poniedziałek, 31 grudnia 2012
Polska #96 Bum! Bum! Bum!
Wszystkim czytelnikom życzę w Nowym Roku wszelkiej pomyślności, a dziś rewelacyjnej zabawy sylwestrowej. Oby ten rok był lepszy od poprzedniego i przyniósł nam to na co tak długo czasem czekamy.
piątek, 28 grudnia 2012
Holandia #15 Merry Christmas
Co myślicie o tej pocztówce? Dodam tylko, że jeśli się przyjrzeć dokładniej widać zarys choinki lekko uwypuklający się nad napisem Merry Christmas. Dla mnie jest stanowczo zbyt mało kolorowa i nie wysłałbym jej nikomu. Ale studentka Food Design & Innovation wybrała ją dla mnie, więc wypadało ładnie podziękować.
Swoją drogą dzisiaj dostałem inny, bardzo miły spóźniony prezent pod choinkę. Otóż wygrałem kalendarz w konkursie zorganizowanym prze oficjalny facebookowy fanpage "Jednego z Dziesięciu". Wystarczyło napisać pytanie do tego teleturnieju, na które odpowiedzią będzie jedno z następujących pojęć - choinka, karp, Sylwester, tradycja, sztuczne ognie, Św. Mikołaj, szampan. Próbowałem swych sił w każdym z tych wariantów. Docenione zostało pytanie następującej treści:
Pytanie muzyczne - Słuchamy Jacka Kaczmarskiego. Jaki tytuł nosi ta piosenka? odp: tradycja
Pytanie muzyczne - Słuchamy Jacka Kaczmarskiego. Jaki tytuł nosi ta piosenka? odp: tradycja
Może kiedyś to pytanie pojawi się nawet w teleturnieju! Także uważajcie, jeśli ktoś w przyszłości się do programu wybiera. A od roku 2013 w "Jednym z dziesięciu" zmiany. Nowa scenografia, zawodnicy przez cały odcinek siedzą sobie wygodnie na krzesłach zamiast stać - zmiany na lepsze. Aż szkoda, że jeszcze muszę odczekać trzy lata, żeby ponownie wziąć udział w eliminacjach
czwartek, 27 grudnia 2012
Japonia #62 Życzenia noworoczne 2013
Bardzo miło dostać kartkę noworoczną z życzeniami od sympatycznej osoby z drugiego końca świata. To właśnie jest to co najbardziej lubię w Postcrossingu. Sprawiać komuś radość a przede wszystkim czerpać niesamowitą przyjemność ze znajdowania w skrzynce pocztowej kolejnych pocztówek, kartek, karnetów, listów. Stawiać sobie kolejne cele, zbierać kartki o jakiejś ścisłej tematyce, nie zamykać się mimo to na żaden rodzaj 'postcards from all over the world'.
Dzisiaj na przykład dostałem dwie rewelacyjne pocztówki z Kuwejtu, oraz kawałek świątecznego kartonu, niezbyt prosto obciętego z Niemiec: klik. Jak widać komuś nawet to drugie 'cudo' się spodobało. Warto dodać, że załączony skan zmienił (jak to zwykle bywa) kolor srebrnego tła na tło czarne. Ale w sumie co to za różnica?
Kartka z Niemiec wzbudziła mój uśmiech, a od pocztówek z Kuwejtu nie mogę oczu oderwać. Równowaga musi być w przyrodzie. Nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień.
Oby ten Nowy Rok naprawdę okazał się wyjątkowy!
Cenny Poczty Polskiej, które wejdą w styczniu do Postcrossingu raczej nie zachęcają. Ale pocztówki pocztówkami - rok 2013 to będzie dla mnie bardzo ważny rok i tego się trzymajmy!
To będzie rok w którym skończę studia, rok w którym zdam wreszcie egzamin z chorób wewnętrznych, zdam LEK, rozpocznę staż podyplomowy. Wiele zmian się szykuje, wiele decyzji do podjęcia, egzaminów (nie tylko uczelnianych) do zdania. Rok wyzwań! Już się nie mogę doczekać.
Wracając do dzisiejszej kartki - cóż za znaczki, specjalne stemple pocztowe, olbrzymia staranność przykładana do tego, żeby koperta mieszcząca kartkę wyglądała ładnie. Japońska precyzja i poczucie estetyki. Cała Mari.
wtorek, 25 grudnia 2012
Autonomia Palestyńska #1 Grota Narodzenia
Autonomia Palestyńska to obszar obejmujące Strefę Gazy oraz część zachodniego brzegu rzeki Jordan. Ugrupowaniem sprawującym władzę w Strefie Gazy jest Hamas. To arabskie słowo oznacza ‘gorliwość’ lub ‘entuzjazm’. Jest ono jednocześnie akronimem pełnej nazwy tej organizacji: Muzułmański Ruch Oporu. W 2005 roku Izrael całkowicie wycofał się ze Strefy Gazy, likwidując wszystkie miejscowości żydowskie oraz bazy wojskowe. W 2007 roku Hamas na drodze krwawego puczu obalił partię Fatah. Fatah to obecnie główne ugrupowanie rządzące w pozostałej części Autonomii Palestyńskiej, czyli na tzw. Zachodnim Brzegu (Zachodni Brzeg jest terminem ukutym na określenie centralnego wyżynnego obszaru Izraela; właściwsza – biblijna – nazwa to Judea i Samaria).
Autonomia Palestyńska planuje wnioskowanie do Zgromadzenia Ogólnego ONZ o uznanie jej jako państwa nie-członkowskiego. W negocjacjach pokojowych między Izraelem a Autonomią Palestyńską nie ma żadnego postępu od roku 1996. Rok temu Autonomia zwróciła się do ONZ z wnioskiem o uznanie swej państwowości poprzez złożenie wniosku do Rady Bezpieczeństwa, jednak Rada Bezpieczeństwa nie uznała formalnie państwa palestyńskiego. Dlatego teraz Autonomia Palestyńska zwraca się z wnioskiem o to do Zgromadzenia Ogólnego. Rezolucje tego ciała nie mają mocy aktów prawa międzynarodowego, ale taki ruch ze strony Zgromadzenia Ogólnego ONZ nadałby większy prestiż Autonomii Palestyńskiej. Izrael natomiast domaga się, aby Autonomia starała się o formalne uznanie państwowości na drodze negocjacji z Izraelem.
Ważną rzeczą jest uprzytomnienie sobie, jak małym państwem jest Izrael: jego powierzchnia jest 15 razy mniejsza od powierzchni Polski, co oznacza, że na terytorium Polski Izrael pomieściłby się 15 razy. Długość terytorium Izraela jest niewiele większa niż odległość z Warszawy do Krakowa. Natomiast szerokość tego państwa (w jego centralnym – najszerszym – miejscu) to tylko 90 km, a więc odległość porównywalna do odległości między Warszawą a Radomiem. Oznacza to, że główne skupiska ludności znajdują się w niewielkiej odległości od granic państwa
Betlejem leży na zachodnim brzegu rzeki Jordan. Dokładnie pośrodku tego konfliktu. Miejsce o którym każdy katolik słyszał w swoim życiu dziesiątki tysięcy razy. Szczególnie 25 grudnia każdego roku. Ale zapytam się nieco przekornie - co to zmienia? Tłuką się i będą się tłukli dalej. Naród wybrany.
piątek, 21 grudnia 2012
Polska #95 Polski Postcrossing
Świąteczną atmosferę psuje nieco nowy chytry plan Poczty Polskiej. Od 1 stycznia 2013 roku Poczta Polska w wyniku dostosowywania polskiego prawa do norm unijnych przestaje być monopolistą. Ustawa zakłada, że wszystkie firmy świadczące usługi pocztowe otrzymają równy dostęp do rynku. Wystarczy, że będą miały wpis do rejestru operatorów pocztowych w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej, zamiast obecnego zezwolenia.
Konkurenci Poczty Polskiej przygotowują się do otwarcia rynku usług pocztowych, bo jest o co walczyć. Wartość polskiego rynku szacowana jest na ok. 7 mld zł. Ale co robimy Poczta Polska? Podwyższa ceny, (nawet o ponad 100%!) na usługi, na które nadal będzie monopolistą, jak przede wszystkim na obrót przesyłkami zagranicznymi. Spójrzcie na wybrane elementy nowego cennika, tak ważne dla każdego polskiego postcrossera.
