podstęp - zawarł rozejm z Hideyorim (synem Hideyoshiego) i po jakimś czasie wymógł na władcy zamku Osaka zasypanie fosy. Twierdza stała się bezbronna. Hideyori zorientował się w końcu w zamiarach Tokugawy, ale wojska rodu Toyotomi zostały rozgromione przy ponownej budowie fosy. Zamek przeszedł w ręce Tokugawy i jego potomków.
Los nie oszczedził jednak tego miejsca. W XVII wieku główna wieża spłonęła od pozaru wywołanego uderzeniem pioruna. W wieku XIX znaczna część budowli spłonęła w czasie wojny domowej a pozostałości zamieniono w koszary. W 1945 odbudowaną wcześniej główną wieżę zniszczyły naloty bombowe.
Wielka odbudowa zaczęła się w 1995 roku. Z zewnątrz odtworzona budowla wiernie oddaje XVI-wieczny pierwowzór. Wewnątrz jednak w żadnym stopniu nie przypomina oryginału. Jest otwarta dla turystów i urządzona 'pod ich wygodę".
A tu bardzo ciekawa strona o Osaka Castle dla zainteresowanych: klik
poniedziałek, 14 listopada 2011
Japonia #25 Okonomiyaki - Hiroshima Pancake (Gotochi Card)
Tydzień japoński czas zacząć! I to nie byle japoński - tydzień tylko i wyłącznie z Gotochi Cards. 7 pocztówek, z 7 różnych prefektur i od 4 różnych Japonek. Zaczynamy od Hiroshimy i słynnego dania z tego regionu, jakim jest Okonomiyaki.
Nazwę potrawy, w wolnym tłumaczeniu możemy uznać za skądinąd dobrze nam znane "Co kto lubi". Dokładniej zgłębiając japoński okonomiyaki, お好み焼き to o-konomi-yaki --> łącznik-co lubisz, chcesz - smażyc, grillować. I tu uzyskujemy informację co do sposobu przyrządzenia - Usmaż sobie, co chcesz.
Japoński omlet, pizza, placki ziemniaczane, pikantne racuchy, japońskie placki z kapustą - możemy spotkać się na różnych stronach z wieloma określeniami tej potrawy. Jest ona jednak na tyle oryginalna, ciekawa i jak zapewnia wielu pyszna, że wypada nauczyć się nowego kulinarnego terminu - po prostu Okonomiyaki. I wszystko jasne.
Czym więc jest owe Okonomiyaki? Są to placki a'la omlet, z mnóstwem rozmaitych dodatków, pieczone na rozgrzanej blasze. Przepisy są różnorodne, ale danie to ma dwie główne odmiany: Hiroshima-lilke i Osaka-like. W pierwszej, tutaj przedstawionej poszczególne warstwy stopniowo układa się na rozgrzanej blasze. Nic się nie miesza,a sam proces przygotowania jest długi. To Okonomiyaki zawiera również makaron. Wersja z Osaki jest pozbawiona klusek. Przygotowuje się ja szybciej - wszystkie składniki łączy się na samym początku i wrzuca na rozgrzaną patelnię.
Lepiej smakuje podobno wersja z Hiroshimy.
Nazwę potrawy, w wolnym tłumaczeniu możemy uznać za skądinąd dobrze nam znane "Co kto lubi". Dokładniej zgłębiając japoński okonomiyaki, お好み焼き to o-konomi-yaki --> łącznik-co lubisz, chcesz - smażyc, grillować. I tu uzyskujemy informację co do sposobu przyrządzenia - Usmaż sobie, co chcesz.
Japoński omlet, pizza, placki ziemniaczane, pikantne racuchy, japońskie placki z kapustą - możemy spotkać się na różnych stronach z wieloma określeniami tej potrawy. Jest ona jednak na tyle oryginalna, ciekawa i jak zapewnia wielu pyszna, że wypada nauczyć się nowego kulinarnego terminu - po prostu Okonomiyaki. I wszystko jasne.
