The bulding which houses Singapore Filatelistic Museum was design as an aditional school building to Anglo Chinese School, Oldham (now National Archives of Singapore) in 1906. The building was used as a Methodist Book Room from the 1970s onwards until the Singapore Philatelistic Museum restored it to its original glory in 1995. Today, gazetted as a historical building, it retains the original facade of the building and most of its architectural features.
Jest to jedna z moich pocztówek przy których może nasuwać się pytanie: "Kartka to, czy znaczek? -
klik" Jasne, że pocztówka. Ta dzisiejsza przedstawia budynek Singapurskiego Muzeum Filatelistycznego. O miejscu tym najlepiej poczytać na blogu polskiej rodziny mieszkającej w Singapurze, która tą kartkę mi wysłała:
Azja od kuchni. Mając na wyciągniecie ręki tak prostą, pełną i świetnie napisana relację niemal 'na żywo' z tego muzeum, trudno pisać o nim coś więcej, bazując jedynie na oficjalnej
stronie instytucji. Tym bardziej, że na blogu pojawi się jeszcze jedna pocztówka, związana z pewną wystawą czasową singapurskiego muzeum.
Skoro już o znaczkach pocztowych z Singapuru to proszę, oto niektóre moje, cały czas pozostające na odwrotach pocztówek albo kopertach:
klik 1,
klik 2. Korzystając z okazji napiszę też jak to jest ze mną i zbieraniem znaczków. Otóż gdy byłem mały, mój tata miał dwa klasery znaczków, które jak głosi plotka pewnego dnia z zapałem podarłem i poniszczyłem... Ale były to inne czasy, tato znaczki zbierał z nudów, miał inne pasje i jakoś specjalnie faktem dewastacji kolekcji się nie przejął. Mama zostawiła tylko jeden znaczek z Janem Pawłem II w jakiejś książce - ot, tyle zostało z taty zbieractwa. Gdy miałem około 10 lat zacząłem sam odklejać znaczki z kopert. Nie było ich dużo, ale mama przynosiła czasem korespondencję z pracy i kilkanaście czy też kilkadziesiąt sztuk udało się uzbierać. Później tata kupił mi w sklepie filatelistycznym duży, używany klaser i dwa zestawy 100 znaczków po 7 złotych za komplet. Jeden polski, drugi zagraniczny. I wtedy zaczęło się to całe układanie, rozkładanie, przeglądanie, ponowne układanie względem innych kryteriów. Miałem z tym bardzo dużo zabawy. Później znaczkami zacząłem się interesować coraz mniej, ale klaser zawsze zajmował i po dzień dzisiejszy zajmuje honorowe miejsce na półce.
Aż w końcu nadeszła era Postcrossingu. I teraz nie wiem, co ze znaczkami robić. Te na pocztówkach - sprawa prosta. Tworzą z moimi kartkami integralną całość i już na zawsze zostaną do nich przytwierdzone. Ale są jeszcze całkiem liczne znaczki na kopertach i wreszcie niektóre piękne polskie znaczki które wysyłam, ale po jednej sztuce też dla siebie zostawiam. Ostatnio do tego grona dołączył bloczek ze stadionami na Euro 2012:
klik. Chcąc nie chcąc będę musiał pogodzić się z faktem, że w najbliższym czasie zbliża się kolejny wydatek - zakup nowego, pojemnego klasera na znaczki okołopostcorssingowe. Tak jak pisałem nie jest ich dużo, niemniej ich obecna liczba skłania do znalezienia dla nich jakiegoś bezpiecznego i eleganckiego miejsca przechowywania.
Ze specjalnymi pozdrowieniami dla Przychówka!