Planowane nowe ceny Poczty Polskiej od 1 styczniakraj:
kartka pocztowa ekonomiczna - 1,60 (dawniej 1,55)
kartka pocztowa priorytetowa - 2,35 (dawniej 1,95)
zagranica:
(jednakowa cena we wszystkich strefach)
przesyłka listowa nierejestrowana ekonomiczna do 50 g - 4,60 (dawniej 2,40 albo 2,50)
przesyłka listowa nierejestrowana priorytetowa do 50 g - 5,00 (dawniej 3,2 3,5 albo do Australii i Oceanii 4,5)
I to wszystko z powodu otwarcia rynku, a przecież na wysyłki zagranicę nadal Poczta Polska będzie miała monopol. Jaka reakcja? Podwyżka o 100% w zakresie najczęściej wysyłanych na postcrossingu kartek
Linkologia odnośnie wspomnianej sprawy;
Dokąd zmierza Poczta Polska?
Obserwator finansowy
Poczta Polska podnosi ceny
Nie dla nowych opłat pocztowych! Grupa na Facebooku
PS. Pocztówka od Mikisa, który prywatnie jest listonoszem! Wygrana na dobrej, starej loterii postcrossingowej!
środa, 19 grudnia 2012
Polska #94 Kriotrerapia i te sprawy
Popatrzyłem na mojego bloga - średnio co drugi post poświęcony pocztówce o tematyce medycznej. Wczoraj było o Mikołaju więc dzisiaj - zgodnie z tradycją. Mam teraz ciekawie zblokowane zajęcia; po trzech ćwiczeniach z medycyny paliatywnej nadszedł czas na trzy dni zajęć z rehabilitacji medycznej. Więc temu tez przedmiotowi będzie poświęcona ta notka.
Obecna sytuacja w klinice rehabilitacji medycznej wpisuje się w realia końca roku. Oddział stoi, jakieś delikatne remonty trwają, a pacjentów nie ma. Więc studentów czeka tylko sucha teoria, a w ramach odmiany jutro mamy ćwiczyć badanie ortopedyczne - na sobie rzecz jasna. Już po prostu nie mogę się doczekać.
Inna kwestia w jaki sposób prowadzona jest część teoretyczna.
Studenta VI roku wita prezentacja na niezbyt ciekawym tle zaczynająca się od definicji:
Rehabilitacja medyczna - wielokierunkowy proces społeczny na rzecz koordynacji wysiłków jednostek służby zdrowia i innych jednostek (rządowych, samorządowych, pozarządowych, charytatywnych) oraz indywidualnych wysiłków w celu przywrócenia osobom potrzebującym maksymalnie możliwego samodzielnego życia w rodzinie, społeczności, zdolności do pracy zawodowej, aktywności społecznej i twórczej.
Rehabilitacja medyczna jest to postępowanie, które umożliwia przyspieszenie procesu naturalnej regeneracji i plastyczności (dla układu nerwowego) oraz zmniejszenie następstw ustrojowych i psychicznych spowodowanych przez chorobę lub uraz.
Prawda, że proste i przystępne? I jakie życiowe!
Zajęcia miały jeden duży plus. Skończyły się o godzinie 10.00 więc można było zagrać bez wyrzutów sumienia w kręgle w pobliskiej Grakuli. W końcu to przecież jakaś forma autorehabilitacji jest, nieprawdaż? A kręgle to naprawdę fajna gra. Poza tym obowiązują teraz zniżki dla studentów - za jedną grę tylko 5 złotych. Najwyższy czas, żeby poprawić mój rekord życiowy do jakiegoś robiącego wrażenie rezultatu.
Obecna sytuacja w klinice rehabilitacji medycznej wpisuje się w realia końca roku. Oddział stoi, jakieś delikatne remonty trwają, a pacjentów nie ma. Więc studentów czeka tylko sucha teoria, a w ramach odmiany jutro mamy ćwiczyć badanie ortopedyczne - na sobie rzecz jasna. Już po prostu nie mogę się doczekać.
Inna kwestia w jaki sposób prowadzona jest część teoretyczna.
Studenta VI roku wita prezentacja na niezbyt ciekawym tle zaczynająca się od definicji:
Rehabilitacja medyczna - wielokierunkowy proces społeczny na rzecz koordynacji wysiłków jednostek służby zdrowia i innych jednostek (rządowych, samorządowych, pozarządowych, charytatywnych) oraz indywidualnych wysiłków w celu przywrócenia osobom potrzebującym maksymalnie możliwego samodzielnego życia w rodzinie, społeczności, zdolności do pracy zawodowej, aktywności społecznej i twórczej.
Rehabilitacja medyczna jest to postępowanie, które umożliwia przyspieszenie procesu naturalnej regeneracji i plastyczności (dla układu nerwowego) oraz zmniejszenie następstw ustrojowych i psychicznych spowodowanych przez chorobę lub uraz.
Prawda, że proste i przystępne? I jakie życiowe!
Zajęcia miały jeden duży plus. Skończyły się o godzinie 10.00 więc można było zagrać bez wyrzutów sumienia w kręgle w pobliskiej Grakuli. W końcu to przecież jakaś forma autorehabilitacji jest, nieprawdaż? A kręgle to naprawdę fajna gra. Poza tym obowiązują teraz zniżki dla studentów - za jedną grę tylko 5 złotych. Najwyższy czas, żeby poprawić mój rekord życiowy do jakiegoś robiącego wrażenie rezultatu.
wtorek, 18 grudnia 2012
Coraz bliżej święta
Coraz bliżej i jeszcze bliżej. A ja siedzę i czytam podręcznik akademicki do psychiatrii, który ma 690 stron tekstu. Taki. Pozytywne jest na pewno to, że książka ta napisana jest w bardzo przystępny sposób, a poza tym problematyka poruszanych w niej zagadnień jest naprawdę ciekawa.
Warto dodać, że psychiatria jest piątym co do wielkości obszarem tematycznym dla pytań na Lekarskim Egzaminie Końcowym, a podręcznik ten, napisany przez panią profesor z Łodzi stanowi jedyną polecaną literaturę z tego przedmiotu do najważniejszego dla każdego absolwenta wydziału lekarskiego egzamin. Tak więc trzeba koniecznie się tego nauczyć, a że wypadło przed świętami? Mówi się trudno.
niedziela, 16 grudnia 2012
Polska #93 Orzecznictwo inwalidzkie
Uczę się właśnie do egzaminu z psychiatrii i postanowiłem utrwalić wiedzę, przepisując na bloga parę najciekawszych faktów z rozdziału podręcznika do psychiatrii, pod redakcją Pani profesor Rabe-Jabłońskiej. A że spodobał mi się rozdział numer 16 będzie dziś o orzecznictwie inwalidzkim. Pocztówka nawet nieco z tematem związana. W końcu sanatoria, świadczenia rehabilitacyjne, orzekanie o niepełnej zdolności do pracy zawodowej i tego typu sprawy.
Osoba objęta ubezpieczeniem społecznym (i do 14 dni po ustaniu ubezpieczenia) ma prawo do otrzymania - w przypadku choroby uniemożliwiającej wykonywanie pracy - zasiłku chorobowego (zwolnienie lekarskie). W tym celu lekarz wystawia dla Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz dla zakładu pracy specjalny druk ZLA. Maksymalny czas zwolnienia lekarskiego to 182 dni. Po okresie przebywania na zasiłku chorobowym - w przypadku ustąpienia objawów chorobowych lub też istotnego zmniejszenia się ich nasilenia - lekarz prowadzący może uznać chorego za zdolnego do pracy(wystawiając mu stosowne zaświadczenie).
Zwolnienie lekarskie otrzymuje również pacjent za okres leczenia w warunkach oddziału szpitalnego - stacjonarnego lub też dziennego.
W przypadku dalszego utrzymywania się objawów chorobowych uniemożliwiających powrót do zatrudnienia pacjent ma prawo do dalszego okresu zasiłkowego pod postacią świadczeń rehabilitacyjnych lub też zostaje skierowany na rentę z tytułu niezdolności do pracy. Świadczenia rehabilitacyjne otrzymywać można przez maksymalnie 12 miesięcy, a warunkiem jego otrzymania jest zakładana poprawa stanu zdrowia chorego w podanym okresie (i możliwość powrotu do pracy. Jeżeli przewidywany okres utrzymywania się choroby i związanej z nią niezdolności do pracy miałby być dłuższy, zasadne jest kierowanie pacjenta na rentę inwalidzką. Lekarz wypełnia wówczas odpowiednie zaświadczenie o stanie zdrowia.