Czym więc jest owe Okonomiyaki? Są to placki a'la omlet, z mnóstwem rozmaitych dodatków, pieczone na rozgrzanej blasze. Przepisy są różnorodne, ale danie to ma dwie główne odmiany: Hiroshima-lilke i Osaka-like. W pierwszej, tutaj przedstawionej poszczególne warstwy stopniowo układa się na rozgrzanej blasze. Nic się nie miesza,a sam proces przygotowania jest długi. To Okonomiyaki zawiera również makaron. Wersja z Osaki jest pozbawiona klusek. Przygotowuje się ja szybciej - wszystkie składniki łączy się na samym początku i wrzuca na rozgrzaną patelnię.
Lepiej smakuje podobno wersja z Hiroshimy.
A tutaj przepis na Naleśnik z Hiroshimy: klik
I w jeszcze bardziej oryginalnej wersji: klik
niedziela, 13 listopada 2011
Włochy #4 Forum Romanum vel Kartka z pazurkami
To jedna z tych kartek, które pamięta się z powodu tekstu na odwrocie. Tekstu bardzo przemyślanego, ironicznego i emocjonalnego. Ale to nie miejsce by o tym pisać. Więc tylko pokazuje pocztówkę, bo musi koniecznie znaleźć się na moim blogu.
Forum Romanum było w starożytności placem położonym u stóp Kapitolu i Palatynu, otoczonym monumentalnymi bazylikami i świątyniami, który stanowił ośrodek życia miasta. Jak to w świcie bywa w którymś momencie skończyła się era świetności tej budowli. Budowano kolejne fora - Fora Imperiori (Forum Cezara, Forum Wespazjana, Forum Augusta, Forum Trajana) które stopniowo przejmowały funkcję Forum Romanum - były mniej monumentalne, bardziej nowoczesne, okazalsze.
Forum Romanum miało też elementy tragiczne w swojej historii. W 283 wybuch pożaru zniszczył większość świątyń i bazylik otaczających plac, w 410 Wizygoci splądrowali cały Rzym nie oszczędzając również i tego miejsca. Forum straciło na wartości, było plądrowane przez okolicznych mieszkańców w celu pozyskania budulca. W wyniku trzęsienia ziemi w 851 roku na ruinach tego niegdyś tak potężnego rynku zaczęto wypasać bydło.
Dopiero około 1700 roku wzrosło zainteresowanie przetrwałymi ruinami Forum. Chodziło o odkrycia archeologiczne, które zapoczątkowały daleko posunięte prace wykopaliskowe. Teren został objęty ochroną, później zaczęto go również wykorzystywać turystycznie.
Święty Piotr był więźniem Carcer Mamertinus, położonego w obrębie Forum Romanum. Według legendy dokonał w tym czasie cudu, każąc wodzie wypłynąć ze skały. Następnie ochrzcił nią swoich strażników. Jak to więc jest z tymi skałami - coś z nich kiedyś będzie jak się nad nimi popracuje?
Trzeba wspomnieć, że na pocztówce widzimy jońskie kolumny Świątyni Saturna. To jeden z 3 porządków architektonicznych, który każdy powinien znać z czasów gimnazjum bądź podstawówki. Styl joński nie był ani najbardziej skromny, ani najbardziej bogaty w zdobienia - plasował się po środku. Wyróżniały go lekkie, smukłe proporcje oraz głowica zbudowana z ozdobnej woluty.
sobota, 12 listopada 2011
Polska #25 Zlot w Katowicach
Minął już prawie miesiąc od katowickiego zlotu postcrosserów. Pora więc na pierwsze z niego wspomnienie. Jak widać tyle było rzeczy do roboty, że na zlotowej kartce pomyliłem nawet z rozpędu miasta... Dobrze, że tylko na pocztówce wysłanej 'na pamiątkę' do własnego akademika.
Dzięki zlotowi odwiedziłem wreszcie Górny Śląsk. Zwiedziłem z postcrosserami Katowice, zwiedziłem też troszkę Chorzowa. I muszę przyznać, że podoba mi się atmosfera panująca w tym rejonie. Za to nie mogę wyjść spod wrażenia jak funkcjonuje w Katowicach ruch uliczny. Ludzie poruszają się po ulicach jak tylko mają ochotę, potrafią przejść na skos przez środek ronda w centrum, wychodzą na torowisko przed jadący tramwaj. A co robią kierowcy? Chyba zdążyli się do tego przyzwyczaić.