Zaświadczenie lekarskie ZLA wystawia się na okres od dnia, w którym przeprowadzono badanie do lub od dnia bezpośrednio następującego po badaniu. Może ono być wystawione na okres wsteczny, ale nie dłuższy niż 3 dni, poprzedzające dzień, w któym przeprowadzono badanie, jeżeli jego wyniki wykazują, ze ubezpieczony w tym okresie niewątpliwie był niezdolny do pracy. Jedynie lekarz psychiatra może wystawić zaświadczenie ZLA na okres wcześniejszy niż trzy dni poprzedzające dzień badania, w razie stwierdzenia lub podejrzenia zaburzeń psychicznych ograniczających zdolność ubezpieczonego do oceny własnego postępowania.
Zasadniczość wystawieniqa druku ZLA może być skorygowana przez organ ZUS. Lekarz ZUS może przy tym albo wezwać pacjenta na badanie kontrolne w ZUS, albo też odwiedzić pacjenta w domu. W przypadku stwierdzenia braku objawów chorobowych wymagających dalszego leczenia w ramach zwolnienia lekarskiego - zwykle od dnia następnego pacjent zostaje uznany za zdolnego do zatrudnienia.
Orzecznictwo rentowe
Najważniejszym obszarem orzekania lekarzy ZUS jest orzecznictwo rentowe. Renata z tytułu niezdolności do pracy przysługuje ubezpieczonemu, który spełnił następujące warunki ustawowe
1) jest niezdolny do pracy
2) ma wymagany okres składkowy i nieskładkowy ( w przypadku osób powyżej 30 lat wymagane jest udowodnione 5 lat okresów zatrudnienia, dla osób młodszych okres ten jest odpowiednio krótszy)
3) niezdolność do pracy powstała w okresie ubezpieczenia, ale nie później niż 18 miesięcy (półtora roku) od ustania zatrudnienia. Innymi słowy, aby otrzymać świadczenia rentowe nie wystarczy być osobą chorą (a choroba ma mieć określone nasilenie), lecz trzeba spełnić dwa niemedyczne warunki. Bywa więc tak, ze osoba niespełniająca dwóch ostatnich warunków ustawowych może być uznana za niezdolną do pracy, lecz nie otrzymać świadczeń rentowych.
Zgodnie z ustawą niezdolną do pracy jest osoba, która całkowicie lub częściowo utraciła zdolność do pracy zarobkowej w wyniku naruszenia (ograniczenia) sprawności ustroju i nie rokuje odzyskania tej zdolności po przekwalifikowaniu. Całkowicie niezdolną do pracy jest osoba, która utraciła zdolność do wykonywania jakiejkolwiek pracy. Częściowo niezdolną do pracy jest osoba, która w znacznym stopniu utraciła zdolność do pracy zgodnie z poziomem posiadanych kwalifikacji.
W przypadku stwierdzenia naruszenia sprawności organizmu w stopniu powodującym konieczność stałej lub długotrwałej opieki i pomocy innej osoby w zaspokajaniu podstawowych potrzeb życiowych, orzeka się niezdolność do samodzielnej egzystencji (dawna II grupa inwalidzka).
Ograniczenie głębokości ograniczenia zdolności do pracy nie jest zadaniem prostym i w każdym przypadku zależy od swobodnej oceny orzeczniczej. Wyznaczenie okresowych norm czy cezur orzeczniczych jawi się jako trudne do przeprowadzenia. Na orzekanie o niezdolności do pracy ma olbrzymi wpływ rodzaj schorzenia i rodzaj wykonywanego zatrudnienia.
Orzekana niezdolność do pracy może bć okresowa lub trwała. Okresowa niezdolność orzekana jest wówczas, gdy istnieją pomyślne rokowania odzyskania zdolności do pracy. Niezdolność do pracy orzeka się zwyczajowo na okres od 6 miesięcy do 3 lat. Pacjentowi przysługuje wówczas renta okresowa. Trwałą niezdolność do pracy można orzec gdy rokowania odzyskania zdolności do pracy są niepomyślne. Osobie takiej przysługuje renta stała.
Osoby z orzeczoną całkowita niezdolnością do pracy mogą pracować w warunkach specjalnie dla nich przystosowanych - przykładowo w spółdzielni inwalidzkiej, zakładach pracy chronionej czy warsztatach rehabilitacyjnych.
sobota, 15 grudnia 2012
Obrazy Mariana Kępińskiego - Noc Muzeów Łódź 2013
Sen 2 |
Noc Muzeów była dawno temu. Teraz bliżej do edycji 2013 niż do wspomnień z poprzedniej ale zostało mi jeszcze z tamtego wydarzenia kilka nieopublikowanych pocztówek. Między innymi zestaw akwarel Mariana Kępińskiego, który dostałem od Szymona i Klaudii. 12 ciekawych pocztówek, które dołączyły do kolekcji z siedzibą w pudełku z czystymi kartkami, głównie z Łodzi.
Malarstwem nigdy się nie interesowałem. I nie zmieniło się to aż do chwili obecnej. Czy zmieni się w przyszłości nie wiem. Ale czasem naprawdę warto poszerzyć horyzonty. Nigdy nie wiadomo, do czego podstawowa wiedza z dziedziny malarstwa może się przydać. Kiedyś nie mogłem zgadnąć przy jakiej ulicy mieszka pewna fajna dziewczyna, mimo, że naprowadzała mnie, że nazwa ulicy pochodzi od nazwiska znanego polskiego malarza. I nie mogłem niestety zgadnąć, ponieważ nie utożsamiałem Stanisława Wyspiańskiego z kariera malarską!
Marian Kępiński jest jednym z wykładowców Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi imienia Władysława Strzemińskiego. Ani jedno ani drugie nazwisko niezbyt wiele mi mówi. Prawdę mówiąc praktycznie nic. Kępiński to postać niszowa, wystarczy obejrzeć te jego akwarele. Ale o Władysławie Strzemińskim wypadałoby wiedzieć co nie co. W końcu uważany jest za pioniera konstruktywistycznej awangardy lat 20 i 30. XX wieku. W 1927 roku sformułował teorię unizmu co do malarstwa. Ogólna zasada głosiła warunek jedności dzieła pozbawionego wszelkich kontrastów. Artysta eliminował dynamikę, iluzję przestrzeni, ograniczał paletę barw, a wszystkie te zabiegi doprowadziły go w końcu do monochromatycznej, jednorodnej Kompozycji unistycznej 14 (1934). klik. Jedyną zróżnicowaną jakością tego obrazu była faktura zbudowana z wypukłych elementów o jednakowym kształcie. W centrum były zgromadzone elementy największe, przyciągające wzrok widza. Ich wielkość zmniejszała się stopniowo ku ramom kompozycji.
Podczas I wojny światowej Strzemiński stracił rękę i nogę, oraz wzrok w jednym oku, co nie przeszkodziło mu w karierze malarza. Zmarł w roku 1952 w Łodzi, został pochowany na Starym Cmentarzu.
Martwa natura |
Martwa natura |
Itaka 2 |
Laska Proroka |
Narodziny Wenus |
Drzewo |
Itaka 3 |
Strefa ciszy |
Autostrada |
Chleb |
Pejzaż z chmurami |
czwartek, 13 grudnia 2012
Holandia #14 O medycynie paliatywnej
Ta pocztówka jest poważna. Artystyczna, z głębią. Intencją autora było poruszenie problemu tzw. "The last generation of little-foot women in China". Zdjęcie zostało zgłoszone w 1995 roku do konkursu World Press Photo. Pocztówka wydana następnie przez Art Unlimited Amsterdam a dostałem ją od przesympatycznej Wilmy, poznanej na Facebooku.
Nie chciałbym jednak tutaj pisać zbyt dużo o chińskich staruszkach ze zdeformowanymi przez głupie zwyczaje stopami klik, a tym bardziej o tematach codziennych, błahych. Korzystając niejako z pewnego mroku jaki ta pocztówka ze sobą niesie napiszę parę słów o umieraniu. Pod kątem dzisiejszych ćwiczeń klinicznych z medycyny paliatywnej
Wstępem do rozmowy z pacjentami przebywającymi na oddziale opieki paliatywnej były dwa rozdziały z książki doktora Tomasza Dzierżanowskiego zatytułowanej "Zimne wody Styksu". Książki bardzo ciekawej, niezwykle osobistej, zdradzającej całkiem spory talent literacki autora, ale przede wszystkim pokazującej problem relacji lekarza z umierającymi na nieuleczalne choroby pacjentami, reakcji ich rodzin, osób najbliższych w obliczu tak ciężkiej próby. Książki bardzo pouczającej. Cieszy mnie to, że moje studia, na co dzień tak ścisłe i konkretne, czasem podejmują tak bliskie humanistom tematy. I to nawet na zajęciach klinicznych.
Warto bowiem wiedzieć, że ludzie to takie stworzenia, które zawsze chcą żyć. I każdy dzień, wyrwany chorobie jest dla nich sukcesem. Prośby o śmierć, o eutanazję tak naprawdę są wołaniem o pomoc i zwróceniem na siebie uwagi. Dużym problemem w medycynie paliatywnej jest ból. I często dochodzi do sytuacji w których jest o źle leczony, przez co przesłania cały obraz świata chorego terminalnie pacjenta. Ale jeśli ból 'odejmiemy' - uśmierzymy za pomocą silnych lub bardzo silnych leków, jakimi medycyna dysponuje sytuacja zmienia się diametralnie.
Często chodzi też o brak opieki, brak osoby bliskiej, celu w życiu. Wszystko to można zmienić.
Nie chciałbym jednak tutaj pisać zbyt dużo o chińskich staruszkach ze zdeformowanymi przez głupie zwyczaje stopami klik, a tym bardziej o tematach codziennych, błahych. Korzystając niejako z pewnego mroku jaki ta pocztówka ze sobą niesie napiszę parę słów o umieraniu. Pod kątem dzisiejszych ćwiczeń klinicznych z medycyny paliatywnej
Wstępem do rozmowy z pacjentami przebywającymi na oddziale opieki paliatywnej były dwa rozdziały z książki doktora Tomasza Dzierżanowskiego zatytułowanej "Zimne wody Styksu". Książki bardzo ciekawej, niezwykle osobistej, zdradzającej całkiem spory talent literacki autora, ale przede wszystkim pokazującej problem relacji lekarza z umierającymi na nieuleczalne choroby pacjentami, reakcji ich rodzin, osób najbliższych w obliczu tak ciężkiej próby. Książki bardzo pouczającej. Cieszy mnie to, że moje studia, na co dzień tak ścisłe i konkretne, czasem podejmują tak bliskie humanistom tematy. I to nawet na zajęciach klinicznych.
Warto bowiem wiedzieć, że ludzie to takie stworzenia, które zawsze chcą żyć. I każdy dzień, wyrwany chorobie jest dla nich sukcesem. Prośby o śmierć, o eutanazję tak naprawdę są wołaniem o pomoc i zwróceniem na siebie uwagi. Dużym problemem w medycynie paliatywnej jest ból. I często dochodzi do sytuacji w których jest o źle leczony, przez co przesłania cały obraz świata chorego terminalnie pacjenta. Ale jeśli ból 'odejmiemy' - uśmierzymy za pomocą silnych lub bardzo silnych leków, jakimi medycyna dysponuje sytuacja zmienia się diametralnie.
Często chodzi też o brak opieki, brak osoby bliskiej, celu w życiu. Wszystko to można zmienić.
-Ta książka to opowieść filozoficzna w kilku, krótkich rozdziałach. Niezależnie od tego czy będziemy rozmawiali o kosztach, i ile nam NFZ da pieniędzy na pacjenta -a właściwie używając ich nomenklatury: świadczeniobiorcy - to musimy pamiętać, że na końcu jest człowiek. W tym wypadku człowiek idzie do drugiego człowieka po to, żeby się z nim spotkać. To książka, która uczy: chcesz być dobrym lekarzem musisz być przede wszystkim dobrym człowiekiem. Lekarze ponoszą osobisty koszt – zresztą nie tylko oni, ale także pielęgniarki i psycholodzy. My wszyscy spotykamy się z problemem cierpienia i nie uciekamy od tego problemu. Zachowujemy się tak –z moralnego punktu widzenia-jak osoby, które pozostają na miejscu wypadku. Bo przecież ucieczka z takiego miejsca rodzi nie tylko konsekwencje prawne, ale i moralne. Naszym obowiązkiem jest pomagać tym, którzy szczególnie tego potrzebują. Lekarz idąc do chorego wchodzi na scenę i nigdy z tej sceny nie wraca takim samym człowiekiem, ponosi koszt osobisty. Tytuł książki „Zimne wody Styksu” mówi sam za siebie. Towarzysząc osobie w ostatnich dniach czy miesiącach życia w pewnym momencie rozstajemy się z nią-właśnie gdzieś w połowie Styksu. Wchodzimy do tego Styksu i wychodzimy umoczeni lodowatą wodą. Jesteśmy już innymi ludźmi. – mówił autor książki.
środa, 12 grudnia 2012
Polska #92 Nietypowo
Dzisiaj 12 grudnia 2012 roku, czyli 12.12.12. Niektórzy z powodu tej daty dziwnie się zachowują. Starają się nadać jakiegoś większego znaczeniu temu dniu, bo cyferki ładnie wyglądają? Z psychiatrycznego punktu widzenia trzeba to byłoby nazwać typowym przejawem myślenia magicznego. Objawu zdecydowanie patologicznego, ale ze względu na uwarunkowania kulturopwe wytłumaczalnego.
Ja zapamiętam ten dzień tylko z jednego, dosyć prozaicznego powodu. Otóż TVP 2 postanowiła sobie, że aż do marca będzie emitować powtórki "Jednego z dziesięciu". I akurat tak się składa, że odcinek z moim udziałem będzie przypominany właśnie dziś. Czyli osławionego 12.12.12.
Już niedługo, o 18.50. Jak ktoś jeszcze nie oglądał - zapraszam!
A jeszcze zapomniałbym - przecież w następny piątek ma być koniec świata!
wtorek, 11 grudnia 2012
Niemcy #12 Sen jest Sterbenlengweilig?
Sternbenslangwielig - Śmiertelnie nudny |
Czy sen jest Sterbenlangweilig?
Ja uważam że zupełnie nie. Ale taką Śpiącą Królewnę mimo to ze snu chętnie bym wybudził! Nawet z fazy NREM, ze świadomością, że będzie nieco rozkojarzona po tym fakcie i że zaborę jej część najbardziej wartościowej fazy snu. Ale zaraz, czy aby na pewno?
Proces homeostatyczny zakłada, że im dłuższy jest okres czuwania, im więcej było w nim aktywności fizycznej, im krótszy był sen poprzedniej nocy, tym zapotrzebowanie na sen jest większe. Po przekroczeniu wartości progowej pojawia się senność, zaśnięcie i sen. Proces homeostatyczny w trakcie snu nie rozładowywany jest tylko przez długość snu. Głównym mechanizmem przywracania homeostazy jest głębokość snu, tzn. człowiek, u którego występuje niedobór snu, nie musi odespać każdej zarwanej godziny snu, ale śpi głębiej niż zwykle. Potocznie mówi się nawet, że 'śpi jak kamień'. Zwiększenie się ilości snu głębokiego odbywa się kosztem zmniejszania ilości snu płytkiego i snu REM, dlatego osoby z niedoborem snu, częśto mówią, że nic im się nie śni w nocy.
Także jak widać, jeśli Śpiąca Królewna z pocztówki ma cechy fizjologii prawdziwej kobiety a nie bajkowego stworzenia, to na pewno w fazie snu NREM nie jest. Możemy też śmiało założyć, że wiele jej się śni i jednocześnie tylko czeka, aż ktoś ją obudzi.
Jednak jakoś dziwnym trafem takie królewny to tylko w bajkach i na pocztówkach.