PS. I po raz pierwszy na moim blogu ilość kartek z Polski przewyższyła Japonię. Ale nie na długo. Od poniedziałku zapraszam na tydzień z Gotochi Cards.
wtorek, 8 listopada 2011
Polska #24 Warszawa historycznie
Pocztówka przedstawia Warszawę powojenną i wpleciony w to obrazek z Placu Zamkowego, w wyglądzie obecnym. Minęło trochę czasu od momentu w którym ją otrzymałem - ale kartka porusza tematykę, która wymaga naprawdę godnego, dogłębnego i dokładnego omówienia. Przynajmniej w pewnym zarysie.
Order Virtuti Militari nadany miastu |
O historii Warszawy można pisać mnóstwo. Jednak bezsprzecznie najważniejszym okresem w dziejach naszej stolicy była II wojna światowa. A wszystko zaczęło się 1 września 1939, kiedy niemieckie samoloty zaczęły bombardowanie miasta. Szwabscy lotnicy celowo bombardowali szpitale, cmentarze oraz zniżali się wystarczająco nisko, aby ostrzeliwać ludzi z karabinów maszynowych. Naloty trwały nieprzerwanie. 20 września miał miejsce najcięższy z nich - zrzucone bomby na Powiśle i Stare Miasto zniszczyły wodociągi, kanalizację oraz doprowadziły do wstrzymania dostaw prądu. Ludzi odcięto również od informacji radiowej oraz prasowej. Główne natarcie wojska III Rzeszy zaplanowały na 25 września, jednak heroiczna obrona Warszawy potrwała do 27 września. Dzień później ogłoszono decyzję o honorowej kapitulacji Warszawy
Kotwica Polski Walczącej |
Ustawę o odbudowie Warszawy jako stolicy Polski podjęto 3 lipca 1947 roku. Wcześniej myślano o przeniesieniu stolicy do Krakowa, Łodzi lub Poznania. Utworzono jednak Społeczny Fundusz Odbudowy Stolicy i Naczelną Rade Odbudowy miasta Warszawy, której powierzono koordynację prac. O faktycznym wyglądzie ponownie powstającego miasta zadecydował Józef Sigalin, prezes utworzonego19 lutego 1945 BOSu, Biura Odbudowy Stolicy. Dominacja partii komunistycznej sprawiła że Warszawę odbudowywano w duchu realizmu socjalistycznego. Zabytki które jeszcze można było uratować szybko uległy rozbiórce.
Warszawa odchodziła coraz bardziej od swojego przedwojennego wyglądu, ale była konsekwentnie odbudowywana. Stare Miasto, Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat powstały z popiołów. Dokonano również pierwszej większej inwestycji komunikacyjnej - wybudowano trasę W-Z.
Stare Miasto stanowi jedyny na świecie przykład planowej odbudowy ze zniszczeń na taką skalę. Z tego powodu zostało docenione prze Organizację Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury. W 1980 Stare Miasto zostało wpisane na listę UNESCO:
Stare Miasto w Warszawie (K II, IV / 1980)
W sierpniu 1944, w czasie Powstania Warszawskiego, przeszło 85% Starego Miasta zostało zniszczone przez oddziały hitlerowskie. Po wojnie, mieszkańcy Warszawy powzięli, trwające pięć lat, dzieło odbudowy, w wyniku którego zrekonstruowano kościoły, pałace oraz Rynek Starego Miasta, co stanowi wyjątkowy przykład prawie całkowitej odbudowy zabytków pochodzących z nieprzerwanego ciągu historycznego, między XIII a XX wiekiem.
Hitlerowcy w czasach Powstania Warszawskiego mieli miażdżącą przewagę, foto - współczesna rekonsrtukcja wydarzeń z 1944 roku |
Subskrybuj:
Posty (Atom)