(Jeśli ktoś się zastanawia skąd podobnej urody pocztówki biorę - tylko Postcrossing! klik)
poniedziałek, 10 grudnia 2012
Polska #91 Zamek krzyżacki w Malborku
Zamek krzyżacki w Malborku (K II, III, IV /1997)XIII-wieczny, warowny klasztor Zakonu Krzyżackiego został znacznie rozbudowany i upiększony po 1309, kiedy przeniesiono tu z Wenecji siedzibę Wielkiego Mistrza. Malbork, największy przykład średniowiecznego zamku ceglanego, popadł następnie w ruinę, ale został pieczołowicie odrestaurowany na przełomie XIX i XX w. To właśnie w Malborku powstały liczne, obowiązujące dzisiaj techniki konserwacyjne. Po poważnych zniszczeniach w czasie Drugiej Wojny Światowej, zamek został ponownie odrestaurowany, na podstawie szczegółowej dokumentacji opracowanej przez jego wcześniejszych konserwatorów. <Polski Komitet ds. UNESCO>
Albo w wersji mega obszernej: klik
Przyznam szczerze, że nigdy w Malborku nie byłem. Ale muszę się wybrać, koniecznie. Jedno z najważniejszych miejsc w historii Polski w końcu.
niedziela, 9 grudnia 2012
Anglia #9 Służba zdrowia
For life's litlle help emergencies
For help making the right choices
For help advice, right now
For ressurance, 24 hours a day
Pocztówka pochodzi z Anglii. NHS to National Helth Service, ichniejszy Narodowy Fundusz Zdrowia. Jak sie pewnie domyślacie o tym brytyjskim ustrojstwie nie zamierzam pisać zbyt wiele. Są znacznie poważniejsze tematy do poruszenia.
Ostatnio Medycyna Praktyczna zamieściła na YouTubie filmik bardzo dobrze obrazujący sytuację w polskiej służbie zdrowia. Materiał ten jest częścią akcji, wspólnego apelu lekarzy i pacjentów o zmianę wprowadzonych przez obecnego Ministra Zdrowia przepisów refundacyjnych, które weszły w życie w styczniu tego roku. Że są beznadziejne każdy widzi. Pisałem już o nich nieco tutaj. Ale teraz macie okazję zapoznać się (i poprzeć) apel przygotowany przez największych fachowców do spraw medycznych w Polsce, włączyć się do dyskusji. Zapraszam.
http://www.mp.pl/premierzepomoz/
sobota, 8 grudnia 2012
Hong Kong #2 Potężnie
Bardzo, bardzo fajna pocztówka!
Na standardowych kartkach z Hong Kongu można znaleźć widoczki podobne do dolnego zdjęcia, czyli przedstawiające Victoria Harbour. Miejsce naprawdę ciekawe i bardzo fotogeniczne. Ale dużo lepiej prezentujące się w zestawieniu z innymi atrakcjami Hong Kongu.
Tsing Ma Bridge to ósmy co do długości most na świecie. Jego nazwa pochodzi od dwóch wysp, które łączy. Długość mostu wynosi 1377 metrów, szerokość 41 metrów. Most mieścić dwa pasy dla torów kolejowych oraz sześc dla transportu samochodowego. Piesi nie mają wstępu na most, tak samo z resztą zabronione jest parkowanie. Prace nad budową tego obiektu rozpoczęły się w 1992 roku, a skończyły oficjalnym otwarciem 17 kwietnia 1997 roku.
Golden Bauhinia Square to otwarta przestrzeń, plac w Wan Chai District, jednym z 18 dystryktów Hong Kongu. W centralnym miejscu znajduje się złota statua upamiętniająca powrót tego obszaru pod wpływy Republiki Ludowej Chin.
Peak Tower to kompleks rozrywkowo-handlowy, położony w pobliżu szczytu Victoria Peak. Budowla po ostatniej modernizacji ma osiem pięter plus taras widokowy na dachu.
Wielki Budda Tian Tian - waga 250 ton, wysokość 34 metry, poskładany z 202 kawałków brązu, 3 lata budowy, koszt 68 mln $! Fakty mówią same za siebie. Posąg znajduje się na wyspie Lantau, największej wyspie Hong Kongu.
Ngong Ping (360m) to wyżyna na wyspie Lantau. Na wzgórzu tym mieści się największy na świecie posąg Buddy, o którym pisałem przed chwilą. Na wyspę Lantau z centrum Hong Kongu można dostać się za pomocą metra, a podróż zajmuje około 40 minut. Potem już tylko kolejka linowa na szczyt wzniesienia.
Victoria Harbour to uformowany przez naturę port pomiędzy wyspą Hong Kong a Kowloon Penisula.
O Hong Kongu można by pisać długo i obszernie. Naprawdę ciekawe miejsce. Jeśli ktoś miałby problem ze znalezieniem ciekawszych informacji polecam bloga: Hong Kong - praktyka z IASTE.
Po polsku, ładnie, przejrzyście. Np. tutaj o Ngong Ping i Wielkim Buddzie.
Wielkie podziękowania dla Kury, Żywiciela i Przychówka.
Flaga Hongkongu |
piątek, 7 grudnia 2012
Dania #4 Koniec ćwiczeń z psychiatrii
Dzisiaj miałem ostatnie zajęcia z psychiatrii na studiach. Zakończone z resztą egzaminem, a właściwie tylko jedną z jego trzech części. Ale na początek wypada napisać parę słów o pocztówce, którą możecie oglądać powyżej. Jest bowiem dosyć niezwykła i niepozorna, ale doskonale do tematu pasuje.
Przywędrowała do mnie prosto od Peter'a Christiansena z Kopenhagi, który pracował jako wolontariusz zajmujący się pomaganiem pacjentom chorym psychicznie, nie znajdującym się w szpitalach ani w innych placówkach. Dajmy mu najlepiej samemu dojść do głosu:
Przywędrowała do mnie prosto od Peter'a Christiansena z Kopenhagi, który pracował jako wolontariusz zajmujący się pomaganiem pacjentom chorym psychicznie, nie znajdującym się w szpitalach ani w innych placówkach. Dajmy mu najlepiej samemu dojść do głosu:
" We do the psychological job along with medication. And some practic help like making sure they wash themselves, get clean clothes on now and then and something to eat.
And make sure they pay their bills and so ...
It´s paid by taxes."
Tak to w Danii wygląda. W Polsce przyznam - nie mam pojęcia. Specjalne ośrodki psychologiczne czy psychiatryczne, skupiające wolontariuszy gotowych pomagać często zagubionym w codziennym życiu chorym psychicznie łatwo chyba nie jest znaleźć.
Wracając do egzaminu praktycznego z psychiatrii. Ciekawe zjawisko na tych studiach. Zwykłą rozmowa z pacjentem, zbieranie wywiadu dla studenta medycyny jest chlebem powszednim. Ale badanie psychiatryczne to już nie taka prosta sprawa. Największego smaczku dodaje jednak cała psychiatryczna konwencja. Tym razem byliśmy oceniani w czasie rozmowy z pacjentem. To jakich słów użyjemy, jaki kontakt z pacjentem "złapaliśmy" determinowało część naszej końcowej oceny. Takich reguł gry nikt wcześniej nie wprowdzał.
A wszystko w obecności bardzo miłej Pani profesor Gmitrowicz, którą możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu.
A wszystko w obecności bardzo miłej Pani profesor Gmitrowicz, którą możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu.
Zdjęcie zaczerpnięte ze strony: klik |
środa, 5 grudnia 2012
Chiny #3 Shan Ren czyli takie tam
Ginekologia wreszcie z głowy. To już mój drugi dyplomowy egzamin, który mogę spokojnie uznać za odbyły. Tak chyba można poprawnie pod względem językowym powiedzieć. Jeśli nie to możecie śmiało wyprowadzić mnie z błędu. Z resztą nie ważne, nie o tym miało być.
Za mną już chirurgia i ginekologia. Z grona najważniejszych egzaminów pozostały: psychiatria, interna i pediatria. Dużo tego jak na najbliższe 6 miesięcy z kawałkiem. Szczególnie biorąc poprawkę na to, że czekają mnie również takie 'drobniejsze' egzaminy jak medycyna sądowa, medycyna ratunkowa, laryngologia, okulistyka, onkologia. Trzeba się brać do roboty. Nikt nie mówił, że będzie lekko.
Ale na razie w ramach chwili relaksu taka nietypowa, całkiem ciekawa postcrossingowa kartka z Chin. Jakby nie patrzeć pierwsza pocztówka z zespołem muzycznym w kolekcji. Szkoda tylko, że zupełnie nie w moim stylu. Ale panowie prezentują się fajnie.
wtorek, 4 grudnia 2012
Polska #90 Nie bądź jeleń
Biorąc paragon: ułatwiasz sobie złożenie reklamacji, masz możliwość porównania cen, wspierasz uczciwą konkurencję, masz pewność, że nie zostałeś oszukany, zmniejszasz szarą strefę.
Pocztówka wydana w ramach akcji: Weź paragon.
Rysunek: Andrzej Mleczko
Do pocztówki dołączone były serdeczne pozdrowienia z Kotliny Kłodzkiej od Magdy, która miała pogodę prawie taką jak na obrazku. A dostałem tę kartkę jako nagrodę w loterii na polskim forum postcrossingowym.
Poniżej plakat akcji i druga pocztówka z cyklu rozdawanego na ulicach przez urzędników Ministerstwa Finansów i Urzędów Skarbowych.
Pocztówka wydana w ramach akcji: Weź paragon.
Rysunek: Andrzej Mleczko
Do pocztówki dołączone były serdeczne pozdrowienia z Kotliny Kłodzkiej od Magdy, która miała pogodę prawie taką jak na obrazku. A dostałem tę kartkę jako nagrodę w loterii na polskim forum postcrossingowym.
Poniżej plakat akcji i druga pocztówka z cyklu rozdawanego na ulicach przez urzędników Ministerstwa Finansów i Urzędów Skarbowych.
niedziela, 2 grudnia 2012
Czechy #2 Terapia szczęściem
Poprzednio było o szybkim jedzeniu i o szybkim seksie. 'Wartościach' jakby nie patrzeć preferowanych w dzisiejszym świecie. Dzisiaj za to o szybkim wzbogaceniu się. Może nie dosłownym, ale kto by nie chciał na chwilę zanurzyć się w wannie pełnej nowiutkich, pachnących drukarnią zielonych?
Czesi mają jak widać bardzo specyficzne podejście do medycyny. Ale czy to nie najlepszy sposób na leczenie depresji? Chodzi rzecz jasna nie tylko o kąpiele w banknotach, ale o poczucie humoru, dystans do siebie i przyjazne postrzeganie świata. Brakuje nam tego. A życie przecież takie fajne może być. Co ja mówię - jest fajne, tylko czasem tego nie dostrzegamy.
Pisałem wczoraj historię choroby nastoletniej dziewczyny, która już kilkakrotnie z powodu nawracającej depresji, prawdopodobnie w przebiegu choroby afektywnej dwubiegunowej chciała popełnić samobójstwo. Problemy z mamą, ojczymem, powtarzanie klasy. Ale próbować odebrać sobie życie? Nie ma żadnej choroby somatycznej, jest zgrabna, w miarę ładna, od dzieciństwa marzyła o studiach na wybranym kierunku, ma kochająca mamę, nigdy nie była bita, molestowana, nie pije alkoholu, nie bierze narkotyków. Ma ojczyma uzależnionego od alkoholu z którym kłóci się codziennie. Ale czemu próbowała odbierać sobie życie? Czemu takie rzeczy się dzieją?
Według danych polskich częstość występowania nawracającej depresji wynosi 6 %. Za to ryzyko zachorowania w ciągu życia na to schorzenie psychiczne to aż 10-25% u kobiet i 5-12% u mężczyzn. Wśród pacjentów POZ rozpowszechnienie depresji szacuje się na 23%. Statystyki przerażające.
Nie warto zatem czasem się uśmiechnąć? Pomyśleć sobie jak ważne dla nas są najbliższe osoby. Przytulić dziecko, żonę, mamę...
środa, 28 listopada 2012
Belgia #3 Zagadka
Dzisiaj dostałem niezwykła kopertę z Belgii. Zawierała trzy pocztówki o tematyce medycznej, oraz jedną nieco inną. A wszystko od przemiłej autorki bloga My favourite things. W związku z tym postanowiłem nieco urozmaicić blogową konwencję i zamiast pocztówkę opisywać, zadać wam na jej temat pytania.
W zrozumieniu tej pocztówki bardzo pomocny jest napis, ale może nawet bez tego macie jakieś pomysły czego ta kartka dotyczy? Dla podpowiedzi muszę dodać, że bardzo sprytna jest koncepcja jej twórcy. I na pewno pozostawia po sobie mocny przekaz.
Jakieś sugestie? Co jest na pocztówce napisane?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nadszedł czas na komentarz odnośnie rozwiązanej już zagadki. Rzeczywiście pocztówka ta jest reklamą 'pigułki po stosunku'. Chociaż wolałbym ją interpretować nieco ogólniej, jako zachęcającą do rozważnej prokreacji, przypominającą o antykoncepcji nawet w czasie największych miłosnych uniesień. Pisałem razem z kolegą pracę na STN o antykoncepcji wśród polskich kobiet, dlatego tym bliższa jest mi ta tematyka. A patrząc z innej strony - jest to pierwsza pocztówka na której widnieje obraz dwójki uprawiających seks ludzi jaką widziałem ;P
Pocztóweczka zyskała też miejsce w dziale "O medycynie przy kawie i pocztówkach". Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego.
poniedziałek, 26 listopada 2012
Brazylia #5 Rio Grande
Bardzo podobają mi się kraje Ameryki Południowej. Jest ich tylko 12 (plus dwa terytoria zależne), są bardzo interesujące pod względem etnicznym, mają piłkarskie reprezentacje narodowe grające w naprawdę ciekawym stylu. Do tej pory pocztówki w kolekcji mam niestety tylko z Brazylii i Chile - z którego to państwa niesamowity okaz przywędrował do mnie przed kilkoma dniami. Ale zanim jeszcze go zeskanuję i się z wami chilijskimi spostrzeżeniami podzielę 'odgrzebałem' pocztówkę, którą dostałem w poprzednie wakacje. Z największego państwa Ameryki Południowej. Ale jakże unikatową i niesamowitą.
Gdy tę pocztówkę wyciągałem ze skrzynki byłem święcie przekonany, że przysłana została z Meksyku. Dostałem wtedy rekordową ilosść kartek jednego dnia - aż 12 i starałem się zgadnąć, patrząc tylko na obrazki od kogo, ale przede wszystkim z jakiego kraju dana kartka przywędrowala. Co do tej kartki i Meksyku bylem stuprocentowo pewien Tym bardziej, że na odwrocie widniał napis Rio Grande River a ja umawiałem się na wymianę z kimś z Meksyku. Wystarczyło jednak przyjrzenie się innym elementom pocztówkowego rewersu Znaczki były z Brazylii, a na dole wpisany był brazylijski postcrossingowy numer identyfikacyjny. Więć jednak Brazylia? Meksykańska kartka z Brazylii? Noż chyba nie. Patrzmy dalej - pan mieszka w Kurytybie. I pisze, że kierując się moimi kryteriami 'local beauties' wysłał mi właśnie tę pocztówkę. Co za miły człowiek. Rewelacja.
niedziela, 25 listopada 2012
Łódź - Gwara
Na temat łódzkiej gwary jest w Wikipedii nawet całkiem logicznie i przejrzyście napisany artykuł: klik Z wieloma spośród przytoczonych określeń spotykam się nieustannie. Niektórych znaczenie nie było wcale takie łatwe do przyswojenia sobie. Przez jakiś czas nie wiedziałem co to obecny w większości piekarni żulik. Okazało się, że to rodzaj chleba czy też bułki tureckiej - słodkie i puchate ciasto drożdżowe z rodzynkami. Dla chętnych na bardziej szczegółowe informacje przepis na żulika.
Znakomitym studium gwary łódzkiej są książki Andrzeja Makowieckiego. Dwutomowe dzieło pisarza – Ziemia nawrócona, wydane przez łódzką Bibliotekę Expressu Ilustrowanego - to powieść współczesna z życia Łodzi, w której rozgrywają się losy jednostek i wielkich fortun, gdzie w szerokiej panoramie miasta ukazane są wszelkie dobre i złe aspekty życia łódzkiej metropolii.
Bardziej obszerny zbiór łódzkich określeń: tu. Wiele z nich kojarzę z dzieciństwa. W sumie zawsze mieszkałem na terenie województwa łódzkiego więc chyba nic w tym dziwnego nie ma.
sobota, 24 listopada 2012
Węgry #1 Szeged - trzecie co do wielkości miasto na Węgrzech
Do chwili dostania tej pocztówki o mieście Szeged nie słyszałem. Ani tym bardziej o polskiej wersji jego nazwy - Segedyn. Jak widać postcrossing czasem rozszerza horyzonty. Dowiedziałem się też przy tej samej okazji, że jednym z miast partnerskich Szegedu jest właśnie Łódź. Jaki ten świat mały. No ale w końcu "Polak Węgier dwa bratanki, I do szabli i do szklanki"
Segedyn nazywany jest często "Miastem słońca" ponieważ ma bardzo dużo słonecznych godzin w roku w porównaniu do innych węgierskich miast. Całkiem miłe, malownicze miejsce, położone blisko południowej granicy państwa, czyli granicy z Serbią. Mało kto wie, że to właśnie z Segedyn pochodzi słynna na całą Europę, węgierska kiełbasa salami, oraz charakterystyczna dla tego miasta zupa rybna. Okolice Segedyn natomiast są głównymi rejonami uprawy narodowej przyprawy Węgrów – czerwonej papryki.
Segedyn nazywany jest często "Miastem słońca" ponieważ ma bardzo dużo słonecznych godzin w roku w porównaniu do innych węgierskich miast. Całkiem miłe, malownicze miejsce, położone blisko południowej granicy państwa, czyli granicy z Serbią. Mało kto wie, że to właśnie z Segedyn pochodzi słynna na całą Europę, węgierska kiełbasa salami, oraz charakterystyczna dla tego miasta zupa rybna. Okolice Segedyn natomiast są głównymi rejonami uprawy narodowej przyprawy Węgrów – czerwonej papryki.
Przy okazji warto wspomnieć o bardzo ciekawej postaci doktorze Albercie Szent-Györgyi . W 1937 roku otrzymał on Nagrodę Nobla w dziale medycyny i fizjologii. Pracował on na Uniwersytecie Segedyńskim jako profesor biochemii. Prowadził doświadczenia, które doprowadziły do zidentyfikowania witaminy C. Właśnie w swoich doświadczeniach używał segedyńską paprykę, która zawiera o wiele więcej witaminy C niż owoce cytrusowe.
Gdy już wiem to wszystko, o czym napisałem dochodzę do wniosku, że ta pocztówka to świetny wybór na zaczęcie przygody z kartkami z tego kraju.
piątek, 23 listopada 2012
Halucynoidy
Zwiedzając Warszawę w dniu półfinałowego meczu Niemcy-Włochy podczas Mistrzostw Europy 2012 trafiłem nieco przypadkiem do osławionej w postcrosserskim środowisku księgarni "Czuły barbarzyńca". Udało mi się tam znaleźć dwie pocztówki, w bardzo niebanalny sposób spełniające kryteria moje kolekcji medycznej. Jedną z nich zaprezentowałem już wcześniej, zbytnio sie nie wysilając. Druga natomiast z racji swojej specyfiki czekała na pomysł w jaki sposób oficjalnie włączyć ją do zaszczytnego grona. Olśnienia dostałem na wczorajszej prelekcji z psychiatrii. Nomen omen dotyczącej środków psychoaktywnych czyli również halucynogennych.
Czerwony krzyż na tym ... bananie skojarzył mi się z nielegalnymi substancjami psychoaktywnymi w Polsce. Mówiąc bardziej kolokwialnie narkotykami. Warto wiedzieć, że w terminologii sądowo-prawnej istnieje określenie środki odurzające, w medycynie te same związki nazywamy substancjami psychoaktywnymi. Inne nazwy są po prostu kolokwialne, nieprecyzyjne - mimo tego, iż środki masowe przekazu jak mantrę powtarzają słowo narkotyk. Ale to tylko mała dygresja w kwestii puryzmu językowego i trzymania się ścisłej nazewniczej terminologii.
Substancje psychoaktywne na bardziej masową skalę w Polsce pojawiły się około roku 1969. Wtedy to wraz z modą na ruch hippisowski zwolenników zyskały sobie również narkotyki. Wcześniej zdarzały się przypadki uzależnień, ale dotyczyły głównie lekarzy, personelu medycznego i artystów. Reakcja władz na nowa modę była jednak szybka - zabezpieczono dostęp do środków uzależniających, wprowadzono recepty z wtórnikiem. Osobom uzależnionym pozostały próby włamań do aptek. I w tym momencie po raz kolejny pokazało się, że potrzeba jest matką wynalazku. Pewien student chemii na politechnice opracował metodę pozyskiwania kokainy ze słomy makowej. Receptura została jednak upowszechniona i już dwa lata później środowisko narkomanów zaczęło stosować ją na bardzo duża skalę. Warto dodać, że 1974 był również rokiem w którym legenda MONARu, Marek Kotański podjął po raz pierwszy pracę jako psycholog-terapeuta na oddziale dla osób uzależnionych w Szpitalu psychiatrycznym w Garwolinie koło Warszawy.
Wracając jednak do 'okresu makowego' narkomanii w Polsce - był to czas kiedy idee hippisowskie, kontrkultury i konstelacji młodzieżowej w tych kręgach zanikały. Od 1976 opiaty zaczęły stwarzać poważny problem społeczny. W 1980 roku uzależnienie od tych substancji przyjmowanych dożylnie stanowiło 84 % wszystkich uzależnień.
Lata 90. sprowadziły natomiast modę na marihuanę i haszysz. Środowisko narkomanów stawało sie coraz bardziej apatyczne, a jedyna jego aktywność koncentrowała się na zdobyciu nowej 'działki'. Na polskie rynki zbytu zaczęła wchodzić amfetamina i jej pochodna - Ecstasy. W 1986 roku zanotowano pierwszy w Polsce przypadek zakażenia wirusem HIV, co spowodowało pewien popłoch. Środowisko narkomanów jednak nadal 'ewoluowało'. W obawie przed zakażeniami drogą iniekcji dożylnych wymyślono tzw. 'brown sugar", czyli heroinę do palenia.
Na zakończenie tego krótkiego rysu historycznego warto powiedzieć jeszcze parę słów o dopalaczach. Piszę tego bloga w końcu prosto z Łodzi, która stała się niejako polską stolicą dopalaczy. Środki te, reklamowane jako bezpieczna alternatywa dla narkotyków pojawiły się w naszym kraju w roku 2008. Był to przeważnie mieszanki substancji o działaniu amfetaminopodobnym, bądź halucynogennym. Pierwszy sklep, powstały w Łodzi na przełomie sierpnia i września 2008 oferował możliwość zakupu online tego typu substancji. Środki te, tak wychwalane przez sprzedawców zarejestrowane były jednak pod szyldem wyrobów kolekcjonerskich, a na każdym z nich było napisane, że nie nadają się do spożycia przez ludzi. To zawiązało na pewien czas ręce władz, które nie mogły zabronić sprzedaży tak zwanych dopalaczy. Pod koniec 2010 w wyniku stanowczej akcji walki z tych zjawiskiem zamknięto wszystkie legalnie działające sklepy oferujące w swoim asortymencie dopalacze. Jest to jednak zbyt dobry biznes, żeby tego typu żyła złota miała zniknąć z rynku. To że dzieciaki skakały z 9 piętra, było wiele przedawkowań, zgonów bądź uzależnień nikogo nie obchodziło. Sprzedaż dopalaczy przeszła do podziemia, obecnie można je kupić w internecie na serwerach np. czeskich, są też sprzedawane w handlu obwoźnym. Trwa nieustanny wyścig między rządem, który wpisuje kolejne substancje na listę środków zabronionych, a chemikami pracującymi nad podstawianiem coraz to nowych grup funkcyjnych substancji psychogennych, co skutkuje coraz to nowymi substancjami zaliczanymi do grupy dopalaczy, które nadal są legalne. Te które zostały już przez polskie władze 'rozpracowane' rzecz jasna z rynku nie znikają - schodzą tylko do podziemia i nadal "poszukujący" mogą je zakupić bez większego problemu.
Na ten temat już starczy moich wypocin. Teraz zmieniamy nieco przedmiot rozważań.
Marihuana. Coffe shopy. Bezpieczny narkotyk. Legalizacja. Marihuana nie daje żadnych efektów ubocznych. Otóż nie jest to prawda. Tutaj o skutkach ubocznych działania substancji pozyskiwanej z konopi indyjskich możecie poczytać szerzej, ja chciałbym się jednak skoncentrować na dwóch łatwo zapadających w pamięć faktach. Po pierwsze palenie marihuany powoduje pojawianie się w materiale genetycznym coraz większej liczby mutacji. Może to skutkować rozwinięciem się nowotworu, ale jeszcze niebezpieczniejszy jest inny aspekt: przekazanie mutacji potomstwu. I to zarówno przez ojca, jak i przez matkę. Jeśli oboje przyszli rodzice marihuanę palili ryzyko się kumuluje. A pala ją przecież ludzie młodzi, jest obecnie modna.
Drugi aspekt to impotencja i bezpłodność. W USA zbadano grupę 1500 młodych mężczyzn, których życie seksualne obserwowano przez pół roku, a następnie kazano im palić marihuanę codziennie i porównano to z wynikami z poprzedniego półrocza. Wnioski były druzgocące. Impotencja, bezpłodność. Warto mieć na uwadze, że marihuana często powoduje brak krytycyzmu wobec własnego libido i możliwości seksualnych, ale w praktyce sieje druzgoczące zmiany. I żadne zaprzeczanie tu nie pomoże.
Tak jak wobec każdego innego narkotyku warto pamiętać złota zasadę: Spróbowałeś raz? To o jeden raz za dużo. Z punktu widzenia medycznego powstał dlatego podział na uzależnienie od substancji psychoaktywnych oraz używanie szkodliwe substancji psychoaktywnych. Do tej drugiej grupy zaliczamy już nawet pierwsze spożycie - spróbowanie danej substancji.
Ja definiujemy uzależnienie od narkotyków? Uzależnienie rozpoznaje się, gdy przez co najmniej jeden miesiąc lub w sposób powtarzający się przez okres 12 miesięcy stwierdza się łącznie trzy z wymienionych poniżej objawów, przy czym trzy pierwsze sa najważniejsze i występują we wszystkich rodzajach uzależnień.
- silna potrzeba, przymus używania substancji psychoaktywnej
- trudności w kontroli zachowania związanego z przyjmowaniem substancji (np. niemożność przerwania jej używania, brak kontroli przyjmowanych dawek)
- występowanie po przerwaniu używania substancji zespołu abstynencyjnego, charakterystycznego dla danej substancji, lub używanie substancji w celu uniknięcia występowania zespołu abstynencyjnego
- występowanie tolerancji (w miarę używania danej substancji występuje zmniejszenie efektu jej działania, co wywołuje potrzebę zwiększania dawki, w celu uzyskania pożądanego efektu działania
- zmiana zainteresowań, przeważnie spadek aspiracji życiowych, przebywanie głównie w kręgu innych osób zażywających narkotyki, skupienie wszystkich zainteresowań wokół chęci zdobycia i ich użycia, inne zainteresowania rozpoczęte przed rozpoczęciem używania ulegają spłyceniu lub stają sie obojętne
- uporczywe przyjmowanie substancji z narażeniem się na straty w stanie zdrowia psychicznego i somatycznego oraz społeczne, o których wiadomo sobie przyjmującej narkotyki, że są związane z ich używaniem
Na koniec definicja słowa z nagłówka. Cóż to są halucynoidy? To grupa zaburzeń psychosensorycznych, w których omamy (słuchowe, wzrokowe, węchowe) występują bez żadnego konkretnego bodźca je wywołującego, ale człowiek ich doświadczający jest do nich nastawiony krytycznie i wie, że nie są prawdziwe. Halucynacjami (inaczej omamami) nazywamy zaś takie zaburzenia spostrzegania które występują bez żadnego bodźca i są pozbawione krytycyzmu.
czwartek, 22 listopada 2012
Polska #89 Nie rozdepcz mnie!
Na dzisiejszych porannych zajęciach z psychiatrii wymyśliłem bardzo fajny temat blogowe wpisu. Niestety do akademika wróciłem tak późno, że nie mam siły podjąć się tak ambitnego przedsięwzięcia. Odłożę je więc na jutro.
Możecie ostatnio obserwować powrót do dobrych tradycji uaktualniania niemal codziennie Przypadków Pocztówkowych. Z tego powodu mimo późnej pory poszukałem w swoje kolekcji kartki leciutkiej, nie wymagającej zbyt 'ambitnych' przemyśleń i padło na własnie tę. Dostałem ją od Szymona i Klaudii (wybierał Szymon). W pakiecie była jeszcze druga kartka, wybrana przez Klaudię. Która się wam bardziej podoba?
Do ćwiczeń z psychiatrii zdecydowanie bardziej pasuje zielono-czarna. ;)
środa, 21 listopada 2012
USA #18 Kupiona w Chinatown
Dawno nie prezentowałem tu żadnej pocztówki otrzymanej bezpośrednio z postcrossingu. A mam ich już w kolekcji 85, z czego 30 nie doczekało się jeszcze swoich blogowych "pięciu minut".
Jak możecie zobaczyć na stronie międzynarodowego projektu o wspomnianej wcześniej nazwie dotarcie do mnie tej skromnej kartce zajęło nieco dłużej niż zwykle to bywa. Stempel pocztowy jest zamazany, więc trudno powiedzieć, czy tyle zajęła sama podróż, czy był to resend, czy może nadawczyni z wysłaniem kartki nieco zwlekała. W każdym razie jeden z moich najdłuższych okresów oczekiwania. Chociaż w stosunku do postcrossingu nie jest to dobre określenie - nigdy nie wie się, ile kartek jest w danym momencie w drodze do nas. Można co najwyżej podejrzewać.
Tak więc 181 dni nie ma tu praktycznie większego znaczenia. Liczy się przecież efekt końcowy i fakt posiadania nowej zdobyczy. Samo uczucie dostania w swoje ręce pocztowej niespodzianki od nieznanej osoby z drugiego końca świata, która mogła przeczytać kilka zdań jakie napisałem o sobie w profilu i na tej podstawie zadecydowała co mi wysłać.
Pocztówka ta nie jest zbytnio w moim guście. Nie znaczy to jednak wcale, że mi się nie podoba. Ma ciekawy motyw azjatycki, jak na wysłaną z kraju popcornu i hot-dogów. A jeszcze nie tak dawno bardzo fascynowały mnie japońskie, jak również szerzej - azjatyckie klimaty.
wtorek, 20 listopada 2012
Luksemburg #1 Wielkie Księstwo Luksemburga
1. Luksemburg graniczy z Francją, Niemcami i Holandią
2. Państwo to należy do Unii Europejskiej (jest jednym z państw założycieli) oraz NATO.
3. Luksemburg nie ma dostępu do morza.
4. Głową Wielkiego Księstwa Luksemburgu jest ... Wielki Książę Henryk
5. Wielki Książę Henryk, z którym pocztówkę miałem kiedyś obiecaną, należy do z wszechmiar znanej dynastii Burbonów
6. Henryk jest gorliwym przeciwnikiem eutanazji. W marcu 2009 roku zawetował ustawę zezwalająca na eutanazję, przyjęta przez luksemburski parlament. Parlament wprowadził jednak poprawkę do konstytucji, która pozwoliła mu większością 2/3 głosów przegłosować Wielkiego Księcia.
7. W ten sposób Henryk stracił został jeszcze bardziej odsunięty od władzy. Na osłodę dostał nagrodę Papieskiej Rady "lustitia et pax".
8. Reprezentacja narodowa Luksemburga w piłce nożnej jest uznawana za jedną z najsłabszych drużyn na świecie.
9. Państwo to ma najniższą stawkę VAT wśród państw członkowskich Unii Europejskiej.
10. Luksemburg rozciąga się na długości 82 kilometrów i szerokości 57 kilometrów.
11. Powierzchnia kraju wynosi zaledwie 2 586 km2.
12. Stolicą Luksemburga jest miasto Luksemburg.
13. W całym państwie jest 12 miast.
14. Budynek, który możemy obserwować na pocztówce to Pałac Wielkich Książąt.
15. Przed pałacem cały czas wartę pełni uzbrojony żołnierz. (Znacie inne przykłady poza Londynem i Atenami?)
16. W Luksemburgu mieści się siedziba Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej vel Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. ( nie mylić z Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości, który mieści sie w Hadze, czyli praktycznie drugiej stolicy Holandii).
17. Pałac przedstawiony na pocztówce jest częścią centrum miasta Luksemburg, wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. http://whc.unesco.org/en/list/699/video
Subskrybuj:
Posty (Atom)